Pierwszy raz od bardzo dawna dopadło mnie choróbsko. A może po prostu pierwszy raz od dawna mogę sobie pozwolić na to, żeby pochorować. Bo gdy jeszcze "pracowałam w pracy" , jak mawia moja Ola, to przeziębienia, zapalenia czy grypy przeganiałam aplikowanym sobie naprędce trzydniowym antybiotykiem oczywiście chodząc z tym diabelstwem do biura. Wiem, wiem, nie było to mądre, ale palec do góry kto nigdy tak nie zrobił... nie wierzę... ;)). Teraz Małż zarządził całkowity areszt domowy, przeorganizował swoje sprawy, żeby zaprowadzać Młodą do szkoły, robić zakupy itp. a ja miałam sobie siedzieć w ciepełku i wydobrzeć. Miałam nadzieję, że obejdzie się bez lekarza i że to tylko przeziębienie. Niestety od wtorku nie tylko nie przeszło, ale kaszel i ból gardła nasilił się, więc jutro pewnie pozwolę jakiemuś lekarzowi potwierdzić moja diagnozę ;))) Stawiam na zapalenie krtani...zobaczymy czy trafiłam.
A póki co, w ramach leniwego snucia się po domu zrobiłam mitenki dla Oli. To była sama przyjemność, bo rękawiczki maleńkie i praca szła szybciutko. Nie obyło się jednak bez prucia, bo wyliczone "na oko" kciuki okazały się przyciasne i trzeba było je poszerzyć. Ale teraz są OK, Młoda przeszczęśliwa a w planach kolejna para, tym razem w szarościach i z palcami !!!.
Potem dokończyłam swoje czerwone mitenki. Niestety szalik do kompletu utknął w połowie, bo mi się włóczka skończyła. Dlatego pozują solo. No i kolor na zdjęciach nijak nie chciał wyjść taki jak w rzeczywistości. Z lampą, bez lampy, przy oknie czy w głębi pokoju ... cały czas ta czerwień jakaś pomarańczem maźnięta. A naprawdę to jest mocna, ciemna, prawdziwie czerwona czerwień. Nie przeskoczę tego, więc musicie sobie ten kolor troszkę podrasować w głowie :)))
A teraz życzę Wam miłego tygodnia... i zdrowia, bo chorowanie jest bardzo niefajne.
Wracaj do zdrowia, Mireczko. Niech lekarz się jednak tym zajmie.
OdpowiedzUsuńSuper te mitenki, ogromnie mi się podobają - może i ja córce zrobię:). Tak mnie zdopingowałaś do drutowania, że sweter dla córki ma już całe plecy:D
No, no, Ty lepiej sama sobie diagnoz nie stawiaj, tylko się wybierz do lekarza w końcu!;) Wiem, nie jest to przyjemne i ja też unikam przybytków służby zdrowia, jak tylko się da - ale czasami właśnie się nie da...
OdpowiedzUsuńMitenki extra! I fioletowe, i czerwone - a na dodatek z palcami też umiesz? Zdolniacha!
Zdrówka życzę:)))
O jaaaaaaaaa, fioletowe to prawie kropka w kropkę takie jak ja ostatnio zrobiłam :))) Tylko ty chyba kciuk dorabiasz osobno, czy raczej się mylę? ;) Dużo zdrówka życzę, u nas w domu wszyscy po kolei chorzy, więc wiem jakie to niefajne... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHanutko - ja wiem, ze mitenki to takie nic, ze prawdziwe "druciarki" to robią jedne w przerwie na reklamy. Ale mnie to cieszy jakby to było nie wiadomo co :))) A sweterek pokażesz, prawda???
OdpowiedzUsuńSunsette - oj nie lubię, nie lubię, zwłaszcza tej licytacji w poczekalni - kto ma gorzej i kogo bardziej strzyka... A z palcami to się dopiero okaże... kiedyś umiałam i nawet mam na to dowody ale to było 20 lat temu.
