środa, 3 marca 2010

Dobrze mieszkać...


Wczoraj wreszcie na moją krakowską "wieś" dotarł pierwszy numer pisma "Dobrze mieszkaj". Zachęcona informacją, że będzie w nim artykuł o znanych w blogowym świecie dziewczynach wypatrywałam go na półkach już od pewnego czasu. I był! Tylko dlaczego taki krótki, dlaczego tak pobieżnie? Przecież wnętrza Małgosi, to materiał na cały numer takiego pisma. Przynajmniej! To samo Elle i cudowne drobiazgi wychodzące spod Jej rąk. Szkoda. Ale może jeszcze kiedyś...

Poza artykułem o dyktujących trendy blogerach było też to, co w pismach wnętrzarskich lubię najbardziej - prawdziwe domy i mieszkania. Nie stylizacje, nie wizualizacje projektantów, ale żyjące wraz z mieszkańcami cztery kąty. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze uwielbiałam podglądać jak mieszkają inni. W czasach, gdy nikt nie miał pojęcia o trendach, gdy meble i wyposażenie brało się ze sklepu bez zastanowienia, bo akurat "rzucili", uwielbiałam przyglądać się cudzym domom zza nie zasłoniętych okien. Najczęściej było to to samo, co w domu moich rodziców. Charakterystyczną meblościankę zauważam teraz w serialach telewizyjnych i filmach o tamtych czasach :)

Teraz już nie musimy wszyscy mieszkać tak samo. W urządzaniu wnętrz możemy pokusić się na realizację najbardziej śmiałych, szalonych i co najważniejsze zgodnych z własnym poczuciem stylu i estetyki pomysłów. Kto nie wie, lub nie umie ma do dyspozycji armię dekoratorów, projektantów i stylistów, którzy pomogą zrealizować marzenia klienta. Fajnie jest potem oglądać takie spójne dzieło, w którym podłoga pasuje do klamek a lampa nie kłóci się z fotelem. Ja jednak wolę wnętrza z pozoru przypadkowe, powstające nie od linijki, żyjące i zmieniające się wraz z mieszkańcami. Takie, w których widać duszę, w których pasje, zamiłowania i przyzwyczajenia domowników przekładają się na to, co ich otacza. Nie sztuką jest wydać mnóstwo pieniędzy i mieszkać w salonie meblowym, sztuką jest z wielu kawałków skleić DOM. I to jest właśnie dla mnie istota zwrotu "dobrze mieszkać"- dobrze, czyli w zgodzie ze sobą. Takich prawdziwych domów szukam przeglądając portale i pisma wnętrzarskie

I nie ma znaczenia, że jeden jest w stylu rustykalnym, inny" shabby chic" a jeszcze inny aż pachnie Orientem. Zatapiam się w zdjęciach takich wnętrz, wzdycham z zazdrością nad konsekwencją stylistyczną, której wciąż nie umiem w sobie wypracować :)), zachwycam detalami. I chociaż to nie zawsze moje klimaty, to często mogę coś podpatrzeć i "zaadoptować".

A nasz dom? No cóż, nie jest jak z żurnala. Wciąż coś w nim zmieniamy, przestawiamy. Pojawiają się nowe kolory, nowe bibeloty, meble wędrują nieustannie z miejsca na miejsce :). Żyje razem z nami i co najważniejsze, jest naszą przystanią. Miejscem do którego z przyjemnością wracamy i o którym możemy powiedzieć, że jest naszym DOMEM.

A na muzyczny spacer, zapraszam Was tym razem do Wenecji.
Angelo Badalamenti urzekł mnie lata temu muzyką do niesamowitego, mrocznego i tajemniczego serialu Davida Lyncha "Twin Peaks". Piosenki "The Nightingale" mogłabym słuchać w nieskończoność...

A to jest fragment ścieżki dźwiękowej z filmu "Miasto zaginionych dzieci". Czyż nie piękny? Idealny na dzisiejszy wieczór.

