Mija młodość jak woda,
Czoło chmurzy się częściej -
A tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda na szczęście!
Czoło chmurzy się częściej -
A tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda na szczęście!
Nikt otuchy nie doda,
Cienie kłębią się gęściej -
Aż tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda,
Odpowiednia pogoda na szczęście!
Coraz trudniej po schodach,
Coraz puściej w kredensie -
Aż tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda,
Odpowiednia pogoda na szczęście!
/Agnieszka Osiecka/
To, co od kilku dni widzę przez okno, to już prawdziwie wiosenny obrazek. Po zimie nie ma śladu, niebo jest tak niebieskie a słońce tak żółte jakby chciały obudzić najgłębiej zakopaną cebulkę, najbardziej zaspanego susła. Jakby chciały przywołać wszystkie ptaki. Gdy tak zerkam za okno, to i we mnie budzi się potrzeba powrotu. Bardzo bym chciała wrócić do blogowej aktywności. Bardzo mi jej brakuje. Blog był dla mnie miejscem odreagowania rzeczywistości, ucieczką od tego co zwyczajne do świata dobrej energii i pozytywnych wzruszeń. Jednak z dnia na dzień miałam coraz mniej czasu na zaglądanie do tego świata. Najpierw przestałam pisać, ale wciąż jeszcze zaglądałam na zaprzyjaźnione blogi, komentowałam... potem i na to nie było szans, rzucałam tylko okiem w pośpiechu... a potem ... nawet nie otwierałam strony...
Minął miesiąc od ostatniego wpisu, dla niektórych to tylko miesiąc, dla mnie aż trzydzieści dni. Bo przecież nie można żyć tylko pracą i codziennymi obowiązkami. Musimy mieć ten margines, choćby najcieńszy na ... siebie po prostu. Choćby po to, by nie stać się robotem automatycznie wykonującym tylko zaplanowane czynności. Musimy mieć czas na sprawy niekonieczne. Ja muszę. I dlatego, choć czasu wcale nie mam więcej, to wracam. Bo chcę, bo jest mi to potrzebne. Ale też dlatego, że są osoby, które też chcą bym tu była. I dały mi znać, że czekają na mnie. I bardzo mnie tym zaskoczyły i wzruszyły. Bo przecież znamy się tylko stąd, a jednak... Wy wiecie, że o Was mówię... dziękuję, dziękuję, dziękuję... to dzięki Waszym mailom piszę dzisiaj.
To nie będzie post o czymś konkretnym, raczej taka rozgrzewka dla palców ( czy tylko palców?), bo trudno się pisze po dłuższej przerwie. W zasadzie powinno być jak z jazdą na rowerze, ale jednak nie jest. Jest raczej jak pierwszego dnia w szkole po wakacjach, radość ze spotkania z klasą miesza się z lekkim zawstydzeniem. Mam wrażenie, że straciłam przez ten miesiąc płynność, że skostniałam troszkę, zesztywniałam... już jestem, ale jeszcze nie całkiem. Troszkę w zawieszeniu...
... zawieszenie... wieszanie... wieszaki... znowu ciąg skojarzeń prowadzący od tekstu do zdjęć. Zdjęć wieszaków, które ozdobiłam chyba jeszcze w listopadzie, w styczniu doczekały się szybkiej (bardzo szybkiej i nieprofesjonalnej) sesji zdjęciowej a dziś dopiero się nimi pochwalę. W sumie chyba nie ma czym, żadne mecyje, ale jestem z nich zadowolona.
Dwa "gazetowe" zrobiłam na zamówienie. Zupełnie przez przypadek wyszły mi w wersji męskiej (ciemna bejca) i damskiej (jasny brzeg) i tym sposobem zamiast jednego wieszaka powstał gazetowy komplet dla Pani i Pana. Ciekawa jestem, czy się spodobał.
Reszta, to wariacje na temat kwiecia przeróżnego. Jest nieśmiertelna lawenda, są krokusy i moje ulubione kwiatki w lekko ludowej stylizacji.
Podczas mojej nieobecności spotkała mnie jeszcze jedna, niezwykle miła niespodzianka. Otóż Jaddis wybrała między innymi mnie do zabawy w "Tell Me About Yourself".
