niedziela, 12 stycznia 2014

Na ten nowy rok ...

Zebrałam się wreszcie, bo podejść było kilka. Niestety wena lubiła mnie odwiedzać, gdy akurat daleka byłam od bloga. Skoro więc dziś jest i blog i wena (ledwie widoczna, ale łapię co jest), to nie tracąc czasu na tłumaczenia witam się z Wami w tym świeżutkim 2014 niosąc życzenia... dla Was i dla siebie.

żeby spełnił pokładane w nim nadzieje,
żeby przyniósł spokój i miłość
żeby pozwolił realizować marzenia i plany
żeby dał sobie spokój z niespodziankami, bo coś za często trafiały się te mało przyjemne
żeby można było na koniec powiedzieć ... 2014 ? ... szkoda, że już mija, był dobry!
żeby otulił nas jak wełniany szal, dał poczucie bezpieczeństwa i ciepło


 


Grudzień prześmignął przeze mnie szybko i intensywnie. Dla większości z Was to najbardziej radosny, pełen dobrych emocji, podniecającego oczekiwania i przede wszystkim bardzo rodzinny miesiąc roku. Dla mnie, od kilku lat to miesiąc wielkiego stresu, wyczerpującej pracy, totalnego niewyspania i zmęczenia. Miesiąc, po którym padam wykończona fizycznie i wybebeszona emocjonalnie. Nie mam czasu na celebrowanie przedświątecznych przygotowań, porządków, dekoracji. O ile w zeszłych latach stawałam na rzęsach, żeby jednak atmosferę świąt jakoś do domu wprowadzić, to w tym roku nie byłam w stanie.  Z zachwytem i zazdrością oglądałam Wasze dekoracje, wieńce i kalendarze adwentowe, piękne stroiki, klimatyczne poduchy i obrusy, sama jednak odpuściłam.  Jedyne, co mi się udało, to kupić w biegu choinkę, która w domu okazała się "spełnionym snem sycylijskiego mafioso", bo jakiś kretyn pod nazwą "choinka w donicy" sprzedawał ofiary zemsty mafijnej, zalane po brzeg doniczki twardą zaschniętą gliną (oczywiście sprytnie ukrytą pod zwojami folii). Nie było szans na podlewanie nieszczęsnej, bo woda nie chciała wsiąkać w glinę i spływała obficie po brzegu doniczki zalewając nie tylko jutę, którą ozdobnie ją owinęłam, ale i szafkę, na której postawiliśmy choinkę. Biedula bez podlewania z trudem dotrwała do 2 stycznia, ale każde dotkniecie, zwłaszcza kota tradycyjnie zainteresowanego świecidełkami  wzbudzało deszcz igiełek (całe szczęście, że w tym roku kolęda była u nas tak wcześnie).

Dziś, gdy choinka już rozebrana, a za oknem iście wiosenna aura trudno mi uwierzyć, że dopiero co było Boże Narodzenie, że był Sylwester i Nowy Rok. Mam wrażenie, że przeszłam obok tych dat nie całkiem świadomie, jakbym oglądała je z boku albo o nich śniła. I jakby to było dawno, dawno temu.

Teraz wracam powoli do normalności, przywracam dobie normalne proporcje, znowu odnajduje czas na życie i na siebie. I zamiast tradycyjnych o tej porze roku postanowień układam sobie listę zmian, które chcę wprowadzić w życie w 2014. Muszę coś zrobić ze swoim życiem, bo ostatnio coraz częściej mam wrażenie, że mija mi ono na NICZYM. Niby wciąż gdzieś gonię, wciąż coś robię, wciąż w pędzie, ale gdy patrzę wstecz, to nie widzę niczego z czego mogłabym być dumna, co bym mogła powspominać z zadowoleniem, czym bym się mogła pochwalić. Niczego nie tworzę, nie buduję, nie odkrywam. Mam wrażenie, że wciąż coś tracę, że błądzę w bardzo gęstej mgle. Muszę się zatrzymać zanim będzie za późno. To mój plan na ten rok. Odpowiedzieć sobie samej czego tak naprawdę chcę i zacząć to realizować właśnie teraz, gdy jeszcze mogę nie tyle to zrobić, ale też nacieszyć się efektami. Życie jest tak cholernie krótkie. 

Na koniec chciałam bardzo, bardzo podziękować tym wszystkim, którzy pomimo mojej nieobecności i nieaktywności wciąż o mnie pamiętają, odwiedzają mnie i zostawiają ciepłe słowa. Dziękuję Wam za Wasze komentarze, za życzenia świąteczne i noworoczne. Dziękuję też tym, którzy pomimo ciszy na blogu pojawili się w gronie jego Obserwatorów. To coś z pogranicza cudu, że choć nie piszę tak często jak kiedyś, choć nie mam też za bardzo czym pochwalić się jeśli chodzi o rękodzieło, to ktoś mnie odnajduje i postanawia zakotwiczyć na dłużej. Bardzo Wam za ten cud dziękuję. 