20 komentarzy:

  1. Dom to nie budynek; to ludzie, to klimat,to dodatki, zapachy a przede wszystkim to miejsce gdzie czujemy się bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą - nie ma to jak dom tworzony samodzielnie i krok po kroku. W takim czuje się ducha gospodarzy i to dlatego chce się w nim przebywać.
    Ten malutki fragmencik Twojego domu, jaki nam zaprezentowałaś wydaje się mi bardzo przytulny:)
    I przyznam się jeszcze do maleńkiej słabości - ZAWSZE zaglądam ludziom przez okna do domów. Oczywiście nie chodzi o żadne podglądanie, po prostu przyciągają mój wzrok kolorowe zasłonki, koty na parapetach, lampy, kwiaty i tak idę ulicą a głowa mi się do okien obraca. Mam nadzieję,że to niegroźne;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Miro.I ja lubiłam w dzieciństwie magazyny z aranżacjami wnętrz.Jakieś katalogi IKEA, które nie wiadomo skąd trafiały do moich rąk.Łapczywie pochłaniałam widok wnętrz tak innych od socjalistycznych meblościanek,ław i zagraconych maleńkich wnętrz.Niestety nadal mieszkam w bloku z tamtych czasów w mieszkaniu nie przekraczającym 37 m.,ale udało mi się urządzić je po mojemu i zagospodarować każdy zakątek.Szczególnie dumna jestem z kuchni i łazienki.Zrobiłam wszystko, żeby zdobyć powierzchnię i myślę, że mi się udało! A nie było łatwo i z dumą dodam, że nie pomagał mi żaden stylista!Wiem, że się przechwalam, ale naprawdę efekt, który osiągnęłam sprawił, że nareszcie poczułam, że mam DOM i że mimo maleńkiej powierzchni mogę być w nim szczęśliwa, a przecież o to w tym chodzi, nie prawdaż? Całuski ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uwielbiam zaglądać do innych, nawet jeżeli to krótki rzut oka przez okno w kamienicy. W dzielnicach willowych oczy same lecą i przyklejają się do okien i ogrodów. Nie mogę się doczekać urządzania własnego domu. U Ciebie jest bardzo miło i przytulnie, to chyba najważniejsze, żeby się dobrze czuć we własnym wnętrzu (nie tylko skórze;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój dom tez nie jest z żurnala. ma jednak jedna podstawowa zaletę; Jest MÓJ i mogę w nim robić wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też lubię zaglądać do dziewczyn, często wyłapuję ciekawe pomysły które są dla mnie inspiracją. Fajnie że takie blogi są w Sieci.

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda.Nie tak dawno temu,identyczne drzwi, meble takie same stylonowe fartuszki...
    Podstawa ludzkiej egzystencji to indywidualizm,nie jesteśmy mrówkami nie każda komora musi być taka sama.
    Serdecznie dziękuję za wszystie ciepłe,chyba nawet zbyt łaskawe słowa...to miłe...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo przytulnie u Ciebie!
    Ja tez lubię zaglądać innym w okna!To jakaś mania,nic na to nie poradzimy!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Dom to osoby, doświadczenia i przestrzeń rodziny. Ja bardzo lubię mój domek choć to tylko mieszkanko w bloku. I Tak jak Ty ciągle coś zmieniam, przestawiam...nadal szukam swojego a raczej naszego (czytaj ja i mąż) stylu. Lubię to knucie, przestawianie, wymyślanie...i to oczekiwanie jak mi w tej przestrzeni będzie.Papatki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, że gdy dom nas wyraża, to dobrze się w nim czujemy. I wcale nie musi być jak z żurnala.
    Pozdrawiam Cię serdecznie
    ...też uwielbiam muzykę z "Twin Peaks" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podglądanie nie jest złe, czasami coś zauważysz i zastosujesz w swoim domu - i to wcale nie musi być drogie...ja nigdy nie wynajęłabym dekoratora, ponieważ on nie stworzyłby mojego gniazda wg moich upodobań, charakteru i odczuć, mój dom jest moim domem - mebluję, maluję i przesuwam meble tworząc to "coś" mojego - DOM i choć byłby pusty i mizerny to jest nasz i zawsze tętni życiem :)...muzyka cudowna

    OdpowiedzUsuń
  12. Miło było się przejść u Ciebie uliczkami Wenecji:) A do domu zawsze dobrze jest wrócić, ważne żebyśmy dobrze się w nim czuli, a w urządzanym przez stylistę nie mogłabym chyba mieszkać, za bardzo sama lubię coś wiecznie przestawiać , zmieniać i obszywać:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudny wpis :)
    Wiesz ja szukałam u nas tej gazetki DM i nie było niestety :( chciałam tak na pamiatkę.
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  14. To pocieszające, że nie tylko moja głowa w dziwny sposób wykręca się ku oknom mijanym po drodze. Nawet jeśli to choroba, to na szczęście mało szkodliwa ;) A inspiracji nigdy dość przecież. Dziękuję Wam za wspólny spacer po Wenecji, chętnie bym tam jeszcze kiedyś wróciła.
    Jolu, DM, to nowe pismo, pierwszy numer. Do mojego "spożywczaka" trafił ze sporym opóźnieniem. W kioskach nie widziałam, ale w Empiku zapewne będzie.

    OdpowiedzUsuń
  15. I ja spoglądam często w okna ludziom, zwłaszcza jak coś przykuje moją uwagę. Dom to miejsce, do którego lubię wracać i choć jest malutkie to mamy z mężem swój kąt. Mam wiele pomysłów na swoje wnętrze, uwielbiam przestawiać meble, choć w tej chwili wymagałoby to wiele zmian. Co do dekoratorów wnętrz to spotkałam się z ludźmi, którzy woleli właśnie katalogowe wnętrza, czego nie cierpię, bo nie ma w nich według mnie przytulności. Domy te sprawiają wrażenie niezamieszkałych. Często słyszę, że ludzie wynajmują dekoratora a potem są niezadowoleni. I wynika to chyba z tego, że nie zawsze jest czas na poznanie upodobań, trybu życia klienta. Choć wiemy, że tak to powinno wyglądać. Klient to nasz przyjaciel. I często zdarza się, że ludzie chcą tylko pomysłu na kuchnie, czy jak zaaranżować kominek i to szybko, bo wchodzą lada dzień robotnicy. Dekorator ustawi meble i dodatki, aby podczas pobytu w mieszkaniu nie potykać się o nie, a przedmioty i bibeloty, które tworzą klimat wnętrza i charakter właściciela musi on stworzyć sam. Bo to, co ja lubię nie musi lubić i klient. I tak to wygląda.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Komentarz dodałam wcześniej a teraz ZAPRASZAM
    po WYRÓŻNIENIE na mój blog:
    http://aniolzzielenca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ivciu, Aniołku :) bardzo Ci dziękuje za to urocze i oryginalne wyróżnienie. Jeszcze nie zdążyłam przekazać dalej poprzednich a tu znowu ten sam dylemat. Komu? Sama doskonale wiesz, jak trudno jest wybrać. Wszystkie blogi, które odwiedzam zasługują na całą masę wyróżnień. Jedne za kreatywność i oryginalność, inne za wspaniałe zdjęcia, jeszcze inne za cudowne rękodzieło albo za wspaniałe teksty. Dylematy co najmniej jak przy Oscarach :))). Może transmisja z tej imprezy będzie dla mnie natchnieniem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ładnie napisane. Też lubię podglądać domy innych ludzi i nie znoszę miejsc przypominających salon meblowy.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mireczko zapraszam po wyróżnienie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mirciu, piękny post.
    Zawarłaś w nim samo sedno hasła "DOBRZE MIESZKAJ".
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...