niedziela, 12 kwietnia 2015

Weekend prawie idealny czyli radośc z DIY

Takie weekendy lubię. Niespieszne, lekko leniwe, choć niekoniecznie przepuszczone przez palce. Takie, kiedy robię tylko to co chcę. Zajęcia niekonieczne, spotkania niewymuszone. Wykorzystując cudowną, niemal letnią pogodę ogarnęłam lekko "nie ogród" (Bestyjeczko, wybacz, ale ukradnę Ci to określenie, bo idealnie oddaje istotę tego spłachetka ziemi, jaki mamy za domem ). Kupiłam cudowne miniaturowe bratki i ustawiłam je na zaokiennych parapetach. Wysiałam nawóz, jak co roku naiwnie wierząc, że usunie z naszego marnego trawnika wszechobecny, ekspansywny mech, uporządkowałam resztki drzewa, którego nie spaliliśmy w kominku. Nie wiem jak Was, ale mnie niesamowicie relaksuje takie wydawałoby się bezmyślne przekładanie kawałków drewna, układanie w równy stosik...   Był czas na upieczenie szarlotki i na przeczytanie najnowszego numeru Werandy Country. Było cudowne, spontaniczne spotkanie z sąsiadami przy remiku, winie i pogaduszkach trwających długo w noc. Nie wiem, czy kiedykolwiek Wam o tym pisałam, ale naszym spotkaniom przy kartach, które kultywujemy już od kilku lat zawsze towarzyszy duży zeszyt, do którego za każdym razem coś wpisujemy. Zawsze jest to jakieś zadanie. Raz jest to wiersz, raz rysunek, kiedyś zagraliśmy w "gdyby-to by"  i wkleiliśmy kartki z zabawy do zeszytu (pamiętacie taka zabawę z dzieciństwa?), w Sylwestra 2014 bawiliśmy się  w przewidywanie przyszłości i każdy z nas odpowiadał na pytania dotyczące tego, co może się wydarzyć na koniec 2015. Już teraz, gdy wracamy do starych wpisów to mamy niezły ubaw, ale zeszyt zapełniamy tak naprawdę z myślą o dużo bardziej odległej przyszłości. Czytany z jakieś 10-15 lat będzie prawdziwą pamiątką sąsiedzkich spotkań.

Z ostatniego weekendu pozostanie mi jeszcze jedna pamiątka - nowy pojemnik na czasopisma. Jeszcze wczoraj rano stał sobie na naszym osiedlowym śmietniku, dziś, gdyby miał pierś prężyłby ją dumnie stojąc "na salonach".

Sama nie mogę uwierzyć, że to zdjęcie zrobione jest w piękne, lśniące słońcem popołudnie. A tu co? ciemności egipskie, których w rzeczywistości wcale nie było. Ot talent fotograficzny ;)))

Zwykła skrzynka po owocach wpadła mi w oko, gdy rano wynosiłam śmieci. Porządna, z drewnianych deszczułek, żaden paździoch ze sklejki. Do tego czyściutka, prawie nówka. Nie powiem, w pierwszym odruchu pomyślałam, że szkoda ją tam zostawić, ale wyrzuciłam swoje śmieci i odeszłam. W połowie drogi do domu pomyślałam, OK, wrócę po nią wieczorem (niby stała obok kontenera, ale jakiś irracjonalny wstyd podsunął mi myśl, że głupio tak zabierać coś ze śmietnika w biały dzień). Zanim jednak doszłam do domu już miałam pomysł na wykorzystanie tej skrzynki, a że kilka domów dalej mamy sąsiada, który regularnie obchodzi okolicę i  zbiera wszystko, co nadaje się do spalenia to stwierdziłam, że do wieczora ta "moja" skrzynka zniknie (patrzcie jak szybko pojawiło się poczucie własności ;) ...). No i co zrobiłam? Oczywiście zawróciłam i przytargałam skrzynkę do domu .
A potem to już poszło migiem. Najpierw ostre mycie. Potem szlifowanie, żeby każda deseczka była gładka jak pupcia niemowlaka. Jedna bejca (czarna porzeczka), druga bejca (brąz jatoba), przecieranie, przecieranie, farba szara, farba brązowa, przecieranie, przecieranie, przecieranie, bitum, lakier, przykręcenie kółek i voila!!! Satysfakcja ze zrobienia czegoś własnymi łapkami, radość z uratowania czegoś przed zniszczeniem, cudowny relaks i wyciszenie przy szlifowaniu i malowaniu. Taki tam malutki sukcesik.