Bardzo Ci dziękuję Kochana, to miłe, że o mnie pomyślałaś. Postaram się w następnym poście wypełnić warunki związane z tym wyróżnieniem muszę tylko znaleźć rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiecie :))). Mam wrażenie, że odsłoniłam się już całkowicie.
Tymczasem ściskam mocno wszystkich, którzy tu czasem zaglądają. Jak dobrze, że jesteście!
Minął miesiąc od ostatniego wpisu, dla niektórych to tylko miesiąc, dla mnie aż trzydzieści dni. Bo przecież nie można żyć tylko pracą i codziennymi obowiązkami. Musimy mieć ten margines, choćby najcieńszy na ... siebie po prostu. Choćby po to, by nie stać się robotem automatycznie wykonującym tylko zaplanowane czynności. Musimy mieć czas na sprawy niekonieczne. Ja muszę. I dlatego, choć czasu wcale nie mam więcej, to wracam. Bo chcę, bo jest mi to potrzebne. Ale też dlatego, że są osoby, które też chcą bym tu była. I dały mi znać, że czekają na mnie. I bardzo mnie tym zaskoczyły i wzruszyły. Bo przecież znamy się tylko stąd, a jednak... Wy wiecie, że o Was mówię... dziękuję, dziękuję, dziękuję... to dzięki Waszym mailom piszę dzisiaj.
To nie będzie post o czymś konkretnym, raczej taka rozgrzewka dla palców ( czy tylko palców?), bo trudno się pisze po dłuższej przerwie. W zasadzie powinno być jak z jazdą na rowerze, ale jednak nie jest. Jest raczej jak pierwszego dnia w szkole po wakacjach, radość ze spotkania z klasą miesza się z lekkim zawstydzeniem. Mam wrażenie, że straciłam przez ten miesiąc płynność, że skostniałam troszkę, zesztywniałam... już jestem, ale jeszcze nie całkiem. Troszkę w zawieszeniu...
... zawieszenie... wieszanie... wieszaki... znowu ciąg skojarzeń prowadzący od tekstu do zdjęć. Zdjęć wieszaków, które ozdobiłam chyba jeszcze w listopadzie, w styczniu doczekały się szybkiej (bardzo szybkiej i nieprofesjonalnej) sesji zdjęciowej a dziś dopiero się nimi pochwalę. W sumie chyba nie ma czym, żadne mecyje, ale jestem z nich zadowolona.
Dwa "gazetowe" zrobiłam na zamówienie. Zupełnie przez przypadek wyszły mi w wersji męskiej (ciemna bejca) i damskiej (jasny brzeg) i tym sposobem zamiast jednego wieszaka powstał gazetowy komplet dla Pani i Pana. Ciekawa jestem, czy się spodobał.
Reszta, to wariacje na temat kwiecia przeróżnego. Jest nieśmiertelna lawenda, są krokusy i moje ulubione kwiatki w lekko ludowej stylizacji.
Podczas mojej nieobecności spotkała mnie jeszcze jedna, niezwykle miła niespodzianka. Otóż Jaddis wybrała między innymi mnie do zabawy w "Tell Me About Yourself".
Bardzo Ci dziękuję Kochana, to miłe, że o mnie pomyślałaś. Postaram się w następnym poście wypełnić warunki związane z tym wyróżnieniem muszę tylko znaleźć rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiecie :))). Mam wrażenie, że odsłoniłam się już całkowicie.
Tymczasem ściskam mocno wszystkich, którzy tu czasem zaglądają. Jak dobrze, że jesteście!
Miruniu kochana!!! Jak sie cieszę, że jesteś:) Buziole Ci ślę wielkie i życzę czarodziejskiego gadżetu, dzięki któremu da się rozciągnąć czas. I nie mów mi tylko, że takie gadżety nie istnieją:)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cie mocno, mocno, a wieszaki są kapitalne! O!
Mireczko Kochana!!!!
OdpowiedzUsuńTy Dobra Duszo !!!!!
Cudnie, ze jestes!!!!!!!!!
Twoje wieszaczki, plynnie przeplatajace sie z gleboka madroscia tresci dzisiejszego wpisu pokazuja dobitnie, jak wszechstronna Osoba jestes!
