sobota, 16 czerwca 2012

Bo życie składa się z drobiazgów...



Świat przyspieszył i nie ma na to rady. Narzekanie na brak czasu stało się tak powszechne, że już przestaje kogokolwiek dziwić. Wszyscy mamy go zbyt mało, chociaż podejrzewam, że im jesteśmy starsi, tym ten brak odczuwamy dotkliwiej. Może dlatego, że w przeciwieństwie do nastolatków mamy większą świadomość, że nie jest nam dany w ilości nieograniczonej. Świadomość nieuchronnej skończoności przychodzi z wiekiem a razem z nią poczucie, że można z czymś nie zdążyć, coś przegapić, zaniechać... Ale skoro na wszystko czasu nie starcza, to skąd mamy wiedzieć co wybrać, na czym się skupić, by pod koniec życia nie myśleć o straconych okazjach i niespełnionych marzeniach. I nie mam wcale na myśli tylko dużych spraw i przedsięwzięć, ale nawet te drobne, malutkie. Bo życie składa się przecież z drobiazgów... Podziwiam ludzi, którzy od wczesnych lat życia wiedzą czego od tego życia chcą, wiedzą, co chcą robić i cały czas ku temu konsekwentnie dążą. Ja nigdy nie miałam takiej pewności, dlatego moje wybory w wielu przypadkach nie były tak do końca "moje". Czasem decydowałam pod wpływem emocji, czasem sugerowałam się tym, co wybrali inni i szłam za nimi jak ciele, a czasem wybierałam coś, co pozwalało mi odsunąć ostateczną decyzję w czasie. Wiele razy decydowało za mnie życie, poddawałam się sytuacji, bo innego wyjścia nie było, albo po prostu nie miałam wystarczająco dużo sił i motywacji by się o to inne wyjście upomnieć. Nie znaczy to wcale, że żałuję tych wyborów-nie wyborów. Patrząc wstecz mogę powiedzieć, że wszystko poukładało mi się w całkiem fajne życie. Może tylko czasem mam gorszy dzień i wtedy uwierają mnie różne drobiazgi. Jak zadry, które trzeba po prostu powyciągać, żeby znowu było dobrze.

Bo życie składa się przecież z drobiazgów...

Ostatnio najbardziej uwierał mnie brak czasu dla siebie. Żyłam jak automat nastawiony na wykonywanie obowiązków. Praca, dom, zobowiązania, terminy... wszystko w biegu i stresie. Bo trzeba... Słowa "trzeba", "muszę " "powinnam" stały się moją mantrą. Robiłam, co do mnie należało, aż zaczęłam się łapać na tym, że nie wiem jaki jest dzień tygodnia, bo każdy wyglądał tak samo. Siadałam o szóstej rano przy laptopie i wstawałam od niego po północy z małą przerwą na ogarnięcie domowych niezbędności. Zaczynałam zapominać jak smakuje pita niespiesznie kawa z przyjaciółką - sąsiadką, ile może dać dłuższa rozmowa przez telefon z kimś bliskim, czy zwykłe wałęsanie się po sklepach - niby drobiazgi,  ale to przecież one budują naszą normalność. Wiadomo, że praca jest ważna, bo przecież trzeba kupić chleb i buty na zimę, ale czy za dwadzieścia, trzydzieści lat będę pamiętała, że w kwietniu 2012 miałam ileś tam zleceń a w maju podpisałam jakąś umowę? Podejrzewam, że nie. Ale jestem przekonana że będę wciąż pamiętała smutek w głosie Taty, gdy zadzwoniłam że nie będę na Jego okrągłych urodzinach, że nie zapomnę zapłakanych oczu mojej córki, gdy wpadłam zdyszana na szkolną imprezę zbyt późno, by zobaczyć jej występ... Dlatego chcę poprzestawiać troszeczkę mój plan dnia, skrócić nieco czas pracy by mieć go więcej dla bliskich i dla siebie. Bo siebie też ostatnio "odstawiłam na bok". A jak to wczoraj powiedziała moja przyjaciółka-sąsiadka "masz kobieto 44 lata i nie robisz się coraz młodsza, może więc przestaniesz startować w wyścigu na żonę miesiąca i pracownika roku i zrobisz coś tylko dla siebie". No nie ma co ukrywać, upływ czasu uświadamia mi oprócz niezawodnej Lucy (cmok!) również moje lustro. Szczere i bezwzględne do bólu. Dlatego do mojego tygodniowego grafiku wpisałam squash w soboty i step we wtorki i czwartki (to dla ciała). Wyjęłam też mój dekupażowy warsztacik i zamierzam codziennie, choć na jedno maźnięcie pędzlem do niego zaglądać (to dla ducha). I pójdę na zakupy, bo w mojej szafie wcale nie widać wiosny!