 
 
 
A dlaczego weekend był idealny prawie?  Bo już się kończy. :((((

22 komentarze:

  1. piekny ma kolorek.....mnie czeka też praca nad skrzyneczkami:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorek-niespodzianka, nie do powtórzenia. Miał być bardziej gołębi, ale wyszło, jak wyszło i nie jest źle. Graz poduchami na kanapie, więc jest OK. Pokaż koniecznie swoje skrzyneczki.

      Usuń
  2. Hehe ja właśnie w moim "nie-ogrodzie" wyrwałam chwasty z kawałka 2x2m i czuję się jakby mnie walec przejechał - kompletnie sie nie nadaję to pracy na ugorze ;-)) ale satysfakcję mam! Posadziłam dzieciowi poziomki, na które "choruje". Na drugi dzień wstał i parzył czy już urosły i czy można zbierać owoce :D
    Też uwielbiam te chwile, że człowiek zrobi "coś", ma czas na kawę i lekturę. Tak, zdecydowanie za krótki weekend. Skrzyneczka ma teraz cudowną barwę.
    A co do tego zeszyciku - primo zazdroszczę tych karcianych spotkań, kiedyś na studiach miałam ambicję nauczyć się grać porządnie w brydża, spełzło na niczym. Secundo - taki zeszycik to naprawdę skarb. Moja mama porządkując rzeczy podrzuciła mi pamiętnik z podstawówki - zbierało się wpisy od wszystkich w klasie. Uśmiałam się do łez: "na górze róże na dole bratki kochamy się jak wariatki" ;D
    Miłego dnia i tygodnia Mireczko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. co do śmietnika, wczoraj przejeżdzamy przez osiedle - wystawka wielkogabarytowych... a mąż do mnie - wypatrzyłaś coś? bo chyba widział mój wzrok szperacza. Mój ostatni fotelik z lat 70 był zdobyczą z kontenera.

      Usuń
    2. Ja uwielbiam śmietniki zwłaszcza w tym okresie bo ludzie remontują,meblują i wyrzucają.Mój piętnastoletni syn bardzo się z tego śmieje bo jak uczył się chodzić urwał i zepsuł kurek od piekarnika kuchenki gazowej a ja jadąc przez Pragę do pracy patrzę a tam pod osiedlowym śmietnikiem stoi taka kuchenka jak mam ja,wszystkie kurki urwane oprócz tego którego brakowało w mojej kuchni podeszłam wykręciłam wymoczyłam w domestosie założyłam i tadam kuchnia bez ubytków.Ze śmietników mam piękną starą masywną donicę którą ktoś potraktował szarą farbą olejną,półeczki , książki , stare szklane syfony, stare słoje i jeszcze parę drobiazgów.Jakby ktoś się chciał umówić bladym świtem na eskapadę po Warszawie to ja zawsze pierwsza:)

      Usuń
    3. Bestyjeczko - kawałek 2x2 przeleciany na czworakach potrafi wykończyć każdy kręgosłup. A chwaściory, zwłaszcza, jak się człowiek stara obywać bez agresywnej chemii maja to do siebie, że wracają z godnym pozazdroszczenia uporem :)). Ja to już nawet polubiłam moje mlecze, wojny z nimi nie wygram, więc cieszę się, że takie one ładne, żółciutkie... A co do zeszyciku - my gramy zazwyczaj w remika, gra prosta ale pozwalająca na pogaduszki. Ja w brydża nie umiem, więc reszta się dostosowała do najsłabszej. A teksty z zeszytu im starsze tym bardziej nas śmieszą. Co to będzie za 10 lat!

      Moniko - wszystko przez to, że w Polsce nie ma tradycji garażowych wyprzedaży. Wszystko, co zbędne ląduje na śmietniku, a szkoda, bo to i nieekologiczne i nieekonomiczne. Nikt nie mówi, że trzeba od razu patykiem grzebać w kontenerze, ale tyle rzeczy stoi obok, bo ludziom tak po ludzku żal wrzucić do zwykłych śmieci i myślę, że po cichu maja nadzieję, że to ich COŚ się komuś jeszcze przyda. Ty bladym świtem po Warszawie, ja chętnie bym się z kimś wybrała na eskapadę po starym Krakowie. Kto chętny?

