Dopadło mnie. Chociaż twarda ze mnie sztuka i byle co mnie nie rusza. A tymczasem wirusisko podstępne skorzystało z jakiejś chwili nieuwagi moich strażników odporności i wlazło mi do oskrzeli. A może już nawet do płuc, bo kaszląc mam wrażenie, że wypluwam je z siebie. Wątpliwa przyjemność, zwłaszcza w nocy, gdy ataki kaszlu budzą nie tylko mnie i Współspacza, ale i sąsiadów zza dość cienkiej ściany naszej szeregówki. Ale przecież nie będę narzekać. Przyszło, trzeba przeczekać, bo przecież w końcu musi minąć. I choć staram się przejść nad tym do porządku dziennego i nie roztkliwiać się nad sobą to jednak widzę, że w takim stanie ogólnego osłabienia i rozmemłania intuicyjnie szukam łagodnego ukojenia. Irytują mnie głośne dźwięki, szybki rytm. Ucho skłania się ku muzyce spokojniejszej, która otuli jak ciepłym kocem, ku tekstom, które coś znacząc odwracają uwagę od tego co przykre, niewygodne i gwałtowne.
Nie wiem już co tym razem było pierwsze, czy usłyszałam dźwięki, czy może tekst wpadł mi przed oczy. Mniejsza o kolejność, ważne, że spowodowała ciąg dalszy... przeczytany fragment nie wystarczył, musiałam dosłuchać. Jak dobrze, że można teraz kliknięciem w kilka klawiszy odnaleźć wszystko.
A potem już samo poszło. Jedna piosenka, druga, kolejne... dawno nie słuchane teksty Jonasza Kofty w różnych pięknych wykonaniach. Podziałały jak balsam. Ukoiły.
A dla tych, którzy też czasem szukają treści w słowach i dla siebie, żebym już nie musiała błąkać się po "jutubach" zostawiam taki dialog ...
Ruchomi w ruchomym
I ludzie i domy
Dziewczyno odchodzę...
...To tylko przystanek
Samotni w samotnym
Mijamy się w drodze
Jak słowa niedosłyszane
Gdzie nam się tak bardzo śpieszy
Do niezałatwionych spraw
Do miłości naszych pierwszych
Czy do milionowych barw
Po co my się tak śpieszymy
Czy się ma zawalić świat
Przecież wszystko zapomnimy
By pamiętać czasu brak
Nie szukamy tej przyczyny
Od dojrzałych naszych lat
Odejdziemy niekochani
Bo się wciąż śpieszymy tak
Ruchomi w ruchomym
Sekundy, atomy
Czy będziesz pamiętał...
...Zapomnieć tak łatwo
Samotni w samotnym
Mijamy się w drodze
Jak światła bez cieni
Jak cienie bez światła
I ludzie i domy
Dziewczyno odchodzę...
...To tylko przystanek
Samotni w samotnym
Mijamy się w drodze
Jak słowa niedosłyszane
Gdzie nam się tak bardzo śpieszy
Do niezałatwionych spraw
Do miłości naszych pierwszych
Czy do milionowych barw
Po co my się tak śpieszymy
Czy się ma zawalić świat
Przecież wszystko zapomnimy
By pamiętać czasu brak
Nie szukamy tej przyczyny
Od dojrzałych naszych lat
Odejdziemy niekochani
Bo się wciąż śpieszymy tak
Ruchomi w ruchomym
Sekundy, atomy
Czy będziesz pamiętał...
...Zapomnieć tak łatwo
Samotni w samotnym
Mijamy się w drodze
Jak światła bez cieni
Jak cienie bez światła
Kiedy serce śpi, daj odpocząć mu
Przecież czeka je nowy ból
Na czas jakiś wejdź w codzienności tło
Mniejsze dobro w niej, mniejsze zło
Pośród zwykłych spraw niech mijają dni
A ty żyj!
Kiedy serce śpi, daj odpocząć mu
By nabrało sił, przecież czeka je nowy ból
Kiedy serce śpi, jak zmęczony ptak
Nie budź nigdy go, sił mu brak
Jest zmęczone twych uczuć zmienną, grą,
Niechaj sobie śpi, a ty z nim
Pośród sennej mgły niech mijają dni
Serce śpi
Żeby wzlecieć znów, żeby znów się wzbić
Musi nabrać sił, nim nadejdzie to, co ma być
Kiedy serce śpi, daj odpocząć mu
Przecież czeka je nowy ból
Kiedy zbudzi się, wtedy da ci znak
Zatrzepoce jak w sidłach ptak
Jeszcze wyrwie się, jeszcze jeden raz
Frunie w blask
Kiedy serce śpi, miłość zbudzi je
Znów tęsknota, lęk, gorycz, radość
W nie, wejdzie w nie
Kiedy serce śpi, daj odpocząć mu
Przecież czeka je nowy ból
Na czas jakiś wejdź w codzienności tło
Mniejsze dobro w niej, mniejsze zło
Pośród zwykłych spraw niech mijają dni
A ty żyj!
Kiedy serce śpi, daj odpocząć mu
Przecież czeka je nowy ból
Prawda, że piękny? Dobranoc.