niedziela, 22 listopada 2015

Listopadowo ...

Muszę się Wam przyznać do czegoś.
Zawsze gdy przeglądam Wasze blogi zadziwia mnie i zachwyca (oczywiście poza niezwykłymi zdjęciami wnętrz czy rękodzieła) owo niezwykłe uporządkowanie Waszego świata. Świadomie nie używam słowa "poukładanie", ponieważ w kontekście tego, co napiszę za chwilę słowo to w nazwie mojego bloga brzmi jak wyrzut sumienia. Nie wiem jak Wy to robicie, ale wraz z kolejno następującymi w kalendarzu porami roku, świętami i okazjami, zawsze jesteście przygotowane na czas z przearanżowaniem domu, z dekoracjami, czy z robótkowymi wytworkami. Co ja mówię! Nie na czas, ale wręcz przed czasem, bo przecież te wszystkie DIY, te dekoracje w domach, te ozdoby macie gotowe na tyle wcześnie, by pokazać je chętnym do skorzystania z kursiku albo podglądnięcia stylizacji. Mało tego... pokazujecie coś gotowego, ale jednocześnie piszecie, że w głowie macie kolejne i kolejne pomysły. Jestem pod ogromnym wrażeniem Waszej kreatywności. Naprawdę!

Nadchodzi czas adwentu. Blogi już są pełne gotowych już kalendarzy, mniejszych lub większych, ale zawsze oryginalnych, pomysłowych, pięknie wykończonych. Za chwilkę pokażecie swoje adwentowe świeczniki. Bombki, dekoracje, wieńce bożonarodzeniowe też już macie zaplanowane, wymyślone i w dużej części zrobione.

Kobiety kochane, kiedy Wy to wszystko zdążyłyście zrobić? Przecież Wasza doba ma jak moja tylko 24 godziny a większość z Was, podobnie jak ja pracuje w pełnym wymiarze godzin, ma dzieci, zwierzęta, do ogarnięcia dom ze wszystkimi codziennymi "przyjemnościami" typu pranie, prasowanie, mycie podłóg, zakupy czy przycinanie krzewów w ogrodzie. A przecież jest jeszcze tak zwane życie towarzyskie, nie to okolicznościowe, ale też to powszednie - telefony, wizyty sąsiadów "po cukier", wywiadówki szkolne czy wyjścia do lekarza. Przydałoby się też przespać kilka godzin, już nie mówię, że osiem, bo tego luksusu zażywam naprawdę wyjątkowo, ale choćby sześć... Minuta za minutą, kwadrans za kwadransem ubywa doby ... A chciałoby się jeszcze książkę poczytać, czasem wyjść do kina, czy zaprosić znajomych na wino. Przecież człowiek nie cyborg, samymi obowiązkami i powinnościami nie da się żyć szczęśliwie. U mnie niestety jest to ciągły wybór i eliminacja. Pojadę z dzieckiem do sklepu wybrać prezent dla koleżanki, ale już nie zdążę poprasować. Upiekę szarlotkę, ale już nie posprzątam ogrodu. Umyję okno ale już nie spakuję makulatury.  
Nie narzekam absolutnie. Moje dylematy są śmieszne i banalne. Nie muszę wybierać, czy zapłacić prąd, czy kupić dziecku buty, więc proszę  nie zrozumcie mnie źle. Ciesze się, że mogę podglądać u was piękne przygotowania do Świąt i nie mam wyrzutów sumienia, że ze swoimi jestem daleko w lesie. Znajduję swoje małe przyjemności, drobne radości, nagłe zachwyty i nawlekam je pomalutku jak koraliki jedno za drugim na sznurek. Maleńkie, gdy przychodzą pojedynczo są ledwie widoczne, jednak zebrane razem są wystarczającym zastrzykiem pozytywnej energii na szarobury listopadowy czas.

Wczorajszy dzień przyniósł kilka kolejnych paciorków do nanizania na mój "sznurek szczęścia", chociaż zaczął się dość pechowo od wywrócenia sobotniego planu do góry nogami.  Nie ma jednak tego złego, co by nie wyszło na dobre. Nie skończyłam dziergać komina dla koleżanki, bo mi się oczy zbuntowały, nie sprzątnęłam liści z trawnika bo zaczęło lać, nie spakowałam i nie wyniosłam letnich rzeczy na strych ...

