niedziela, 3 stycznia 2016

Zaczynamy ...

2016 jest już faktem. Ponieważ to mój pierwszy wpis w tym roku, to zaczynam od ciepłych życzeń dla wszystkich, którzy tu jeszcze zaglądają. Niech Wam się spełnią wszystkie noworoczne postanowienia, zrealizują plany i ziszczą marzenia. I Wam i sobie życzę też, by ten rok nie był gorszy od poprzedniego a wszystkim wieszczącym rozmaite nieszczęścia i koszmary, by im się te przepowiednie nie spełniły.

Ja tym razem nie robię żadnych wielkich noworocznych postanowień, bo już zdążyłam się przekonać, że im więcej zaplanuję tym mniej realizuję. Planów też zbyt wielu nie mam, bo i te potrafią się nagle pokrzyżować. Sytuacje, jakie zdarzyły się w naszej rodzinie na przestrzeni ostatnich kilku lat nauczyły mnie, że nic nie jest nam dane na stałe. Zarówno to, co dobre, jak i to, co złe i przykre. Dlatego trzeba cieszyć się najmniejszymi przyjemnościami i doceniać je wtedy, gdy trwają. Nasycać się dobrą energią, jaka z nich płynie, chłonąć ją , zatrzymywać pozytywne emocje w pamięci i magazynować na potem, gdy już nie będzie tak kolorowo. A gdy przychodzi czas próby, gdy wszystko się wali, nie wolno się załamywać. Bo zły czas też w końcu mija, zza szarości wychodzą znowu pastelowe barwy a coś, co na początku wydawało się koszmarem nie do przejścia, po jakimś czasie nie tylko normalnieje, ale wręcz obraca w coś pozytywnego. Dlatego ja nie wychodzę za bardzo do przodu i nie planuję. Liczę na to, że we właściwym momencie przydarzy mi się to, co powinno i wszystkie elementy układanki znajdą się we właściwym miejscu o właściwej dla nich porze.



Stary rok pożegnaliśmy w gronie przyjaciół i znajomych na kameralnej domówce. Było pyszne jedzenie, zacne trunki i karaoke, które w miarę upływu czasu i alkoholu w szkle stawało się pierwszoplanowym bohaterem zabawy. Nawet najbardziej nieśmiali brali mikrofon w dłoń i śpiewali solo i w duetach. Przed północą wyszliśmy na zewnątrz, by razem z innymi sąsiadami spędzającymi tę noc w domach wznieść noworoczny toast, wyściskać się, wycałować, złożyć życzenia i obejrzeć pokaz sztucznych ogni. To jedna z miłych tradycji naszego osiedla, która narodziła się, gdy stało tu tylko kilka szeregówek i jeden blok i którą kultywujemy teraz, gdy bloków rok po roku przybywa. Na ulicę wychodzą starsi i młodzi, ci, co mieszkają tu od początku i ci nowsi, no i oczywiście goście z zewnątrz, których wita się jak swoich. Czy znamy się bliżej, czy tylko z widzenia jesteśmy tej nocy jedną rodziną i to jest piękne. Jak już wybrzmią wszystkie fajerwerki i trochę podmarzniemy wracamy tam, skąd przyszliśmy i bawimy się dalej. W tym roku dzielnie wytrzymaliśmy do czwartej rano. Na drugi dzień nogi bolały mnie od skakania a gardło od śpiewania, ale to niezbyt wygórowana cena za fajną zabawę i miłe wspomnienia (gdyby pamięć zawiodła mamy też zdjęcia i filmy). 

Pierwszy stycznia był u nas dniem piżamowym. Z pełną premedytacją przesnuliśmy się przezeń nie robiąc absolutnie nic. Nie było to specjalnie trudne, bo wstaliśmy dość późno, a potem na przemian jedliśmy, oglądaliśmy filmy, znowu jedliśmy, surfowaliśmy po internecie i tak do wieczora. Cudowny dzień całkowitego relaksu i odreagowania, którego beztroski urok podkreślał fakt, że czekały nas po nim jeszcze dwa wolne dni. Uwielbiam takie "niedziele" w środku tygodnia. Dni, które można zmarnotrawić bez żalu i bez poczucia winy. Nie miałabym nic przeciwko temu, by powtórzyły się od czasu do czasu. Muszę sprawdzić w kalendarzu jak się w tym roku układają długie weekendy majowy i listopadowy. Oby podobnie. 

Sobota była już normalną sobotą, więc spędziliśmy ją jak zwykle. Zakupy, sprzątanie, pranie... same ekscytujące zajęcia ;).  Za to wieczorem wpadli do nas nasi najbliżsi sąsiedzi, którzy niestety nie spędzali z nami tegorocznego Sylwestra. Nic straconego jednak :))) Wprawdzie nie było tańców, śpiewu i szampana, ale za to zagraliśmy w nową planszówkę, którą w grudniu Mikołaj przyniósł mojemu Małżowi. Jeśli lubicie taki sposób spędzania wolnego czasu i szukacie nowej, fajnej gry planszowej, to polecam Wam grę o nazwie Ego. Pod linkiem znajdziecie opis i zasady. Z dziećmi w Ego raczej nie zagracie, ale z przyjaciółmi, znajomymi jak najbardziej - idealna forma poznawania siebie nawzajem. Nas to tak wciągnęło, że "ostatnią kolejkę" powtarzaliśmy chyba z dziesięć razy, bo mimo że było już po drugiej w nocy wciąż ktoś rzucał "no to może jeszcze jeden raz"...

Długi weekend dobiega końca. Powoli trzeba już przestawiać się na tryb "praca". Na szczęście ten nadchodzący tydzień też będzie skrócony, łatwiej będzie wskoczyć znowu w normalny rytm, bo potem to już nie ma zmiłuj :))))
Tymczasem jednak  pławiąc się w cieple kominka i nastrojowej muzyce posyłam Wam jeszcze raz gorące noworoczne uściski. Niech ten świeżo rozpakowany roczek przyniesie Wam same dobre dni.

Żegnam się z Wami cudowną piosenką Domowych melodii. Wiem, że już kiedyś ją zamieszczałam... to nic ... dobrego nigdy dość.






Dobrego wieczoru.

8 komentarzy:

  1. Dobrze jest tak myśleć pozytywnie i przyszłości, bo to prawda,że nie wiemy co będzie.
    Sczzęśliwego Nowego Roku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tobie też życzę szczęścia. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Pomyślności w Nowym Roku.
    Też zauważyłam, że im więcej planów tym mniej się spełnia.
    Żyjmy chwilą - cudnych chwil wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawzajem. Samych cudnych momentów. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Kolejnych fajnych dni przez cały rok Miruś !
    Pozdrawam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Wam również życzę samych fajnych i miłych dni. Wnuczki na pewno zadbają, by nie było nudno :)))

      Usuń
  4. Dawno tu nie zaglądałam... Wszystkiego najlepszego w nowym roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ninko. Tobie też życzę dobrego roku.

      Usuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...