Bezsenność to nie jest przyjemny stan. I chyba niezdrowy, gdy trwa przez dłuższy czas. Ale cóż można poradzić, gdy nie chce się człowiek wspomagać chemią. Trzeba sobie tę bezsenność oswoić. Oczywiście, gdybym chodziła, jak większość ludzi na konkretną godzinę do pracy, gdybym musiała w owej pracy wykazywać się stuprocentowa jasnością umysłu przez ponad osiem godzin, poszukałabym rady specjalisty. Ale na szczęście /chyba ;) / nie muszę. Żyję trybem niespiesznym, wyznaczanym przez godziny zajęć domowników i zupełnie nienormowany czas własnej pracy. Dlatego nie przejmuję się, gdy pobudka o 6:30 oznacza, że nie dalej jak godzinę temu udało mi się zasnąć. Przywykłam, że mój dzień nie dzieli się na 16+8 (to jak sądzę taki książkowy podział aktywności i nocnego odpoczynku), ale na przykład na 16+2+2+2+1+1. Po kilku męczących próbach natychmiastowego zaśnięcia po wybudzeniu się z pierwszego snu, przewracaniu się z boku na bok i odkrywaniu jak straszliwie powoli płynie czas, gdy nie można usnąć przestałam z tym walczyć. Teraz nie kombinuję, nie liczę baranów... teraz po prostu sięgam po książkę i czytam aż oczy same zaczynają się kleić. Dwie godziny snu i znowu godzinka przerwy na lekturę. Systematyczność i powtarzalność tego rytuału sprawiły, że mój organizm przyzwyczaił się i rano wstaję wypoczęta. Na szczęście mój Współspacz toleruje światło nocnej lampki, więc nie muszę wychodzić spod ciepłej kołdry, żeby Go nie budzić. Czasem tylko zamruczy coś pod nosem na temat rekordu Guinnessa w nocnym czytaniu :))) Nareszcie mogę nadrobić te wszystkie zaległości, które nazbierały mi się w czasach, gdy na książkę było zawsze za mało czasu. Więcej też śnię , paradoksalnie najfajniejsze i najbardziej "fabularne" sny pojawiają się właśnie w tej ostatniej godzinie nad ranem. I wiecie co? Polubiłam tę moją bezsenność.
A gdy nie śpię, to poza tym, że zmagam się z prozą codziennych czynności, to czasem coś "popełnię". Ostatnio więcej "drutuję", choć przymierzam się już powoli do świątecznego decou- . Do kompletu z fioletowymi mitenkami dla Oli powstała czapka. Teraz obie mamy podobny zestawik na zimę, różniący sie jedynie kolorem. Szalików do kompletu nie planuję, bo takich, jak mi się podobają nie umiem a takiego zwykłego, prostego to mi się nie chce robić, bo to nuuuuda.
A gdy nie śpię, to poza tym, że zmagam się z prozą codziennych czynności, to czasem coś "popełnię". Ostatnio więcej "drutuję", choć przymierzam się już powoli do świątecznego decou- . Do kompletu z fioletowymi mitenkami dla Oli powstała czapka. Teraz obie mamy podobny zestawik na zimę, różniący sie jedynie kolorem. Szalików do kompletu nie planuję, bo takich, jak mi się podobają nie umiem a takiego zwykłego, prostego to mi się nie chce robić, bo to nuuuuda.
Ozdóbki totalnie improwizowane, muszę wreszcie przysiąść nad książką i nauczyć się robić porządne kwiatki :)))
W kolejce czapka z szarej włóczki, tym razem muszę się wysilić na coś trudniejszego niż ściągacz, no bo przecież trzeba się rozwijać, prawda? ;))
Na zakończenie koniecznie muszę podzielić się z Wami muzyką. To motyw przewodni z filmu, który wczoraj wieczorem obejrzałam. