sobota, 20 sierpnia 2016

Urlopowo ...

Urlop, urlop i po urlopie. Krótki był, może nawet za krótki, ale dobre i to. 
 

 Ci, którzy lubią pływać pływali, ci, którzy lubią plażować plażowali. Ja, ponieważ nie jestem dobra w pierwszym i nie przepadam za drugim to skupiłam się na wylegiwaniu w cieniu parasola z książką, słuchaniu szumu fal, spacerowaniu brzegiem morza i zbieraniu muszelek, gapieniu się w przestrzeń i kontemplowaniu nicnierobienia. Zwiedzanie też było, bo całkiem niedaleko były przepiękne miasta Sozopol i Nesebar. Szkoda tylko, że klimat starych uliczek z drewnianą zabudową zakłócały wszechobecne sklepy. Nawet w cerkwi, w środku znajdował się ogromny stół i regał z pamiątkami. Czułam się jak na Krupówkach w  szczycie sezonu.
 A co poza tym ?  Skończyłam najnowszą Grocholę (polecam!!!, świetna, mądra książka), uwieczniłam odbijający się w falach księżyc w pełni, piłam wino, tańczyłam zumbę przy basenie, oglądałam "Pożegnanie z Afryką" z niemieckim dubbingiem (jakby był z chińskim to też by mi nie przeszkadzało, kocham ten film miłością od pierwszego wejrzenia przed ... 30 laty i znam na pamięć niemal każdą scenę ).
I najważniejsze chyba ... przeżyłam bez paniki dwa starty i dwa lądowania. To wielki sukces, bo latania się bałam, boję i pewnie nigdy nie przestanę bać. Lądowanie w Burgas mieliśmy, jak to określił pilot "lekko turbulentne" ... od momentu wygłoszenia tej "uspokajającej" informacji do zatrzymania samolotu serce miałam w okolicach przełyku, Na szczęście skończyło się tylko na szklistych oczach w momencie, gdy tuż po lądowaniu rozległy się brawa pasażerów.




 




Na pamiątkę (bo zawsze musi być pamiątka) przywiozłam sobie słoik przedziwnie niekształtnych muszli, ręcznie robiony kubeczek na kawę i nagranie szumu morza o różnych porach dnia i nocy.



I kilka postanowień poczynionych podczas rozmyślania na leżaku. Takie noworoczne postanowienia składane sobie w sierpniu. Jedno Wam zdradzę - muszę się wreszcie nauczyć robić porządne zdjęcia. Przy każdej okazji robię mnóstwo zdjęć, aparatem telefonem. Ludziom, budynkom, pejzażom ... wszystkie te "obiekty" zachwycające w chwili, gdy patrzę na nie własnym, nieuzbrojonym okiem uchwycone przez aparat stają się nijakie. Znika cała magia, jaka je otaczała zanim spojrzałam w obiektyw i wcisnęłam guzik. W naszym osiedlowym klubie jest kółko fotograficzne, najwyższy czas zajrzeć tam i podszkolić się u tych, co potrafią tę magię zachować.

Inne postanowienia pozostawię w tajemnicy, tak na wszelki wypadek, żeby nie zapeszyć. A teraz macham Wam na dobranoc i uciekam do łóżka. Czas odespać, bo ostatnia noc w hotelu była zbyt krótka.

8 komentarzy:

  1. Kontemplowanie nicnierobienia - o! To jest jeden z obowiązkowych punktów właściwego spędzania urlopu;) Strasznie podoba mi się to zdjęcie trzecie od góry, chciałabym tam być choć na chwilkę teraz. A nagrania szumu morza najlepiej zamieść na blogu, jako muzykę w tle...
    Uściski i gorące pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zdjęcie nie oddaje piękna tego zakątka. Chciało się stać i stać i patrzeć i chłonąć...
      Umieszczenie nagrania na blogu to wyższa szkoła jazdy, jak uda mi się rozgryźć jak to zrobić, to na pewno dodam.
      Pozdrawiam ciepło Aguś! Dobrze, że wróciłaś

      Usuń
  2. Fajny urlop ;) najważniejsze, że każdy odpoczywa tak jak lubi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba o to chodzi, żeby przynajmniej na wakacjach nie zmuszać się do niczego.
      Miło Cię widzieć Elu :) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Miro, co ty pleciesz, Twoje zdjęcia są świetne, naturalne, można je podostrzyć, podkolorować, albo skadrować, ale nie brakuje im niczego. Ja w każdym razie widzę wszystko, co trzeba, czuję ten klimat i dopowiadam sobie resztę:)Ostatnie zdjęcie ... zrobiłam sobie podobne (tzn koleżanka mi zrobiła) na ostatniej wyprawie, o której dopiero napiszę, jak skończę poprzednią:) Mamy podobne skłonności do księżyca :) Piękne wakacje, prawdziwy wypoczynek, tak powinno być:) No i pamiatki, choćby piasek z plaży, to u mnie tez mus:) Potem jest co do serca przytulić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lewkonio, ale wierz mi, tych kilka zdjęć, które wybrałam to prawie wszystko z kilkuset, co mogłam pokazać z minimalnym tylko poziomem wstydu. Ja nie wiem jak ludzie fotografują ulice, budynki, nawet plaże, że to wszystko jest na zdjęciach takie kolorowe, plastyczne, żywe... Nie mówię już o zdjęciach wnętrz i "martwych natur". Nic to, nauczę się :))
      Księżyc, który akurat wtedy był w pełni był tak piękny, że mogłam stać na tej plaży w nieskończoność i tylko się gapić. Muszle tym razem wybierałam "brzydkie", nietypowe, bardziej przypominające nierówne kamienie. Mam nadzieję, że niektóre uda mi się bez szkody dla nich zamienić w wisiorki.
      Czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje wpisy i Twój księżyc.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. rowniez uwazam, ze robisz "zywe"zdjecia!!! bo one zyja, sa odzwierciedleniem tego co jest i jakie jest, bez zadnych "ulepszaczy" , i mino to "zyje", porusza nasza wyobraznie a to juz COS :)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aguś za słowa otuchy :))) Pozdrawiam.

      Usuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...