Dobrze, ze JESTES:)
Usciski i buziaki sle:)
Mireczko Kochana!!!!
OdpowiedzUsuńTy Dobra Duszo !!!!!
Cudnie, ze jestes!!!!!!!!!
Twoje wieszaczki, plynnie przeplatajace sie z gleboka madroscia tresci dzisiejszego wpisu pokazuja dobitnie, jak wszechstronna Osoba jestes!
Dobrze, ze JESTES:)
Usciski i buziaki sle:)
ja zaglądam bo - uwielbiam takie piękne i eleganckie miejsca i bardzo się cieszę z Twojego powrotu
OdpowiedzUsuńWreszcie się pojawiłaś!!!! ale rozumiem-czas zasuwa coraz szybciej i na wszystko go nie starcza-Twoim postem przypomniałaś mi o kilku zaproszeniach do zabawy blogowej, które wypadły mi z pamięci- idę nadrabiać zaległości . A wieszaczki PIĘKNE!!!
OdpowiedzUsuńWiem Miruś, jak czas zasuwa, nie oglądając się na nikogo. I ja pędzę jak oszalała.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zostaniesz już z nami na dłużej. A męskie wieszaki są cudne !
Buziaki
Mirko kochana i ja czekałam na Twój "znak życia",choć maila nie wysłałam,może dlatego ,że wiem,że każdy czasem potrzebuje takiej przerwy od...Z różnych względów i moja aktywność tu spadła,ale to nie znaczy ,że się odcinam zupełnie.Tak jak napisałaś to też jest jakiś kawałek naszego życia i te znajomości choć nie w realu ,czasem dużo więcej znaczą .
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo że Jesteś.
buziaki i przytulasy
p.s. wspaniałe wieszaczki na wiosenne ubranka
Super , że wróciłas :)
OdpowiedzUsuńte pierwsze wieszaki są piekne, takie eleganckie z klasa :)
Huraaa! Miruś wruciłaś :) Cieszę się ogromnie, bo smutno tu było bez Ciebie. Gazetowie wieszaki musiały się spodobać - przecież są takie eleganckie. :) Uściski serdeczne
OdpowiedzUsuńBrakowało Cię Mireczko:)Ale sama wiem,że przerwy też są potrzebne. Po przerwie powrót tym milszy:) Wieszaki to jedna z tych rzeczy decoupage, która mało,że ładna to zawsze jest potrzebna. Gazetowe bardzo piękne. Uściski:)
OdpowiedzUsuńgazetowe sa cudne...ale te z krokusem-mistrzostwo:))))))
OdpowiedzUsuńNajpierw chwalę wieszaki.
OdpowiedzUsuńA teraz zgadzam się w całej rozciągłości z tym, co mówisz. Bez tej chwili dla siebie codzienność przytłacza coraz bardziej i coraz trudniej podnieść głowę ponad szarość.
Mireczko, jak dobrze, że już jesteś. Codziennie zaglądałam z nadzieją, ale nie pisałam, bo wiedziałam, że masz na pewno ważne powody. Bardzo mi Ciebie brakowało, mam nadzieję, że teraz nie zrobisz aż tak długiej przerwy:) Wieszaki świetne, wspaniale wykorzystałaś tę serwetkę. Też ją mam, ale żaden sensowny pomysł nie przyszedł mi do głowy. Twój fantastyczny:)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!
Ja też tęskniłam bardzo:)
OdpowiedzUsuńCzasami to już tak jest, że trzeba odpocząć, ale dobrze,że już jesteś:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
A ja od miesiąca jestem dużo lżejsza właśnie o bloga, w każdym razie w tej formie. I o znajomości, które były jak się okazuje, na niby i powierzchowne. Obserwuję zjawisko, które sobie zatytułowałam roboczo - "nie ma bloga - nie ma człowieka", ale mam do tego na szczęście dużo dystansu. Może dlatego,że tych prawdziwych przyjaciół, ludzi którym na mnie zależy bezwarunkowo, mam na wyciągnięcie ręki, także w biedzie i chorobie.
