niedziela, 6 marca 2016

Czasem nie mogę się powstrzymać ...

Myślę, że każdy ma jakiegoś bzika. Mam nadzieję, że każdy. Niektórzy miewają ich kilka, może kilkanaście a wtedy, w zależności od stopnia sympatii, jakim darzy ich otoczenie nazywani są oryginałami lub dziwakami.  Bziki w odróżnieniu fobii i natręctw mają niewielki rozmiar i zasięg rażenia, bziki są malutkie i niemal niezauważalne dla postronnych. Dotykają nosiciela i dość niegroźnie jego najbliższych. Są delikatnym zawirowaniem w czasoprzestrzeni, które jednak nie ma dużego wpływu na bieg wydarzeń. Przykłady można mnożyć. Ot na przykład nigdy przenigdy nie wypijemy herbaty z kubka a wyłącznie z filiżanki. Bzik niewinny i niekłopotliwy dla otoczenia. Albo na przykład taki, że do każdych butów musimy mieć inną torebkę. Bzik kosztowny dla posiadacza ale też nieagresywny. Albo, że do pisania używamy jedynie ołówków, i to wyłącznie mocno zaostrzonych. 
I ja mam swoje bziki. Kilka ich mam ... a jeden odezwał się w czwartek. Wtedy właśnie, nie wiadomo jakim impulsem przywołana pojawiła się w mojej głowie myśl, że muszę zrobić półkę. Gdy taka idea zaświtała w mojej głowie po raz pierwszy nazwałam ją potrzebą chwili. Syniowi brakowało regału nad biurkiem. Za drugim razem też jeszcze daleko było mi do kwalifikowania jej w rejonach bzika. Potrzebna była nam półka w przedpokoju. 
Czwartkowy zryw to nie trzecia i nie czwarta, ale siódma półka jaką MUSIAŁAM zrobić. Oczywiście teraz i natychmiast. Ponieważ mam spory zapas sosnowych desek, które pozostały po jakimś niezrealizowanym projekcie od razu przeszłam do działania. Domownicy, przyzwyczajeni do moich nagłych pomysłów nie dziwią się już, gdy nagle wstaję z kanapy, albo od stołu i zaczynam znosić do salonu wszystkie potrzebne akcesoria. Już wiedzą, że zadawanie pytania "PO CO nam kolejna półka?" nie ma żadnego sensu. Odpowiedź jest zawsze jedna - bo jeszcze jej nie mamy.  Tym razem "zabrakło mi" półki nad stołem w kuchni. To znaczy jedna już była, ale poczułam, że jest już na niej za dużo rzeczy, za to nad nią jest zdecydowanie za dużo wolnej ściany .
Jeden wieczór zajęło bejcowanie i lakierowanie półki, potem szybki wypad do sklepu po wsporniki, zmotywowanie Małża, żeby wywiercił kilka dziur w ścianie, trochę zabawy z ustawieniem idealnego poziomu deski i pionu wsporników i już można było ustawiać na półce kolejne kurzołapki.

Jak ja to lubię!

Gdy w sobotni poranek zeszłam na dół na poranną kawę to tak mi się zrobiło błogo na widok kuchni w nowej odsłonie, że nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić kilku zdjęć kuchennych półek. Teraz jest na nich trochę pustawo, ale z czasem obie zapełnią się naczyniami, ozdóbkami i innymi pierdółkami jakie nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd pojawiają się w domu.






 Na zdjęciach widać, że nowej półce brakuje jeszcze koronkowej "lamówki", ale to tylko dlatego, że zastanawiam się, czy przykleić identyczną jak na dole, czy może zedrzeć cienką koroneczkę z dołu i na obu deskach przyczepić coś bardziej ozdobnego, np. szerszą koronkę z ząbkami. Pomyślę.


Jak było z jedną półką można zobaczyć TUTAJ , a jak bez półek TUTAJ

Żegnam się z Wami piosenką, która owładnęła mną od pierwszego posłuchania. I pomyśleć, że byłam dotąd raczej obojętna na Brodkę. Ale "Horses" ... jejku, ależ w tym jest magii !!!




24 komentarze:

  1. Kochana Mirko, przede wszystkim ściskam Ciebie mocno po moim długim blogowym niebycie, a teraz na temat. Jestem dumną posiadaczką wielu bzików, pytanie czy to tylko niewinne bziki czy może już natręctwa :)
    Co do półeczki to absolutnie podzielam Twoją pasję. Uwielbiam nowe półeczki i możliwości zapełnienia jakie nam dają ;) Cudne zdjęcia ujutnego kącika. Buziaki.M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Cię tu widzieć Madziku! Ależ się za Tobą i za Twoim kolorowym Światem stęskniłam...wiem, wiem... real wciąga. Ściskam mocno!

      Usuń
  2. Miro kochana ...niech ci nasi domownicy się cieszą ,że te nasze bziki są takie nieszkodliwe:))))...no i jakie twórcze:))) kocham półki!!!!-ich nigdy dość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak! Na razie się cieszą, ale jestem przekona, że gdy ilość półek przekroczy rozsądną liczbę, to mnie "naprostują" ;)))
      Buziaki!