Annasza - rzeczywiście kciuki robię moim autorskim sposobem :))), zdejmuję kilka oczek na agrafkę i zamiast nich nabieram i przerabiam nowe. Potem dobieram z brzegu i śmigam w kółko. Wiem, że to nie całkiem fachowe, ale taki kciuk też leży jak należy :))))
OdpowiedzUsuńMira bardzo ładne mitenki stworzyłaś
OdpowiedzUsuńŚwietne są:) szczególnie te fioletowe:) ja chyba właśnie pomalutku wychodzę z zapalenia krtani...Tobie też życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
wracaj szybciutko do zdrowia i uważaj na siebie ( krtań ważny organ!)-mitenki superaśne - chyba odkurzę druty:)
OdpowiedzUsuńMira wyobraź sobie że mnie też coś dopadło :-/ nie aż tak jak Ciebie ale walczę już 2 tygodnie.
OdpowiedzUsuńA mitenki piękne. PIĘKNE !
Co Ci więcej napisać ? Chyba takie co że też takie chce :D
Och jak mi się takie lawendowe marzą.
OdpowiedzUsuńPozdrówki i szybko zdrowiej :)
A ja bym sobie pochorowała... To znaczy na zwolnieniu bym posiedziała, ale żeby niekoniecznie chorować;D
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do sił:)
Ja już swoje choróbsko jesienne odbębniłam. Pomogło mi na nie tańczenie w przeciągu na weselu kuzynki (gorączka gorączką, ale na rodzinnej imprezie trza być!), ale Tobie może niekoniecznie radzę tę metodę, bo nie przeszła jeszcze wszystkich testów laboratoryjnych;) Lepiej faktycznie skonsultuj to z jakimś lekarzem stosującym tradycyjne formy leczenia. Najlepiej bez antybiotyków!
OdpowiedzUsuńMitenki są cud miód! A co dostanie się męskiej części rodzinki?
Pozdrawiam serdecznie i witaminowo! (dla zdrowia)
Miro kochana zmykaj do lekarza !!!
OdpowiedzUsuńJesień nas nie rozpieszcza i infekcje sa paskudne !!
Dość, ze atakują krtań i oskrzela to jeszcze jest nawrót choroby, który właśnie przechodzę :/// masakra .
Mitenki te w fioletach - boskie !!!
swego czasu dość dużo robiłam na drutach, ale nigdy nie zrobiłam warkocza z braku cierpliwości do liczenia oczek :))
buziaki i zdrowia życzę :***
Zdrówka życzę ! Mam co jakiś czas zapalenie krtani więc wiem o czym mówisz.
OdpowiedzUsuńA łapawiczki cudowne, nawet w takiej "niefotogenicznej" czerwieni.
Pozdrawiam serdecznie
Zdrowiej szybciutko! A mitenki super, w sam raz na te chłody.I raczej sama się nie lecz bo te infekcje jakieś wredne grasują ostatnio. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPan Doktór złapany z samego rana nie potwierdził ani nie zaprzeczył. On raczej z tych, co to nie lubią jak pacjent za dużo mówi i za dużo wie. Kiedyś leczył "ciemną wieś", która patrzyła jak w obraz i przynosiła jaja i koniaki. Teraz mu się trafili "miastowi" co to przychodzą nafaszerowani wiedzą z netu i dyskutują...polemizują... to im nie pasuje...tamtego chcą... no i jajek nie już nie dają :(((. Ale doszliśmy do porozumienia, wyszłam z workiem leków, tylko teraz nie wiem, czy ten antybiotyk to przez zemstę dostałam w rozmiarze king-size... a może on nie doustny?... muszę doczytać...
OdpowiedzUsuńDziękuje Wam wszystkim za ciepłe słowa i pozdrawiam cieplutko.
DUUUUUŻO ZDROWIA Mireczko!!!!!!!
OdpowiedzUsuńłapcie na ręce prześliczne, ach te ząbki na wykończeniu - cudo!
Dziękuję Bestyjeczko za życzenia i za to, że zauważyłaś "ząbeczki"...jestem z nich bardzo dumna, choć to takie nic.