Kolejny post będzie na pewno o tym czym jest dla mnie ten blog i dlaczego muszę/chcę pisać częściej. Do poczytania niebawem! A tymczasem cieszmy się upływającą niespiesznie niedzielą. Dla chętnych piosenka, której ostatnio słucham przynajmniej raz dziennie. Bezpretensjonalna, niewydumana, bardzo mi bliska...


  



15 komentarzy:

  1. Dzień dobry :) ze swojej strony dziękuję za życzenia :) i trzymam kciuki za Twój Rok :) i za te zmiany upragnione :) Ja mam nieodparte przeczucie, że ten rok będzie dobry! Czuję dreszcze emocji przed nowym... pomysły mi się mnożą i marzę o tym, bym miała siły je spełniać. Żebym się nie zniechęcała... bo ja zamiast postanowień stawiam na marzenia :)

    Dobrej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słowa "2014? szkoda, że już mija, był dobry!" biorę jako motto przewodnie aktualnego roku z nadzieją, że za dwanaście miesięcy obydwie wypowiemy te słowa z przekonaniem i wiarą w ich prawdę. :) Uściski serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszych dni w Nowym Roku, słonecznych , pomyslnych i pełnych szczęścia:)
    Pozdrawiam serdecznie:)
    M.Arta

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego dobrego! Spełnienia planów, chwili oddechu i czasu na teraz i tu. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje za zyczenia na ten Nowy Rok, i zycze tez tego samego, piekna chusta, jest cudowna, czy napiszesz z czego ja robilas,pozdrawiam, ania

    OdpowiedzUsuń
  6. samych pozytywnych wrażeń i luzu w oddechu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Miro w tym roku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkiego najlepszego w tym Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga Mireczko, dziękuję Ci serdecznie za odwiedziny i życzenia. Bardzo cieszę się, że się odezwałaś. Dziękuję Ci za mądre słowa i życzę, żeby wszystko się udało, żeby to był naprawdę dobry rok:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mirus Kochana, ciesze sie, ze juz sie odezwalas, bo ucichlas na dlugo...zbyt dlugo, ale juz jestes :) Ja rowniez zycze Ci aby ten nowy rok byl....jak odremontowane mieszkanie, ktore przynioslo wiele nowych mozliwosci, ktore od nowa mozesz dekorowac i wszystko do siebie pasuje :) Kochana, niech Ten Rok, Ten Nowy Rok bedzie TWOIM rokiem!!!! carpe diem!!!! buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  11. dziekuje za slowa ktore piszesz ,mam wrazenie ze ja czuje to samo, gdzies pedze nie wiem gdzie wciaz sprzatam nie wiem co, dążę sama nie wiem gdzie? i po co? pogubiłam po drodze własnego życia sens tego co jest teraz i tu,, dni sa dziwne , w nowym roku życzę wszystkim aby ich drogi życia były w miarę prostę a jak już będzie jakaś kręta niech będzie to wyzwaniem i wyjściem na prosta pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja Mirko,nie martw się,wszystkie mamy takie myśli,niektóre zdania z tego postu są jakby podsłuchane z mojej głowy ;) Robisz bardzo wiele tylko chyba mało się doceniasz,albo Jesteś bardzo ambitna i efekty Ci nie zadawalają w pełni.
    W każdym razie myślę o Tobie i uwielbiam czytać,nawet jeśli czasem trochę smutno piszesz.
    buziaki Kochana,trzymam kciuki za Twoją samorealizację w tym Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miruś!!!!!Fajnie że jesteś!!!!!:)ale cię cieszę....niech się udaje w tym roku zrealizować to czego tam sobie chcesz i jeżeli chcesz ukolowawiać swoje dni to farby w garść i do dzieła... a wiem że potrafisz!!!!CZekam na nowe wpisy bo lubię je podczytywać...:)Buziaki ślę!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. kochana moja BABO!!!!!! :) oj chyba jakoś tak mamy... ja własnie jakoś tak wiszę w próżni, jakoś tak nie mogę zaskoczyć na te właściwe tory, żeby mnie znów ruszyło, żebym znów wzięła się za bloga, za twórcze robótki. Oj Miruś może trzeba człowiekowi powietrza....czasu....ciszy do przemyślenia. A teraz buziaki ślę i gorące uściski :) ślę

    OdpowiedzUsuń
  15. kochana Miro...chyba nam wszystkim życie pędzi jak oszalałe...ale chyba tylko my same możemy nacisnąć hamulec...i porozglądać się,przysiąść....czego nam wszystkim życzę:))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...