Powrót do dekupażu zaowocował skromnym komplecikiem, który będzie idealnie pasował na białe biurko w romantycznym pokoju niekoniecznie małej dziewczynki. Zabawne, że w założeniu wcale nie miał tak wyglądać, ale zaczęłam go robić podczas pierwszego meczu naszej reprezentacji i zupełnie nieświadomie zamiast sepii i oliwkowych zieleni poszłam w barwy narodowe. Rzadko kiedy jestem zadowolona z efektu końcowego moich dekupażowych improwizacji, ale tym razem mogę powiedzieć, że mi wyszło :))) Oczywiście na miarę moich amatorskich umiejętności. A kiedy człowiekowi wychodzi, to ma ochotę na więcej, więc macham pędzlem w trakcie wszystkich wieczornych meczów i lada moment znowu coś skończę.



 

Uff! Zapomniałam już ile czasu zajmuje pisanie posta, a zwłaszcza obróbka i wklejanie zdjęć. Nowy układ niestety pod tym względem nie jest zbyt "przyjazny". Zaczęłam rano, gdy wszyscy domownicy jeszcze spali a kończę po południu. Znowu ciśnie się na usta marudzenie o uciekającym czasie. Ale to już było na początku, więc nie będę powtarzać. Nie ma co narzekać, czasu nie rozciągnę, mogę jedynie najlepiej wykorzystać ten, który mam. Dlatego z mocnym postanowieniem dbania o to, co najważniejsze idę dopieścić mój real. A wieczorem oczywiście trzymam kciuki za naszych!

26 komentarzy:

  1. piękny komplecik ;D
    pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci J. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mira przejdź na stary wyglad interfejsu :) ja tez poległam na nowym :)

    a czas ?????? w sierpniu ( o ile dozyję ) stuknie mi 40, gdzie się podziało ostatnich 20 lat ???? nie wiem ....


    info : zmieniłam adres bloga :
    http://mondocane-j.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Miro... masz racje z tym co napisałas i chwała Ci za to że zrozumiałas to w miare szybko :)) Mirko.. więc moze i dla mnie cos decupazowo zrobisz? :) Moge czekac baaardzo długo :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny komplecik z bardzo ładnym motywem. Kącik pięknie ukwiecony:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mireczko, tak to już jest, raz czas płynie wolniej, raz szybciej i niestety wydaje mi się, że na to wpływu nie mamy. Możemy jedynie zwolnić my i przewartościować to i owo :)
    a komplecik słodki ci wyszedł, bardzo lubię tą serwetkę :)
    uściski wysyłam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię czytać Twoje przemyślenia. To mądre słowa i właściwe podejście do tematu uciekającego czasu. Każdy powinien znaleźć czas na przewartościowanie tego i owego w swoim życiu, żeby nie obudzić się pewnego dnia z ręką w przysłowiowym nocniku.
    Ściskam serdecznie i dziękuję za inspirujące myśli.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miruś, różany komplet jest cudowny !
    Mądrość życiowa płynie z każdego jednego słowa. I ja mam uczucie, że niestety nie zdążę. Każdą wolną chwilę często okupuję "nieczystym sumieniem"
    Buziaki piłkarskie

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki za Twoje dbanie o siebie i swojego ducha, bo komplecik wyszedł fantastyczny:) zapraszam do mnie www.mojakoralikowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj na nowo w świecie, gdzie choć jedna chwila dnia należy do Ciebie :) Twoja przyjaciółka to mądra kobieta, więc dobrze, że jej posłuchałaś :) Uściski serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  11. Joasiu - powiem szczerze, że już boję się cokolwiek ruszać i zmieniać w ustawieniach. Tyle się naczytałam o znikających blogach, że już wolę zaprzyjaźnić się z tym nowym... cholerka, znowu wyłazi to moje asekuranctwo :(((

    Dorotko - tak się boję zobowiązań... ale OK, coś wymyślimy :) Napisz do mnie coś więcej na temat Twoich decou-życzeń.

    Baloska - dziękuję, ukwiecony kącik to fragment mojego mini ogródka. W tym roku naprawdę poszalałam z roślinkami i mam kolorowy misz-masz o jakim marzyłam od dawna.

    Ikuś - też lubię tę serwetkę, jest taka romantyczna. Ściskam i trzymam kciuki za remont.

    Bestyjeczko - jak miło, ze zajrzałaś. Dziękuję za miłe słowa.

    MarioPar - dziękuję. Jeśli chodzi o mecz... szkoda, że nie jestem wróżką, tfu, tfu, pomyliłam strony ;))

    Mysterious Katinko - dziękuje za odwiedziny i zaproszenie. Będę zaglądać na pewno.

    Palmette - jak dobrze jest tu być i widzieć Was wszystkie. Jest jeszcze jedna, prócz sąsiadki, mądra kobieta, która mnie wyciąga z mojego "magla". Widzisz ją codziennie w lustrze. Dziękuję Kochana.

