piątek, 19 lutego 2010

Czy to już może wiosna? ...



Zrobiło się mokro. Mgła jest tak gęsta, że aż namacalna i opada ciężkimi kroplami na ziemię. Chodniki i ulice powoli zamieniają się w płynące potoki. Już wczoraj spod lodu i zamarzniętego śniegu zaczęła się nieśmiało czerwienić kostka chodnikowa. W nocy obudziły mnie zsuwające się z dachu masy śniegu. Ola też, wystraszona dziwnym łoskotem przytuptała do naszego łóżka ze swoim nieodłącznym pluszakiem.

Wiosna idzie! Mówcie co chcecie, ale ja już ją czuję. W powietrzu, bo pachnie już jakoś inaczej. I w sobie, bo czuję jak wstępuje we mnie energia. Wczoraj nie czekając na powrót moich chłopaków do domu poprzestawiałam meble w salonie. Niby nic takiego, kanapa w miejsce fotela, stolik w inną stronę, duża stojąca lampa przytargana ze strychu i już jest świeżo, inaczej, wiosennie :)))

Małe zmiany też w pokoju Oli. Jakiś czas temu pojawiła się w nim szafa. Do tej pory wydawała mi się zbędna. Rzeczy Oli mieściły się na dwóch półkach w naszej garderobie, częściej używane sukienki czy bluzki wisiały na małym stojącym wieszaku zrobionym już dawno ze stelaża po dużym lustrze. Dzięki temu, że w pokoju było niewiele mebli, podłoga była świetnym placem zabaw. Szafa była w planach, ale dość mgliście zarysowanych. Przypadek sprawił, że znajoma po sąsiedzku zapragnęła mieć szafę wnękową na wymiar i za pół ceny oddawała całkiem nowy sosnowy mebelek. Szybka decyzja i tak ciuszki mojej 8-latki znalazły swoje miejsce, ku jej ogromnej radości. A że w tym samym czasie dotarła paczka z zamówionymi różnościami do decou-, między innymi z wymarzonymi już dawno wieszakami otrząsnęłam się wreszcie z zimowego lenistwa i w dwa wieczory machnęłam Oli wieszaki na jej małe sukieneczki z czasów, gdy jeszcze "była mała". Nie mogłyśmy się zdecydować na jeden motyw, więc mamy trzy, na różne pory roku i nastroje.

Pierwszy wieszak lawendowy,delikatny pasuje do koloru ścian i dodatków.


Drugi, komplet mocno postarzony (oj, tu poeksperymentowałam tak, że doświadczone dekupażystki złapały by się za głowę widząc jak to maziałam). Strasznie mi się podobają te cieniowania, które na żywo wyglądają tak, jakby były efektem wielu lat użytkowania.

No i ostatni wieszak, jeszcze nie skończony. Ten wymyśliłam wczoraj wieczorem i spodobał się Oli najbardziej, dlatego chyba zastąpi te wiszące teraz.


Do kompletu powstają jeszcze niebieskie serducha z tym samym motywem i jak mi starczy serwetek, to jeszcze kosz na śmieci. No chyba, że nam się wizja odmieni, bo pomysłów mamy mnóstwo.

Pozdrawiam Was wiosennie.

12 komentarzy:

  1. Faktycznie, te postarzone są super !! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Stare nie zawsze jest ładne. Co innego postarzone :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewuszki drogie, dzięki Wam i dzięki pogodzie dostaję skrzydeł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, widać, że energia Cię rozpiera :)
    I bardzo dobrze, bo efekty tego rozpierania są niezaprzeczalnym faktem powstawania nowych dzieł :) Bo to takie małe dzieła sztuki.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne wieszaczki, a wiosna już faktycznie blisko, hurra ;)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna szafa, śliczne wieszaczki, a sukieneczka to po prostu powalająca! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiosna chyba nam wszystkim doda skrzydeł.
    Szafa z tak uroczymi wieszaczkami będzie z pewnością wyjątkowa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczna szafa Wam się trafiała :)
    Wieszaczki bardzo ładne, mój faworyt - ten Oli i lawendowy.

    Wiosno przybądź !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobają mi się wieszaczki!!!Zainspirowałaś mnie i wygrzebałam pierwszą sukienusię mojej córci...:)U mnie słonko od samego rana roztapia śniegowe zaspy..idzie wiosna!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wieszaczki super!Pomysłowa z Ciebie kobietka!
    Szafa bardzo fajna!
    Wiosna tuz tuż a ja wczoraj byłam jeszcze na kuligu.W lesie jest bardzo dużo śniegu!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Śliczne wieszaki i jakie cudownie wiosenne:)
    Kraków zawsze kojarzy mi się z mgłą. Taki pamiętam i wspominam z nostalgią.To co u Ciebie się rozpuszcza i wpada do Wisły, u mnie przypływa zwielokrotnione. W Warszawie Wisła mimo odwilzy jeszcze do połowy zamarźnięta, ale dziś tak pięknie świeciło słońce,że kto wie , może i u nas za troche poczujemy wiosnę.Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sliczne te wieszaczki,,slodkie az milo..aj swoje drewniane poobszywalam tkanina i tez prezentuja sie niezle..Pozdrawiam z Wiednia

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...