Pojechaliśmy za to do Ikei obejrzeć i wreszcie wybrać materac do łóżka, bo nasz staruszek już od co najmniej roku prosi się o wymianę. Materaca nie kupiliśmy, ale nie byłabym sobą gdybym wyszła z tego sklepu z pustymi rękami :))) Wśród świątecznych ozdób wypatrzyłam cudeńko idealnie pasujące do naszego domu - białe osłonki (nakładki) na standardowe lampki choinkowe. Z materiału imitującego haftowaną serwetkę. 

U nas w salonie lampki nie są ozdobą sezonową, wiszą cały rok. Długi sznur wokół wielkiego lustra, drugi, krótszy na drewnianej drabinie za kanapą. Zapalane wieczorem, bez względu na porę roku, tworzą niezwykły nastrój. Ozdobione bawełnianymi "pierożkami" stają się już  bardziej świątecznym akcentem, ale są na tyle neutralne, że zapewne zostaną już na stałe. Mała rzecz ( i tania - 15 zł za 12 sztuk) a cieszy.


 

 A w szerszym planie wygląda to tak:
 



 Kiedy wieczorem wyszłam na chwilę do ogródka i spojrzałam przez okno na nasz salon musiałam zatrzymać ten obrazek w kadrze. Bił z niego taki spokój ...


Lubię nasz dom, chociaż po latach mieszkania zmieniłabym w nim kilka rzeczy. Jedne dlatego, że nie przemyślałam pewnych rozwiązań na etapie budowy, czy wykańczania, inne dlatego, że poszłam na kompromis, jeszcze inne dlatego, że czas płynie a wraz z nim zmienia się mój (nasz) gust a inspiracje płynące z zewnątrz podsuwają nowe, wydaje się że ciekawsze rozwiązania. Wprowadzamy sobie te zmiany powoli, bez pośpiechu, to czego nie możemy zmienić już teraz uczymy się  "omijać wzrokiem" skupiając się na tym, co nas cieszy i co nam się podoba. To chyba najważniejsze, żebyśmy to my urządzali nasz dom, a nie specjaliści od trendów. Może nie będzie topowo, nie będziemy mieć różnych tyleż modnych co krótkotrwałych "must have", ale będzie po naszemu.




Czasem wystarczy tylko zgasić górne światło, zapalić aromatyczne świece, włączyć muzykę i już jest baza dla miło spędzonego wieczoru ...

Czego i wam życzę u progu nadchodzącego tygodnia. 


A muzycznie ...  ktoś, kto jak nikt inny potrafi otulić ciepłem głosu nawet w najbardziej chłodny dzień. 
Sting, tym razem w duecie z Mylene Farmer, w zmysłowym bardzo obrazie "Stolen car".



23 komentarze:

  1. A wiesz, że ostatnio tak samo sobie myślałam. Piękny masz DOM. Specjalnie napisałam dużymi literami, bo dom, to nie tylko ściany, miejsce zamieszkania. DOM to znaczy coś więcej i to widać na Twoich zdjęciach.Widać, że Twój dom, to DOM z duszą. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się ciepło zrobiło... Dziękuję bardzo.

      Usuń
  2. Kochana ,ja też podziwiam super zorganizowane i "gotowe na wszystko" dziewczyny, ale z jakiś powodów to Twój blog jest jednym z moich trzech ulubionych .Twój dom emanuje ciepłem .buziaki. M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nawet nie wiesz jak mi miło. Odwzajemniam... bardzo, bardzo.
      Ściskam.

      Usuń
  3. Mam dokładnie takie same przemyślenia jak Ty. Co roku obiecuję sobie, że we wrześniu zacznę przygotowywać świąteczne dekoracje i prezenty. I co ? Życie weryfikuje moje zapędy. Troszkę się denerwuję, że tuż tuż adwent, a ja mam do zrealizowania kilka pomysłów. No cóż, z czegoś trzeba będzie zrezygnować, bo po drodze zawsze coś będzie pilniejszego. Chętnie poznam receptę innych dziewczyn na tę dokonałą organizację :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może któraś poda takie szybkie przedświąteczne DIY - co robić, żeby zrobić wszystko na czas. Chętnie poczytam :)))
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  4. No właśnie, dom ma być wasz, a nie kopią zdjęć z katalogu wnętrzarskiego. Sama często się dziwię, że ludzie tak pędzą za modą, a nie tworzą własnego azylu.
    Byłam niedawno w Ikei i nie widziałam takich osłonek, szkoda, bo faktycznie są ponadczasowe.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wypatrzyłam te osłonki na "ostatniej prostej" tuż przed kasami, ledwie widoczne, bo w Ikei prym w tym roku wiedzie czerwień. Podejrzewam, że w każdym sklepie tej sieci bożonarodzeniowe dekoracje są w tym samym miejscu, więc jeszcze nic straconego.
      Cieplutko pozdrawiam z przysypywanego właśnie pierwszym (mam nadzieję, że nietrwałym) śniegiem Krakowa

