poniedziałek, 11 stycznia 2016

Wziął i umarł ...

Nie zawsze i nie wszystko mi się podobało.
Długie lata byłam daleko od Jego muzyki.



Zachwycił mnie na nowo tym, co robił ostatnio.
Nie zdążyłam jeszcze posłuchać najnowszej płyty. 
A On po prostu nagrał ją i ...umarł.
Tak się nie robi.


16 komentarzy:

  1. Usłyszałam o tym jadąc do pracy. I pomyślałam o Tobie. Mnie też nie zawsze było po drodze, ale ostatnio bardziej. No i smutno... Teraz wróciłam do domu i włączyłam Trójkę. I jest - tak myślałam. Słucham więc. Pozdrawiam Cię i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ... dopiero ostatnie dwie płyty były takie mocno "moje". Teraz wszystkim cisną się na usta banały, że pożegnanie, że ostatnia, wyciągamy cytaty z tekstów, które brzmią jak przepowiednie. Nie mieliśmy pojęcia. On wiedział. Mógł leżeć i czekać, mógł oszczędzać siły i energię. Ta płyta to taka wielka kropka postawiona na końcu zdania. Na końcu życia.
      Dobrze Cię widzieć Aguś. Szkoda, że przy takiej okazji. Ściskam mocno.

      Usuń
  2. To była pierwsza wiadomość jaką dziś rano przeczytałam...zmroziło mnie.A tak się ucieszyłam na Jego powrót,nową płytę...eh.... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja usłyszałam jednym uchem, w pracy i jakoś tak nie zanotowałam, że to o niego chodzi. Dopiero po kilku chwilach dotarło do mnie to, co powiedział w Trójce Marek Niedźwiecki. Smutna wiadomość.
      Pozdrawiam Cię.

      Usuń
    2. W dodatku mam taką smutną refleksję, że odchodzą genialni muzycy, których się znało od młodości...
      Zostawili swoją muzykę, więc niejako patent na nieśmiertelność.
      Ściskam!

      Usuń
    3. Całe szczęście, że nie całkiem odchodzą i że muzyka pozostaje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Dokładnie, wziął i umarł. Intrygował mnie swoją muzyką i męską-niemęską urodą.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłam fanką Jego eksperymentów z wyglądem. Na szczęście z wiekiem jego uroda zdecydowanie "osiadła" po właściwej stronie :))).
      Ściskam.

      Usuń
  4. No właśnie... Nie byłam fanką jego muzyki, ale na tę wiadomość zrobiło mi się tak bardzo, bardzo smutno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutno, bo nawet jeśli to nie była nasza muzyka, to była to nasza historia, nasza młodość. "Let's dance" przyprawia mnie o gęsią skórkę, bo przenosi mnie w czasy liceum, pierwszych teledysków, początków listy przebojów Trójki, odkrywania muzyki innej ta z telewizyjnego Koncertu Życzeń. Gdy umiera ktoś z tamtych idoli umiera kawałek mojej młodości. I wtedy jeszcze bardziej smutno...
      Dobrze, że jesteś Haniu.

      Usuń
    2. Masz rację, Mireczko, to chyba właśnie tak jest. I dlatego tak bardzo smutno...

      Usuń
  5. A może właśnie tak się robi? Z marszu? Nie rozkładając się za życia, odejść póki nie zostało się pogrzebanym w pamięci? Będąc jakimś, nie wskrzeszanym letnim wspomnieniem czegoś, co minęło dawno,i mało kogo obchodzi, lecz czegoś, co zaistniało jak umierająca gwiazda - one przecież błyszczą najjaśniej tuż przed śmiercią.
    Nie słuchałam go od lat 90. I nie wiem, czy jest moja muzyją teraz, ale wracając do starych znanych mi utworów czuję zapach młodości mojej, widzę siebie w lekkiej sukience i sandałkach, czuje zapach perfum Reve. I smutno i dobrze mi z tym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Nie czytając Twojego komentarza odpowiedziałam Hanutce to samo, choć innymi słowami. Bo muzyka, to też wspomnienia z nią związane i nasze własne historie, którym dawała tło. I tego żal.
      A Dawid? Intrygował i zaskakiwał przez całe życie, zakończył je równie zaskakująco ...

      Usuń
    2. Wczoraj pod wpływem wygooglałam te perfumy. Okazuje się,że choć w zmienionej szacie ale - są! kupiłam TRZY flakoniki.Taki sentyment, może i Bowie wróci, w głowie... Ta ostatnia płyta bardzo smutna, rozdziera serce...

      Usuń
    3. Niebywałe, że odnalazłaś ten zapach! W czasach, gdy podstawą jest zmiana i nowość znalezienie perfum sprzed lat to niebywała gratka. Ja wciąż mam w pamięci zapach węgierskiego (chyba) balsamu do ciała, nie mogę sobie przypomnieć teraz jego nazwy, ale miał kolor budyniu waniliowego, bordową zakrętkę i zapach ... zapach wielkiego świata, bo dla mnie, wtedy nawet Węgry były wielkim światem a pudrowy zapach dezodorantu Bac (te nazwę akurat zapamiętałam)był aromatem luksusu.

      Usuń
  6. Jak ja to dobrze znam . Kiedy 23.11.91r w Trójce Niedźwiedź powiedział coś o problemach zdrowotnych Freddiego Mercurego (miał rozwinąć temat następnego dnia ) w najczarniejszych myślach nie przypuszczałam , że następnego dnia dzienniki na całym świecie zdominuje wiadomość o śmierci Mercurego. Dzień po wypadają moje imieniny , których od 1991 roku nie obchodzę . Przez 22 lata każdą rocznicę przeryczałam . Gdybyście widziały minę mojego synusia i tę litość w oczach . Dzisiaj syn ma lat 22 i razem słuchamy Queen . Ja od dwóch lat już nie ryczę , ale nie pogodzę się z tak szybkim odejściem mojego idola nigdy . Pozdrawiam i ściskam mocno Wszystkich którym teraz ciężko .

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...