OdpowiedzUsuńTak, warto mieć dla siebie i tylko dla siebie jakiś margines. Ale blog nie wypełnia mi braku kontaktu z ludźmi, których znam i potrzebuję do życia. Więc obiecałam sobie,że koniec mitrężenia czasu przed komputerem, teraz nastał czas spacerów z przyjaciółką, kina ze znajomymi, długich szczerych listów do bliskich i setka rzeczy, na którą brakowało mi czasu. Tylko jedno pozostanie niezmienione - lektura ciekawych blogów, gdzie czasem zostawię za pozwoleniem drobny ślad :)
Miłej lada chwila wiosny, Miro!
Wieszaki piękne, szczególnie te gazetowe :)
Osiecka...piekne,dawno nic Jej nie czytalam....dziekuje,ze przypomnialas:)
OdpowiedzUsuńa wieszaki bajeczne, no rozwalily mnie na kawalki,co za pomysly,jestes niesamowita!!!
z blogiem tak jest,albo wciaga bez reszty,albo jak sie zaniedba pisanie,to czasem ciezko wrocic,fajnie,ze wrocilas:)
Ciesze sie,ze w koncu wrocilas.Stesknilam sie za Toba!Wieszaki cudne!Masz jeszcze te kwieciste serwetki?Chetnie sie z Toba podmienie:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jesteśmy! I będziemy! Bo piszesz tak, że sobie nigdzie nie pójdziemy, tralala! :))
OdpowiedzUsuńCmokam Cię, Mirro! Wieszakowo i wiosennie!
Wszystkiego Dobrego:D
OdpowiedzUsuńO! Widzę, że nie tylko ja się blogowo "leniłam". A więc wracamy obie! Wieszaki-gazeciaki są genialne!
OdpowiedzUsuńMiruś... dobrze że jesteś!!!A przerwa czasami jest potrzebna...ale fajnie że znajdziesz sobie czas dla siebie i będziesz w tym naszym blogowym świeci nadal.... mi też tego czasu brakuje ale tak jak piszesz dla mnie to też odskocznia i tylko mój świt i nie chcę go pozostawić!!!!Damy radę!!!Buziaki Kochan a wieszaczki super!!!!!:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że już jesteś :-)
OdpowiedzUsuńWieszaki super!
Wiosennego weekendu Ci życzę!
u mnie za oknem cudna pogoda
Wieszaczki super. Podoba mi się ten gazetowy motyw chociaż osobiście w swojej szafie wolę kwiatkowe;)
OdpowiedzUsuńświetne wieszaki ^^ mieć takie w szafie... marzenie ^^
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy tworzysz! :)
OdpowiedzUsuńMireczko, śliczne wieszaczki..
OdpowiedzUsuńwiesz ja czasami tez mam przerwę blogowa ,to nie znaczy że nic nie robię, ale czasami nie wiem co napisać, bo wszystko wydaje mi się banalne.
Śliczne wieszaki zwłaszcza te gazetowe choć w szafie rzeczywiście ładniej się prezentują kwiatkowe a przerwy są potrzebne, powroty miłe a codzienność skwiercząca, więc margines na własne potrzeby niezbędny żeby nie oszaleć.
OdpowiedzUsuńMireczko, nieraz zaglądałam do Ciebie, by sprawdzić czy aby na pewno nie napisałaś paru słówek. A to miesiąc już upłynął...
OdpowiedzUsuńJa też czuję już wiosnę, choć sprzątanie z zimy jeszcze przede mną:( Też odczuwam masakryczny brak czasu.
Piękne wieszaki, gdybym miała wybrać, to nie wiedziałabym który ładniejszy:) Pozdrawiam e
Dobrze, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńWieszaki są prześliczne. Najbardziej podobają mi się gazetowe, ale i te kwiatkowe są bardzo urocze.
Ściskam i pozdrawiam cieplutko
Marta
Kochana Miro,, jak ja Cię rozumiem... wczoraj - po miesięcznej przerwie - pisałam o podobnej sytuacji.. ale dobrze, że już jesteś:) i dobrze, że i ja w końcu znalazłam czas, żeby zajrzeć do Ciebie..brakowało mi tego, wiesz? Pozdrawiam Cię ciepło:)))
OdpowiedzUsuń