      Usuń
  5. Miro Droga, mówiąc o uporządkowanych blogach i domach z pewnością nie mogłas miec na myśli mojego. I w ogóle niem mam z tego powodu żadnego najmniejszego wyrzuciku sumienia czy najdrobniejszego ukłucia na widok cudzych dopiesczonych katów i prac nad dekarcajami swiątecznymi. Bo praca, bo przed i po pracy przygotowanie lekcji, bo pies, kudły, kurz i wieczne ogarnianie bałaganu, bo zakupy, codzienne gotowanie i pranie, bo bieg do domu galopem, by wszystkich nakarmić, bo szpital od roku w domu, a od 3 tygodni szpital na dochodzenie po pracy. Dom zamieniony w żłobek i wielką nieustanną pralnię z obłożnie chorą teściową,na razie ogarniam sama z mężem, ale nie obędzie się bez pomocy, więc w ogóle daję sobie spokój i robię to, na co mam siłę i co daje mi trochę radochy. Nie muszę - nie robię, powinnam ? - nie robię :)))) mam chwilę i przypływ weny - robię z satysfakcją. Najbardziej w wykonywaniu obowiązków przeszkadza nam zwykle to, że to obowiązek, a wszelka przyjemność z przyjemności psuje nam świadomość, że robimy coś kosztem tych obowiązków. Toteż zwyczajnie pozwalam sobie na lenistwo i olewanie rytuałów, by zebrać dość siły i zapału na czynności, które mają być miłe, i dla których nie szkoda mi czasu. Gdzie go znajduję? Pomiędzy. Nie wiem, czy będą w tym roku święta, ale kupiłam parę czerwonych szmatek, one zrobią efekt małym nakładem. W zeszłym roku zamiast choinki stał u mnie drewniany wieszak. W tym roku ucieszy mnie choćby ładna świeczka i parę gwiazdek. Zobaczymy, odpuszczam sobie i wszystkim nienadążającym:))) Amen!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Lewkonio... "pomiędzy"... mam wrażenie, że tym słowem najlepiej oddałaś to, jak się w tym wszystkim czuję. Zawieszona pomiędzy poczuciem obowiązku, które każe mi robić to wszystko, co powinnam i czego, jak mi się wydaje oczekuje się ode mnie a pragnieniem by odrobinę poluzować kołnierzyk, wypiąć lejce i odpuścić. Dobrze jest usłyszeć, że nie tylko ja nie nadążam, nie wyrabiam. Świadomość, że jest nas więcej pomaga mi rozgrzeszyć się przed samą sobą, że w tym roku również nie wystartuję w konkursie na "perfekcyjną panią domu". Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
    2. Kochana, konkursy są dla Tap madl, a nie dla kobiet z krwi, kości i szarej codzienności:))) Już dawno nie zachwycam się np wyniunianym green canoe, nikt u mnie nie śmie zrobić mi uwagi, że zmiotłam jenpo rynek, bo nikt tez u mnie nie "obfobci" moich katów w celach promocyjnych. tu się żyje. A zycie jest czase dosłownie zasrane:) No i nie zawsze ładnie pachnie, chocby sie nie wiem, jak dwoić i troić. Tylko dzieki takiemu podejściu jeszce nie zeswirowaliśmy i mamy czas nawet wyjść do teatru. Ba, my MUSIMY wyjść raz w tygodniu z domu, bo poza nim też jest życie. Wracamy z nowa energią, taką na kilka dni, ale bez poczucia,że straciliśmy czas na rzeczy mniej ważne, niż odkurzanie i prasowanie. Życzę Ci jak najwięcej luzu, zaprzęż też swoją latorośl do pomocy, wypunktuj oczekiwania na piśmie, i zapomnij o czyms takim, jak SPEŁNIANIE CZYICHKOLWIEK OCZEKIWAŃ :). ( W pracy przyjęłyśmy za nasze hasło przewodnie: "wyluzuj wymiona" :))) Panowie tez sie pdołączyli do akcji i nawzajem pilnujemy się, by nie dać się zwariować:)

      Usuń
    3. Usilnie wypracowuję w sobie umiejętność "wyluzowania wymion" i myślę, że jestem na dobrej drodze. Tylko te cholerne wyrzuty sumienia, że moja przyjemność, czy mój odpoczynek są kosztem czegoś lub kogoś, sprawiają, że po tej drodze, idę powoli.
      P.S. Ciekawe, że wspomniałaś o GC... to pierwszy blog, jaki przestałam obserwować, gdy zobaczyłam, że szczere wynurzenia o cudownym życiu i pięknym domu mają coraz dłuższą listę sponsorów.

      Usuń
  6. Ja też z tych nienadążających ;-) Ty + Lewkonia macie dar pisania, mogę się tylko pod tym podpisać. Nie muszę mieć dekoracji nie wiadomo jakich, żeby poczuć magię świąt, odpuszczam sobie, bo zwyczajnie czas z gumy nie jest. Szczytem luksusu będzie ogarnięcie chałupy przed świętami + kilka lampek na karniszu.
    Bardzo mi się u Ciebie podoba, panuje taka atmosfera która jest bliska mojemu sercu. Ciepło aż bije po oczach. W takim wnętrzu się odpoczywa z przyjemnością.
    Pozdrawiam serdecznie!
    PS. Dziękuję za Stingusia - uwielbiam go ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bestyjeczko za ciepłe słowa. Tym bardziej, że pochodzą od kogoś, kogo bardzo cenię za gust i umiejętność tworzenia atmosfery w domu i komu zazdroszczę odwagi we wprowadzaniu mocnych kolorów do wnętrz. Buziaki!

      Usuń
  7. Nic na siłę, nic pod publiczkę lub z nurtem mody - wszak nawet Coco mawiała: "moda przemija, styl pozostaje". Niech więc będzie po swojemu (naszemu) - ciepło, przytulnie, swojsko, domowo. Bo chodzi o to, żeby nasze miejsca były naprawdę naszymi. :) Nawet czas dzielony wyborami nie zmieni faktu, że w swoim domu i w tym co robisz, zostawiasz cząstkę siebie. To się czuje i to jest wyjątkowe. Zatem... Bądź sobą, układaj świat po swojemu, bez wyrzutów sumienia, za to zawsze w taktach tak pięknej muzyki, jak dziś. :)
    Zasłuchana, zachwycona, uśmiechnięta, przy porannej kawie, serdecznie Cię pozdrawiam Miro Miła i jeszcze raz dziękuję za wspaniałą niedawną rozmowę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, Kasieńko... zawsze potrafisz napisać (i powiedzieć) coś, co człowiekowi pozwala poczuć się lepiej, że nie powiem wyjątkowo. Bardzo Ci za to dziękuję. Niestety bez wyrzutów sumienia się nie obejdzie...tym razem mam je z powodu zbyt szybkiego zakończenia naszej ostatniej pogawędki. Znowu ta konieczność wyboru i rezygnacji ... Mam nadzieję, że usłyszymy się niebawem. Ściskam!

      Usuń
    2. Ależ oczywiście. Odrobimy zaległości w dwójnasób - szykuj uszy i gardło do tokowania! :) Uściski serdecznie

      Usuń
    3. Mam na to ogromną nadzieję Kasieńko. Mam nadzieję...

      Usuń
  8. Dziewczyny, opisujecie i moje odczucia! No cóż, jedne z nas zdarzą zawsze ze wszystkim, inne nie.
    Zapomnijmy o wyrzutach sumienia. Dla każdego inne sprawy są priorytetowe i dobrze. Miło popatrzeć na uporządkowany świat innych ale Twój jest równie miły i serdeczny. Ja go bardzo lubię i chętnie odwiedzam. A często mnie inspirujesz, i dzięki za to. Gorąco pozdrawiam, rozkoszujmy się tym co mamy! Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooooo, jak miło spotkać imienniczkę. Dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa. Masz rację, rozkoszujmy się tym co mamy. Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Miro - zajrzałam, rozejrzałam się i z miłą chęcią wypiłabym herbatę z sokiem malinowym siedząc przy Twoim stole:-) Ciepło i przytulnie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana.
      Byłabym przeszczęśliwa, bo z kim jak z kim, ale z Tobą przy herbatce z sokiem (i ciastkach, no bo przecież przyjemności należy mnożyć) jestem gotowa spędzić popołudnie choćby jutro. Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  10. Salonik jak z bajki - tak jakoś urządzony, że wydaje się nierealny, z ogromną ilością dobrej energii. Kominek, lampki - i efekt murowany. Z czasem jest różnie, ale zazwyczaj się narzeka na jego brak, co jest normalne.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...