    OdpowiedzUsuń
  12. I mnie się wydaje ,że w pewnym wieku czas zaczął biec szybciej( już to odczuwam)i pora by oddzielić sprawy ważne od tych mniej ważnych.Ale to tak trudno zrobić.
    Decu zrobiłaś śliczne .
    Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Brawo za postanowienia i trzymam kciuki, żeby wszystko się poukładało:)
    a komplet śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
  14. No niestety sama racja w tym co napisałaś:))czasem trzeba zwolnic,popatrzec za siebie,rozglądnąc się ,by nie ranic bliźnich:)))Komplecik zrobiłaś cudny:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. piekny komplecik, choc styl romantyczny nie nalezy do moich ulubionych, jestem zachwycona tymi rózami!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mireczko, jak ja lubię czytać Twoje przemyślenia:) Życzę Ci, żebyś wytrwała w postanowieniach. Ja na razie zaczęłam od zmiany fryzury:D Komplecik piękny, delikatny i romantyczny. Ta serwetka w "kawałkach" jest ładniejsza niż w całości. Właśnie lakieruję tacę z tym wzorem:) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Fredko - Masz rację, to trudne, ale konieczne, żeby nie żałować gdy już na zmiany będzie za późno...

    Irenko -dziękuję, kciuki się przydadzą, bo łatwo nie jest

    bozenas - zwalniam... pomalutku zwalniam, pozdrawiam ciepło

    Deilephila - u mnie w domu nie znajdziesz bieli i kwiatowych motywów. Jednak czasem ciągnie mnie ku takim klimatom na chwilkę, na moment...

    Hanutko - bardzo lubię tę serwetkę nie tylko za urodę motywu, ale też za łatwość "wyłuskania" go z całości :))) Ciekawa jestem Twojej metamorfozy. Czy to nowa długość (krótkość) czy nowy kolor?

    OdpowiedzUsuń
  18. Poszłam na całość - i kolor, i krótkość:)) Niestety, w mojej metamorfozie najtrudniejsze są kilogramy, ale zawzięłam się:D Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Komplecik rzeczywiście udał Ci się prześliczny. Widzę,że mecze oglądasz jak i ja, zajmując ręce;)Bardzo przyjemnie prawda?
    Co do czasu dla siebie, to ja już teraz doszłam do stanu, w którym nawet jak go trochę mam, to często już nie mam siły na jego wykorzystanie;) Zwykłe dni coraz bardziej mnie męczą, kiedyś myślałam,że to niemożliwe;)))
    Pozdrawiam serdecznie Mireczko.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mira, jak Ty to fajnie napisałaś. Wszyscy chyba mamy ten sam problem, a Ty go ładnie w słowa ubrałaś. Też mam dokładnie takie odczucia i dlatego postanowiłam rzadziej siadać przy komputerze, po prostu trochę mniej blogowania, bo widzę, że to się po prostu nie da, a chciałoby się być wszędzie, wszędzie coś skrobnąć i jeszcze jakiś post przy okazji:)
    A z tą kawką, to moze:))) kiedyś by się udało w jakimś fajnym gronie, co?
    Pozdrawiam e

    OdpowiedzUsuń
  21. O mamuńciu wpadłam tu zupełnie przypadkiem a przeczytałam taki post jaki siedzi i czeka w głowie od dwóch lat czyli kiedy skończyłam 40.Dzięki że jesteś już mi lepiej!!!!!!!!!No i będę teraz regularnym pod czytywaczem .

    OdpowiedzUsuń
  22. Komplecik wcale nie taki skromny :) jest bardzo ładny!

    Pozdrawiam

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  23. droga eM ,często ubierasz w słowa myśli, które ja tak usilnie od siebie odganiam.
    całuję

    OdpowiedzUsuń
  24. Miro Kochana..witaj z powrotem.. Wiem, wiem.. na razie to postanowienia i jeszcze długo będziesz się przepychać z pracą i barkiem czasu.. ale od czegoś trzeba zacząć i bardzo się cieszę, że postawiłaś na umiarkowanie, siebie i swoich bliskich. Jak nikt, mam wrażenie, doskonale Cię rozumiem. I wierz mi, ze nawet jeżeli nie wytrwasz do końca bo życie Cię zmusi do ponownego biegu, to każda taka chwila wyrwana z tego pędu, każda godzina takiego zwolnienia biegu, każdy dzień darowany sobie i Twoim Bliskim.. wart wszystkich pieniędzy:)) Ściskam Cię z całych sił i trzymam kciuki:))) a komplet biało czerwony - po prostu cudo..:) Nie mam pojęcia dlaczego narzekasz na swoje prace.. chociaż w połowie chciałabym być tak zdolna jak Ty:)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Miro, czas temat rzeka. Czasami jak się nad nim zastanawiam, to wydaje mi się, że to my coraz szybciej żyjemy. Pędzimy nie wiadomo gdzie i po co. Biegiem do autobusu, do sklepu, do domu,bo jeszcze trzeba zrobić to, a jeszcze itd. A czas płynie, banalnie tik, tak; tak jak zawsze płynął. Czasami chcemy, żeby płynął szybciej, a kiedy mamy go za dużo to go "zabijamy". Ważne, żeby się w tym wszystkim odnaleźć i nie zapominać o sobie. Czego Tobie życzę.
    Piękne prace i oby było ich więcej.
    Będę czekała, gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...