      Usuń
  3. No, skrzyneczka niczego sobie. Moje miesięczniki walają się po całym domu i chętnie taką skrzynkę sama bym przygarnęła. A doborowego towarzystwa szczerze zazdroszczę.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że i ta skrzynka, choć spora, nie wystarczy na długo. Nie tak dawno zrobiłam sobie jedną ze skrzynki po winach. Dużo mniejszą, tak w sam raz do łazienki. Wypełniła się nie wiadomo kiedy i znowu miałam te pisma wszędzie. Ciekawe, kiedy będę musiała polować na kolejną :))) Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Skrzyneczka fajna. Lubię takie i kolorek super.
    Pozdrówka ciepłe

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w trakcie wszelkich imprezek zbieram powiedzonka i kawały, dodając komentarz opisujący kontekst. Potem zaśmiewam się z tego po czasie i przypominam wtajemniczonym te sytuacje. Jak tylko pada coś zabawnego, zwłaszcza po małym głębyszym, wszyscy krzyczą do mnie 'Liza, zapisz to, zapisz"!!!:))) I tak już od lat mam łatkę kronikarki:))) Tyle,ze sa to jakieś brudnpopisy wrzucane do jednej szuflady. Pomysł na regularną kronikę towarzyską??? Chyba ściągnę:)))

    Skrzyneczka jak ta lala, ja bym ją zgarnęła po pierwszym wejrzeniu:))))
    A mój weekend był typowo ogrodowo-roboczy, łącznie z niedzielą. dziś kark mam jak Pudzian a ręce do ziemi, za to jaka satysfakcja. Miałam zrobić zdjęcia, ale w końcu nie widać, co posiałam i posadziłam, a nawóz też niefotogeniczny:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu, w poprzedniej pracy siedziało nas cztery babki w pokoju i zawsze coś tam się śmiesznego urodziło. Razu pewnego dwie dziewczyny rozmawiały przez telefon. Jedna wiodła jakąś prywatna rozmowę, druga z klientem. W pewnym momencie jedna powiedziała "Jadzia po prostu rozkwita", tymczasem druga, w swoją słuchawkę do kogoś innego "co prawda z lekkim opóźnieniem" . Dwie pozostałe zwijały się ze śmiechu słysząc ten odjechany dialog (zwłaszcza, że znały owa Jadzię) i oczywiście po odłożeniu słuchawek musiały wszystko powtórzyć mimowolnym twórczyniom komicznej scenki.

      Pamiętam też taki dialog koleżanki z szefem:
      Majka- szefie, co z naszym profajlem?
      szef robi duże oczy i mówi - jakim profajlem, powiedz to po polsku, bo ja jestem głupi i niewykształcony
      na co ona mrugając rzęsami:
      - ale za to ładnie pachniesz...

      albo inny tekst ..."kobieta pięknieje po winie", no co inna odpowiada przeciągłym "taaaaaaaaak, ale to facet powinien pić"

      Mam pół zeszytu takich kwiatków, każdy cytat to wspomnienie fajnych paru lat spędzonych w tym pokoju.

      Usuń
  6. Skrzyneczka naprawdę fajna a pomysł z jej przeznaczeniem rewelacyjny, muszę się przyznać że jestem Twoją fanką , czytam Twego bloga i sama czerpię ze słów które piszesz , piszesz bardzo mądrze , ciepło i rozsądnie , bardzo życiowo, dziękuje , pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku... nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie, bo mam o swoim pisaniu dość marne zdanie. Jest tyle dziewczyn, które piszą tak, że czytając wbijam się w fotel albo z niego spadam. Z wrażenia i zachwytu nad treścią, formą, językiem. A ja... takie tam blablanie. Ale miło mi, że zaglądasz. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  7. Poleciałam szukać po osiedlowych śmietnikach - i nic, u mnie nie ma, a poluję na taki już 2 rok! u mnie sprawdziłby się jako pojemnik na włoczkę :)
    Piękny kolor! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo to już tak jest, że jak się szuka to się nie znajduje. Złośliwość przedmiotów martwych, zawsze biorą nas z zaskoczenia ;)) Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Kolorek palce lizac!! :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żelku, Żelku, jak dobrze Cię znowu widzieć! Tak mi było za Tobą tęskno!

      Usuń
  9. Taka marzy mi się. Może pozyskam i też zrobię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna obu rzeczy. I że pozyskasz i że zrobisz. Potem poproszę o jeszcze jedną ... pokażesz?

      Usuń
  10. Takiej skrzynki i ja nie zostawiłabym na zmarnowanie. Dałaś jej Miro Miła nowe, piękne życie. Pomysł zeszytu z zapiskami z sąsiedzkich spotkań również mi się podoba. :) Pozdrawiam serdecznie z rozkwieconego Palmogrodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać - do walki z mchem na trawniku warto stosować preparaty zawierające wapno, które odkwaszają glebę. :)

      Usuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...