      Usuń
  3. Ja to nazywam ADHD rąk, Ty nazwałaś bardziej trafnie :) Życzę Ci zatem dalszego bzikowania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci, że popieram bzika! Uwielbiam półki i półeczki, chociaż łapią kurz, a co tam! W kuchni zdecydowanie lepiej jest z 2 półeczkami :D
    Nowa Brodka brzmi BARDZO fajnie, fanką nigdy nie byłam, ale doceniam, bo dziewczyna jest artystą poszukującym i robi to bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złapałam jakiegoś wirusa u Ciebie, nazywa się #missbrodka :D
      Nie mogę się odczepić od tej piosenki, czekam na całą płytę.

      Usuń
    2. Też mi się wydaje, że druga półka poprawiła proporcje. Zdecydowanie wolę jak na ścianach jest "gęściej".
      Wirus Brodki... dobre! Znam już więcej zarażonych. :)))

      Usuń
  5. To żaden bzik... tam była potrzebna ta półka dla równowagi w przestrzeni!!
    Do mnie czasem półki z koralikami wcale nie przemawiają, a czasem nie potrafię się od nich oderwać i potem koralikuję aż do bólu wszystkich mięśni;-)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo czasem człowiek po prostu musi i nie ma zmiłuj. Obiad przypalony, stos prasowania rośnie, paprochy na dywanie straszą a człowiek upaprany w farbie czy kleju tworzy kolejne "dzieło sztuki". :)))
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Taki fajny ten bzik ;) Ja też mam kilka bzików i dobrze mi z nimi, wszak nie ma ludzi normalnych, więc pozytywny bzik jest mile widziany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam efekty końcowe Twoich bzików - piękne bransoletki! Zazdroszczę Ci talentu i cierpliwości, praca z tymi drobnymi koralikami to prawdziwe wyzwanie, ja bym chyba nie potrafiła. Moje ręce zdecydowanie wolą większe formy :)))
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Oby każdy miał takiego bzika, to na świecie byłoby pięknie. Ja też mam swojego bzika i nie znam nikogo, kto by go nie miał. Pięknie urządziłaś tę kuchnię, podoba mi się. Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy życzę, dobranoc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Halinko i witam Cię ciepło wśród moich Obserwatorów. Zawsze jestem mocno zaskoczona, gdy ktoś nowy zauważa mój blog w oceanie innym i bardzo wzruszona, gdy zechce zostać na dłużej. Pozdrawiam Cię gorąco.

      Usuń
    2. Miło mi u Ciebie bywać, bo mądre i pożyteczne posty publikujesz a ja także jestem przed modernizacją mojej kuchni, a zatem ten temat jak też wiele innych mnie zainteresował a zatem bywam u Ciebie z wielką przyjemnością :) Również pozdrawiam Cię Droga Mireczko bardzo serdecznie i życzę Tobie cudownych pomysłów i ich realizacji jak też pogodnego i miłego oraz radosnego dziś i każdego dnia...

      Usuń
  8. Podziwiam i kłaniam nisko. Gdyby mnie przyszło do głowy zrobić półkę, to pewnie skończyłoby się na kajaku:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty (w)Pieprzu Czarny nawet gdybyś rzeczywiście nie umiała zrobić takiej półki (w co oczywiście ani trochę nie wierzę), to na pewno opisałabyś to w sposób tak zabawny, jak tylko Ty potrafisz. Oddałabym wszystkie swoje bziki za Twój dar pisania.

      Usuń
  9. Fiu, fiu ! wielkie brawa ! Dobrze jest mieć takiego pozytywnego bzika. Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam się moich pozytywnych bzików mając nadzieję, że tym samym zamykam miejsce tym mniej pożądanym :).
      Dzięki za fiu! fiu! Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Półce jedynaczce z pewnością było smutno - teraz ma siostrę i jej życie wygląda zdecydowanie lepiej. ;) Jeśli w przyszłości zabraknie Ci przestrzeni do celebrowania półkowego bzika, to wpadaj do mnie - użyczę Ci kilku ścian do zagospodarowania. ;))) Uściski ciepłe Miro Miła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdym dniem przekonuję się, że ta półka była tam niezbędna.
      Dzięki Kasiu za ofertę, jak mi zabraknie ścian, na pewno skorzystam ;). Na razie popełniłam kolejną półkę, tym razem nad stołem w salonie. Może kiedyś wpadnie przed obiektyw aparatu.
      Ciepło pozdrawiam.

      Usuń
  11. Od jakiegoś czasu przestałam liczyć swoje bziki. Po prostu, straciłam rachubę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he ... nie ma co liczyć, trzeba z nimi żyć ile by ich nie było. Pozytywne pielęgnować, z męczącymi walczyć. Ot, taka moja mała filozofia. Pozdrawiam! Dobrze, że znowu jesteś.

      Usuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...