OdpowiedzUsuńOj, to mnie zmartwiłaś choróbskiem przepaskudnym!!! Ale jak Ty kochana się nałykasz tych różnych specyfików od Pana Doktora, co to zły, że jaj nie przyniosłaś ze sobą, to Ci lepiej będzie. A jak jeszcze się opatulisz w te przecudne mitenki i szaliczek, i pod kocem zasiądziesz z gorącą kawusią (albo jeszcze lepije z mlekiem z czosnkiem, które przynajmniej mi pomaga na wszysko, łącznie z bólem głowy... dziwne, nie?) i... kotem oczywiście, to zdrowa będziesz w mig!
OdpowiedzUsuńBuziaczki Ci przesyłam wirtualne, bo nie chce się zarazić:):):)
Kuruj sie kochana!
Przepiękne minetki!!! Sama od dłuższego czasu marzę o takich...ale niestety nie potrafię robić na drutach;-(
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia, odpoczywaj ile możesz:-)
Pozdrawiam cieplutko, Sylwia.
Szybko wracaj do zdrówka. Malinki, aronie zażywaj na chorubsko. I wskakuj pod kołdrę.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze umiejętności robienia takich cudowności na drutach.
ściskam mocno
Od wczoraj usiłuję napisać u Ciebie komentarz i cały czas mi coś wywala;/ A ja całkiem miły komentarz chciałam napisać, więc nie wiem czemu blogger mi tak broni dostępu do Ciebie;D
OdpowiedzUsuńMitenki piękne, szczególnie czerwone są moimi faworytami, sama od kiedy mam mitenki praktycznie się z nimi nie rozstaję, świetnie się je nosi.
Pozdrawiam i dużo zdrówka Ci życzę.
Ja ostatnio po weselu sis chorowałam 3 tyg, zapalenie krtani też przechodziłam - wtedy głosu nie miałam! :P potem mi na oskrzela przeszło... wnerwiłam się że czosnek nie pomagał więc antybiotykiem zaczęłam się karmić - dopiero pomógł :/ także zdrówka zyczę!!! :)
OdpowiedzUsuńA bezpalcówki sa piękne! fioletowe No.1!!! :)
Pozdrawiam :)
deZeal - łoj, nie lubię czosnku z mlekiem...nie lubię. Zaraz mi się przypomina babcine leczenie i poty pod pierzyną ważącą ze 100 kilo :)). To ja już się lepiej kotem obłożę ;)
OdpowiedzUsuńSylwerado - dziękuje kochana, tylko to odpoczywanie na dłuższą metę strasznie męczące jest :)
MaJu - Ty za to szyjesz bajecznie!!! Podziwiam i zazdraszczam nieustannie.
Lejdiku- blogger został surowo ukarany i pouczony, że tych z miłymi komentarzami ma wpuszczać a nawet zachęcać. Powinno być już lepiej, ale sprawdź to proszę przy kolejnym wpisie ;)))
Dag-esz - wredne to choróbsko zwłaszcza dla otoczenia, bo te ataki kaszlu to miłe dla ucha nie są...a my mamy cienkie ściany do sąsiadów :)))
Zdrówka życzę:))))A mitenki są fantastyczne, też mi się
OdpowiedzUsuńtakie marzą, ale na drutach nie robiłam chyba ze 100 lat:(
Śliczności po prostu:)
buziaczki
Elisse - jak miło Cię tu widzieć :). A co do mitenek ... masz tyle talentów (Twoje firanki są niesamowite!!!!), że i na drutach zrobisz coś pięknego. Nawet na takich odkurzonych po 100 latach. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPiękne!!! Podziwiam tym bardziej, że sama nic nie potrafię na drutach poza prostym swetrem . Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTu-Małgosiu - jak to nic? Przecież "prosty sweter" to i rękawy z mankietem i coś przy szyi... jeśli umiesz sweter, to umiesz wszystko. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńCudne te mitenki :))) jak marzenie:) ja nawet już nie pamiętam jak się warkocze robi, a swoją drogą, to strasznie dużo mam do nadrobienia...co prawda wybiórczo troszkę przeczytałam, ale to jednak nie to samo, co całość. I też się cieszę,że nie ja wręczam Oscary :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko