Chyli się październik, że tak mało odkrywczo zacznę ten post. Chyli i ku końcowi zmierza. Jakoś tak szybko minął, podobnie jak poprzednie miesiące. Postrzeganie tempa upływu czasu wzrosło mi tak gdzieś od kwietnia, kiedy to zachłysnęłam się radosną świadomością, że zima poszła precz, że już i słońce i zieloność i wieczory długie i ciepłe. I cieszyłam się na myśl o ogrodzie wychodzącym z burej, smutnej nijakości i o długich z sąsiadami rozmowach pod gwiazdami i o jasnych porankach, gdy wstawanie do pracy aż tak nie boli...
Nie wiedzieć kiedy świeża zieleń ustąpiła zieleni ciemniejszej nieco, lekko przybrudzonej a potem, mam wrażenie, że w mgnieniu oka wszystko stało się pomarańczowe, czerwone i żółte, a zaraz potem łyse i co? I znowu zima za pasem. Listopad, to chyba najokropniejszy miesiąc w roku. Nie znajduję w nim niczego, co by mogło powodować, że mogłabym myśleć o nim z przyjemnością. Ciemne poranki, jeszcze ciemniejsze wieczory, zimno, mokro, wietrznie. Smutek pogody na zewnątrz człowieka przekłada się na równie smutne i ponure nastroje w jego wnętrzu ze szczególnym uwzględnieniem samego ducha. Melancholia włazi w człowieka i sporo się trzeba nagimnastykować, żeby ją choć na chwilę przegonić. Od listopada więcej jem (nie tylko czekolady), więcej piję, staję się bardziej podatna na smuteczki. I tylko co rano, wysuwając stopy spod ciepłej kołdry powtarzam sobie "byle do wiosny, byle do wiosny ...", z taką mantrą jakby łatwiej.
Choć po zszyciu milionapięćsetstudziewiećset kawałków pledu zarzekałam się, że nigdy więcej takich robótek, to wytrzymałam w postanowieniu ledwie tydzień. Ostatniej niedzieli nosiło mnie już tak bardzo, tak mnie łapki swędziały a kosz z włóczkami niemal na środku pokoju stojący krzyczał wielobarwnym wnętrzem, że poległam. Oczywiście bez specjalnego planu, ot, chciałam zobaczyć jak będzie wyglądało połączenie kolorów. Powstał jeden babciny kwadracik, potem drugi, trzeci, kolejne... do wieczora pół poduszki było gotowe. W międzyczasie i projekt sensowny w głowie zaświtał - kilka poduch o różnych kształtach i różnymi wzorami, ale w jednej kolorystyce. Kanapa w domowym biurze straszyła od dawna pustką brązowego obicia, dostanie więc trzy-cztery poduchy w kolorach jeszcze październikowych.
Zdjęcia "we wnętrzu" pokażę i o szczegółach opowiem, gdy już całość będzie już gotowa, tymczasem, jako zajawka pierwszy, dziewiczy kwadrat, który załapał się na ostatnią chyba w tym roku sesję w ogrodzie.
Od niedzieli Kraków tonie we mgle. Od świtu do nocy. Jedyny plus to cisza nad dachem, bo większość przy- i odlotów z Balic została odwołana. Strach się wzbijać w niebo, ale i po ziemi wieczorem strach jeździć. Mleko takie, że kiedy wczoraj musiałam pojechać do sklepu, to mój Małż, który shoppingu nienawidzi jak pewnie trzy-czwarte przedstawicieli jego płci zaproponował, że mnie zawiezie "no bo jak ty taka ślepa pojedziesz?..." No fakt, nawet w okularkach na nosie nie czuję się zbyt pewnie za kółkiem mglistą nocą, dlatego już nie zgrywam chojraka, tylko pozwalam się wozić. A do okularów powoli przywykam i już nawet rozpoznaję tę kobietą, która mi czasem mignie w szybie mijanych witryn sklepowych. Czasami się do niej uśmiechnę a ona mi nawet ten uśmiech odwzajemnia. Cóż mi pozostaje? Jeśli nie mam na coś wpływu, to muszę to przynajmniej zaakceptować, a z czasem, kto wie, może nawet polubić.
