sobota, 8 września 2012

Pisać każdy może ...


... ale nie każdy powinien. Podobnie jak śpiewać.

Ale On pisać może i powinien. Bo pisze pięknie, choć nie niezwykle. Pisze normalnie, bez patosu, bez udziwnień. Że to tylko dziennik? No dziennik, ale i ten można było zepsuć nadmierną gadatliwością, nienaturalną kwiecistością języka. Albo brakiem treści, blablaniem o wszystkim i o niczym. Zwłaszcza, gdy pisząc, ma się już pewność, że nie pisze się tylko dla siebie.

To miał być dziennik-lekarstwo, sposób na wyrzucenie z siebie lęków i złych emocji w sytuacji, która każdemu wywraca życie na drugą stronę. Rak. Słowo, które jednych zwala z nóg i odbiera wszystkie siły i nadzieje innym zaś każe spiąć się i walczyć. A podejrzewam, że wszystko to na raz, w zależności od pory dnia, natężenia bólu, czy poczucia wsparcia u bliskich.

Gruby zeszyt z piękną okładką podarowany przez córkę, która wiedziała jak to jest, też walczyła z chorobą ... Pióro i słowa. Nie słowotok, ale słowa. Człowieka, który wiele przeżył, jeszcze więcej przemyślał. Człowieka, który nie ma złudzeń, ale ma nadzieję i silna wiarę. Człowieka bardzo mądrego, ale nie przemądrzałego. Człowieka wdzięcznego za to, co już dostał, świadomego swojej kruchości i skończoności, ale też człowieka, który chce jeszcze żyć. Obserwować i uczestniczyć.

Świadomość, że dziennik nie trafi tylko do szuflady nie powoduje uładzenia treści, nie wprowadza "poprawności politycznej" w opinie o współczesnej Polsce, o polityce, o teatrze czy filmie. Słowa krytyczne są przemyślane, podawane bez jadu. Raczej z zatroskaniem niż pretensją. Choć jest w nich sporo żalu do rzeczywistości, która zmienia się z każdym rokiem coraz szybciej, nie zawsze na lepsze.

"Tak sobie myślę" ma jedną wadę. Kończy się zbyt szybko.

Panie Jerzy. Proszę dalej sobie myśleć. 

I proszę kupić sobie nowy, jeszcze grubszy zeszyt ...

15 komentarzy:

  1. Dużo dobrego słyszałam o tej książce-dzienniku :) Pan Jerzy to niebywale mądry i doświadczony przez życie człowiek, wyciągając wnioski i przeżywając każdą chwilę tak sobie myśli... :)
    Na pewno po nią sięgnę, ale kiedy? gdy stos przyłóżkowy sięga prawie sufitu?? ;)

    Pozdrawiam cię cieplutko Miro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. za dwa tygodnie mam rocznice ślubu..i mam ogromna ochotę te książkę kupić małżowinkowi..

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ojciec boryka się z nawrotami...
    Minęły dwa lata nadziei. Dzisiaj walczymy znowu. Zazdroszczę ojcu pogody ducha, bo sama cichutko, w ukryciu nieraz na małą chwilę tracę wiarę. Tylko po to by, znowu się szybko podnieść i nie stracić ani jednej chwili.
    Nic to,trzeba próbować do końca, bo nie zawsze medykament jest lekiem na lepsze jutro.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, jestem takiego samego zdania jak Ty, wspaniała recenzja:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam tej książki , ale na pewno po nią sięgnę,
    Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniała recenzja- przeczytam na pewno!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytam...Piękna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno bylam w Polsce.. w sklepie wpadla mi w rece ta ksiazka.. zastanawialam sie.. glupol i nie kupilam, teraz bardzo zaluje. Zamowie ja w polskiej ksiegarni w Chicago.. musze przeczytac.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. durzo słyszałam o tej ksiązce i zamierzam ja przeczytać... oglądała wywiad z Panem Jerzym o mówił o swojej chorobie i o tym jakim jest człowiekiem...słuchałam z zapałem a potem długo długo się zastanawiałam nad życiem!Buziaki!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za recenzje:)Chętnie przeczytam:)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie na urodzinową czekoladkę

    OdpowiedzUsuń
  11. jakos tak, nigdy nie miałam śmiałości i szczerze powiedziawszy ochoty na czytanie dzienników, ale gdy Miruś pisze, ze cos jest git, to trzeba spróbować, dać szansę. Moja mama niestety nie wygrała z chorobą dawno, dawno temu, a ja się jeszcze z nią nie pożegnałam. Może własnie takiej pogody ducha u człowieka, który to przeżył jest mi potrzebny.
    Buziaki słońce

    OdpowiedzUsuń
  12. dostałam tą książkę od Syna.. na moje urodziny.. książka czeka bo czasami bronię się przed takimi dziennikami..zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdzie tyle samozwańczych pisarzy..ale po Twoim poście już wiem, że powinnam to przeczytać.. tym bardziej, że bardzo cenię sobie tą postać:) Pozdrawiam Cię ciepło:))

    OdpowiedzUsuń
  13. przyznam szczerze ,że boję się tej książki jak wszystkich pozycji z rakiem w tle.Twoja recenzja jak zwykle intrygująca...
    buziaki Miruś

    OdpowiedzUsuń
  14. a ja właśnie tak jak mówiłam...kupiłam dla mojego najukochańszego:)))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...