piątek, 20 września 2013

Lidka ...

Piaskownica pod blokiem? Osiedlowa alejka? A może poczekalnia u pediatry? Już nie pamiętam w jakich okolicznościach zamieniłyśmy pierwsze zdanie. To ja Ją zaczepiłam, kojarzyłam z widzenia jeszcze z czasów studiów, mijałyśmy się w akademiku ... mam dobrą pamięć do twarzy. A potem już się potoczyło. Młode matki na urlopie wychowawczym nie muszą na siłę szukać wspólnych tematów. Było ich pełno, dziecko, dziecko, dziecko... potem inne. Dzieci bawiły się w piaskownicy a my rozmawiałyśmy i poznawałyśmy się lepiej. Potem poznali się też nasi mężowie i już spotykaliśmy się nie tylko przy okazji codziennych spacerów z wózkami. Niemal w tym samym czasie urodziłyśmy drugie dzieci. Potem obie wyprowadziłyśmy się "naszego" osiedla, trochę dalej od siebie, trudniej było o spotkanie, ale od czasu do czasu udało na, się umówić na jakieś posiaduchy przy winie, dzieci się lubiły, to i okazji nie brakowało. Potem kolejne przeprowadzki, obie wróciłyśmy do pracy, spotkania były coraz rzadsze, rzadsze... Jakiś czas temu przypadkiem wpadłam na nią na ulicy, w biegu miedzy odwiezieniem jednego dziecka na zajęcia i odebraniem drugiego od opiekunki. W pędzie rzucone "co słychać? musimy się koniecznie umówić...", cmok, cmok... Nic się nie zmieniła... wciąż drobna, niemal krucha, wciąż z naturalnie jasnymi włosami splecionymi w prosty warkocz.  Taka Anna Nehrebecka. Pamiętam, że zawsze żartowałyśmy, że z takim typem urody będzie się pięknie starzeć. 

Nie będzie.  

Umarła dwa dni temu ...



14 komentarzy:

  1. Życie jest takie ciężkie... przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zawsze takie ciężkie...
    Przykro mi Miro Miła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspolczuje Ci bardzo.Trzymaj sie kochana Miro!

    OdpowiedzUsuń
  4. I do czego tak gnamy? Umieramy w biegu, w biegu nie mamy czasu dla siebie i drogich nam ludzi.Ech! Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bolesne rozłąki...
    Tulę w bólu Kochana

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutne... w takich przypadkach uświadamiamy sobie, że nie warto nic odkładać na później... żadne tam " musimy kiedyś....", "zdzwonimy się...."; bo czasem na "później" jest już za późno :( Ściskam Cię mocno Miruś

    OdpowiedzUsuń
  7. Życie jest chwilą.
    Chwytajmy je garściami i mocno trzymajmy, bo potrafi przeciekać przez palce...
    Ściskam Cię moja Droga :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...."
    Ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  9. tak mi przykro...ale istotnie zycie to tylko ulamek sekundy...dzis jestesmy...a jutro...juz tylko na zdjeciu...
    sciskam Cie najmocniej jak potrafie i jestem z Toba myslami
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój, Boże... Ściskam Cię Mireczko najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znamy dnia ani godziny...

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie mi przykro, Mireczko... Wiem, co czujesz. W styczniu odeszła moja przyjaciółka od czasu studiów, od ponad 30 lat. Mieszkałyśmy daleko od siebie, ok.300 km, czasami się odwiedzałyśmy, pisałyśmy, dzwoniłyśmy. Miałyśmy dzieci w tym samym wieku, więc wiele wspólnych tematów. Przed Bożym Narodzeniem rozmawiałyśmy przez telefon, czuła się dobrze, miała plany. Czegoś nie zdążyłyśmy omówić i ustaliłyśmy, że to następnym razem... Ale następnego razu już nie będzie... I ciągle słyszę w słuchawce Jej: "No więc właśnie, Aneczko"...
    PS. Mireczko, gdybyś kiedyś chciała do mnie napisać, mam nowy adres e-mail (stary nie działa), jest podany na moim blogu. Ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak smutno... i ciśnie się na usta: "śpieszmy się kochać"... nie odkładajmy na później...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...