A skoro o polubieniach mowa, to podzielę się z Wami moim ostatnim muzycznym "polubieniem". Znam Go od dawna, jeszcze z koncertów w klubach studenckich, gdy oboje byliśmy o te niemal trzydzieści lat młodsi. Cenię za lekkość z jaką wymyśla teksty proste, a mądre jednocześnie, tą taką nienachalną, niewydumaną mądrością "zwyczajnego człowieka". Oczarował mnie ostatnią swoją piosenką, zapowiedzią najnowszej płyty.
"Kup sobie psa" Piotr Bukartyk ... posłuchajcie na dobranoc.
Nie żebym nie chciał cię znać
Albo że kładę się spać
No to mów:
Co takiego stało się?
Bo wyobraźni mi brak
By nagle uznać za fakt
Że ot tak
Przypomniałaś sobie mnie…
Co do mnie: tak, jestem sam
I nawet dobrze się mam
Wierz lub nie, poradziłem sobie z tym
Już chyba wiem czego chcę
Niczego nie mam za złe
Bo co złe, ulotniło się jak dym
Dzwonisz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mogłabyś
Kiedyś tyle bym dał by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl
Nawet nie nudzę się zbyt
Jest tyle książek i płyt
Minie wiek, zanim przebrnę przez to sam
Na szczęście czasu mam w bród
W lodówce wódka i lód
A mój pies lubi słuchać, gdy mu gram
I możesz mówić co chcesz
Że ja skrzywdziłem Cię też
Zgodzę się, dziś już stać mnie na ten gest
A nim zgorzkniejesz do cna
Też radzę: kup sobie psa
Z nami zaś, niech zostanie tak jak jest
Z nami zaś, niech zostanie tak jak jest
Dzwonisz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mogłabyś
Kiedyś tyle bym dał by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl
Dzwonisz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mogłabyś
Kiedyś tyle bym dał by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl
Albo że kładę się spać
No to mów:
Co takiego stało się?
Bo wyobraźni mi brak
By nagle uznać za fakt
Że ot tak
Przypomniałaś sobie mnie…
Co do mnie: tak, jestem sam
I nawet dobrze się mam
Wierz lub nie, poradziłem sobie z tym
Już chyba wiem czego chcę
Niczego nie mam za złe
Bo co złe, ulotniło się jak dym
Dzwonisz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mogłabyś
Kiedyś tyle bym dał by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl
Nawet nie nudzę się zbyt
Jest tyle książek i płyt
Minie wiek, zanim przebrnę przez to sam
Na szczęście czasu mam w bród
W lodówce wódka i lód
A mój pies lubi słuchać, gdy mu gram
I możesz mówić co chcesz
Że ja skrzywdziłem Cię też
Zgodzę się, dziś już stać mnie na ten gest
A nim zgorzkniejesz do cna
Też radzę: kup sobie psa
Z nami zaś, niech zostanie tak jak jest
Z nami zaś, niech zostanie tak jak jest
Dzwonisz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mogłabyś
Kiedyś tyle bym dał by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl
Dzwonisz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mogłabyś
Kiedyś tyle bym dał by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl
Nie najlepsza myśl
https://www.youtube.com/watch?v=oOe841OpJCg
Na zakończenie mam jeszcze pytanie do blogerek z Bloggera. Od kilku dni bowiem przestał mnie nachodzić anonimowy spam. Nie, żebym narzekała, bo regularne sprzątanie tych śmieci, zajmowało mi dobrą chwilę i nieźle wkurzało. Zastanawia mnie tylko, czy to jakaś ogólna akcja Bloggera blokująca dostęp spamerów do blogów, czy po prostu mój blog jest tak nieciekawy, że nawet chińscy sprzedawcy środków na potencję przestali go odwiedzać ;)) Niczego nie zmieniałam w ustawieniach, nie włączałam moderacji ani nie ograniczałam dostępu dla wpisów anonimowych (nie wszystkie wszak anonimy to spam). Czy zauważyłyście to samo u siebie?