niedziela, 30 listopada 2014

listopadowa...

Miałam nadzieję...
... że uda mi się zrobić przynajmniej dwie szybko i bez komplikacji,
... że pokazując je tutaj "odczaruję" tę blogową niemoc, jaka mnie dopadła jesienią,
... że wrócę do siebie i do Was, bo Was też zaniedbałam (ale nie zapomniałam)

... niestety

Listopad to nie jest dobry czas na planowanie odpoczynku, relaksu i niespieszności. Listopad, grudzień, styczeń to gorący czas w mojej branży. Patronują mu pośpiech i stres. Paradoksalnie, im bliżej świąt, im głośniej brzmią w mediach radosne dzwoneczki i nawoływania do bliskości i miłości, tym więcej nerwów i złych emocji w słuchawce telefonu i w mailowej poczcie. Zaborczo atakują nas przez osiem "biurowych" godzin , a potem, zamiast pozostać w szufladzie, zamknięte do rana na klucz podstępnie pchają się do auta i jadą z nami do domu. Te bardziej złośliwe, budzą w środku i tak zbyt krótkiej nocy, szaleją w głowie, przyprawiają o kołatanie serca i niemal fizyczny strach przed kolejnym dniem. W takich momentach zazdroszczę tym, którzy potrafią odciąć się, nie brać wszystkiego tak osobiście do siebie, robić co trzeba w pracy ale po ośmiu godzinach wyjść nie tylko fizycznie, ale też mentalnie z biura i po prostu ŻYĆ. Jestem zadowolona, jeśli uda mi się w ciągu tych kilku godzin po pracy "ogarnąć" tę przyziemną codzienność na tyle, by nie gromadzić sobie zaległości. Uprać, uprasować, posprzątać jako tako. I jeszcze choć kilka zdań zamienić z dziećmi, żeby wiedzieć, co u nich... Bardzo się przydaje umiejętność robienia kilku rzeczy na raz ... oko maluję przegryzając kanapkę, w wannie przepytuję Młodą przed klasówką.  I odliczam dni do weekendu. Do piątkowego wieczoru. Wtedy zwalniam... przyhamowuję... jestem sama ze sobą, dla siebie. Święty czas. 
 

 

  lubię wino z kostką lodu ... 
 

  

W normalnej rzeczywistości taką poduszkę zrobiłabym w jeden dzień, no może dwa. Zrobienie tej zajęło dokładnie miesiąc. Nazwę ją więc "listopadowa". 
 

 przód z babcinych kwadratów w kolorze zgaszonej zieleni i spokojnego brązu

 tył spokojny, słupki dziergane w poprzek

W koszyczku czekają zaczęte i porzucone elementy drugiej, bliźniaczej kolorystycznie. Jeśli się uda, skończę w grudniu. 



Chciałabym. 

I jeszcze bym chciała częściej tu zaglądać.
I do Was też częściej ... nie tylko zaglądać, ale rozmawiać z Wami w komentarzach.

I odpisać wreszcie na te listy nieodpisane.

Chciałabym.



Marketa Irglova "This Right Here"  https://www.youtube.com/watch?v=N1eotn3hWGQ

Boże...jakie to piękne!!!!