... ale nie każdy powinien. Podobnie jak śpiewać.
Ale On pisać może i powinien. Bo pisze pięknie, choć nie niezwykle. Pisze normalnie, bez patosu, bez udziwnień. Że to tylko dziennik? No dziennik, ale i ten można było zepsuć nadmierną gadatliwością, nienaturalną kwiecistością języka. Albo brakiem treści, blablaniem o wszystkim i o niczym. Zwłaszcza, gdy pisząc, ma się już pewność, że nie pisze się tylko dla siebie.
To miał być dziennik-lekarstwo, sposób na wyrzucenie z siebie lęków i złych emocji w sytuacji, która każdemu wywraca życie na drugą stronę. Rak. Słowo, które jednych zwala z nóg i odbiera wszystkie siły i nadzieje innym zaś każe spiąć się i walczyć. A podejrzewam, że wszystko to na raz, w zależności od pory dnia, natężenia bólu, czy poczucia wsparcia u bliskich.
Gruby zeszyt z piękną okładką podarowany przez córkę, która wiedziała jak to jest, też walczyła z chorobą ... Pióro i słowa. Nie słowotok, ale słowa. Człowieka, który wiele przeżył, jeszcze więcej przemyślał. Człowieka, który nie ma złudzeń, ale ma nadzieję i silna wiarę. Człowieka bardzo mądrego, ale nie przemądrzałego. Człowieka wdzięcznego za to, co już dostał, świadomego swojej kruchości i skończoności, ale też człowieka, który chce jeszcze żyć. Obserwować i uczestniczyć.
Świadomość, że dziennik nie trafi tylko do szuflady nie powoduje uładzenia treści, nie wprowadza "poprawności politycznej" w opinie o współczesnej Polsce, o polityce, o teatrze czy filmie. Słowa krytyczne są przemyślane, podawane bez jadu. Raczej z zatroskaniem niż pretensją. Choć jest w nich sporo żalu do rzeczywistości, która zmienia się z każdym rokiem coraz szybciej, nie zawsze na lepsze.
"Tak sobie myślę" ma jedną wadę. Kończy się zbyt szybko.
Panie Jerzy. Proszę dalej sobie myśleć.
I proszę kupić sobie nowy, jeszcze grubszy zeszyt ...
Dużo dobrego słyszałam o tej książce-dzienniku :) Pan Jerzy to niebywale mądry i doświadczony przez życie człowiek, wyciągając wnioski i przeżywając każdą chwilę tak sobie myśli... :)
OdpowiedzUsuńNa pewno po nią sięgnę, ale kiedy? gdy stos przyłóżkowy sięga prawie sufitu?? ;)
Pozdrawiam cię cieplutko Miro :)
za dwa tygodnie mam rocznice ślubu..i mam ogromna ochotę te książkę kupić małżowinkowi..
OdpowiedzUsuńMój ojciec boryka się z nawrotami...
OdpowiedzUsuńMinęły dwa lata nadziei. Dzisiaj walczymy znowu. Zazdroszczę ojcu pogody ducha, bo sama cichutko, w ukryciu nieraz na małą chwilę tracę wiarę. Tylko po to by, znowu się szybko podnieść i nie stracić ani jednej chwili.
Nic to,trzeba próbować do końca, bo nie zawsze medykament jest lekiem na lepsze jutro.
Uściski
Czytałam, jestem takiego samego zdania jak Ty, wspaniała recenzja:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki , ale na pewno po nią sięgnę,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
wspaniała recenzja- przeczytam na pewno!:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam...Piękna recenzja!
OdpowiedzUsuńNiedawno bylam w Polsce.. w sklepie wpadla mi w rece ta ksiazka.. zastanawialam sie.. glupol i nie kupilam, teraz bardzo zaluje. Zamowie ja w polskiej ksiegarni w Chicago.. musze przeczytac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
durzo słyszałam o tej ksiązce i zamierzam ja przeczytać... oglądała wywiad z Panem Jerzym o mówił o swojej chorobie i o tym jakim jest człowiekiem...słuchałam z zapałem a potem długo długo się zastanawiałam nad życiem!Buziaki!:)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzje:)Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie na urodzinową czekoladkę
jakos tak, nigdy nie miałam śmiałości i szczerze powiedziawszy ochoty na czytanie dzienników, ale gdy Miruś pisze, ze cos jest git, to trzeba spróbować, dać szansę. Moja mama niestety nie wygrała z chorobą dawno, dawno temu, a ja się jeszcze z nią nie pożegnałam. Może własnie takiej pogody ducha u człowieka, który to przeżył jest mi potrzebny.
OdpowiedzUsuńBuziaki słońce
dostałam tą książkę od Syna.. na moje urodziny.. książka czeka bo czasami bronię się przed takimi dziennikami..zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdzie tyle samozwańczych pisarzy..ale po Twoim poście już wiem, że powinnam to przeczytać.. tym bardziej, że bardzo cenię sobie tą postać:) Pozdrawiam Cię ciepło:))
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze ,że boję się tej książki jak wszystkich pozycji z rakiem w tle.Twoja recenzja jak zwykle intrygująca...
OdpowiedzUsuńbuziaki Miruś
a ja właśnie tak jak mówiłam...kupiłam dla mojego najukochańszego:)))
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń