Dwie godziny temu pierwszy z naszej piątki został zabrany do swojego nowego domu. Nie myślałam, że będę to tak przeżywała. Przecież było wiadomo od początku... a jednak dziwnie boli. Ola się popłakała, nawet Kuba, stary konisko, chodzi jakiś przygaszony.
A Luna...
Niech nikt nie mówi, że to tylko zwierzę, że nic nie rozumie... Ostatni raz widziała całą piątkę wczesnym wieczorem w ogródku. Teraz tylko omiotła wzrokiem koszyk ze śpiącą słodko czwórką i wyszła. Nie chce wracać do domu. Siedzi i patrzy... szuka... Serce się kraje.
Wiem, że tak trzeba...ale nie mogę przestać myśleć. O Lunie. O maluchu, który powędrował przecież do dobrego "kociego" domu i nowej kociej koleżanki. Całe szczęście, że nie będzie tam sam...
Czy będzie mu tam dobrze? Mam nadzieję, że tak. Wiem, że tak... ale mimo wszystko mi smutno.
Będzie mu na pewno dobrze w nowym domku. I pocieszające jest to, że małe kotki szybko się adaptują do nowego domu, więc przynajmniej on nie będzie tęsknił. Ale to i tak trudne... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to teraz ja przytulam :) A Lunę drapię za uszkiem , prędzej czy później jej przejdzie ten stan, nie martw się, choć nie jest to "tylko zwierzę", to jej pamięć jest inna, niż ludzka, i mam nadzieję,że nie straci chęci do życia po tych rozstaniach, a ta kotka, która u was zostaje będzie dla niej kojącą towarzyszką. Buziaki!
OdpowiedzUsuńOj, serce mi się ścisnęło... Rozumiem jak Wam trudno,jednocześnie tylko "pozazdrościć" nowym właścicielom tak ciepłego gniazdka z którego pochodzi kociaczek. :)
OdpowiedzUsuńp.s. moje serducho wciąż w drżeniu ostatnio, bo mam bardzo starą i chorą nieuleczalnie boksię w domu...Takie uczucia bywają naszym udziałem również niestety, ehhh...
Syndrom pustego gniazda, dla Luny i dla Ciebie. Matki juz tak maja. Pozostaje pewnosc, ze kociaczek trafil do kochajacego domu. Tak to juz sie zycie toczy...
OdpowiedzUsuńGorzej, gdy zwierzak odchodzi za Teczowy Most.
Rozstania zawsze bolą.
OdpowiedzUsuńUściski
ojejciu....zawsze chciałam mieć takie maluchy,,,ale nigdy nie myślałam o takiej chwili:(((
OdpowiedzUsuńKotkowi na pewno będzie dobrze u nowych opiekunów i szybko się przyzwyczai. Luna na początku będzie szukać maleństwa, ale z biegiem czasu jej to przejdzie. Zwierzęta nieco inaczej odczuwają rozstania niż my.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo siły:)
Juz teraz wiem dlaczego Pani od ktorej kupilam psine pisze do mnie @ i prosi o zdjecia:)Nawet wysyla wirtualne kartki na urodziny:). A kocicy mi szkoda.Ja sie nie nadaje na psia czy kocia babcie i dlatego wole zeby ma psinka byla bez potomstwa.Pozdrawiam i usmiechu zycze bo przeciez kociaki ida w dobre ręce.
OdpowiedzUsuńmogę sobie tylko wyobrazić jak to musi boleć i chcąc właśnie takiego bólu uniknąć , sterylizuje wszystkie swoje czworonogi :)
OdpowiedzUsuńMirko wiem jakie uczucia Wam teraz towarzyszą i choć nigdy nie miałam małych zwierzątek ,które trzeba oddać, to domyślam się jak silne jest przywiązanie w takich chwilach i obawa o malucha.
OdpowiedzUsuńprzytulam kochana
Mirko wiem jakie uczucia Wam teraz towarzyszą i choć nigdy nie miałam małych zwierzątek ,które trzeba oddać, to domyślam się jak silne jest przywiązanie w takich chwilach i obawa o malucha.
OdpowiedzUsuńprzytulam kochana
Rozumiem Cię doskonale. Kiedyś musieliśmy szukać domu dla 3 szczeniaczków. To był pierwszy i ostatni raz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Mira serdecznie i trzymajcie się:)
Same jesteśmy matkami, dlatego tak dobrze rozumiemy ból i tęsknotę kociej mamy Luny. Nie chciałabym nigdy przechodzić tego, co Wy teraz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Domyślam się jakie to trudne!ale kotek na pewno będzie szczęśliwy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Smutno mi się zrobiło, choć sama mam kotka i kiedyś dawno dawno temu, kilkanaście lat już! zabrałam do od mamy... Tak to na pewno boli:( ale czas leczy rany, na pewno kiciuś znajdzie dobry pełen miłości dom... pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńOj tak , rozstania są trudne i bolesne. Ale kociątko na pewno będzie szczęśliwe:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)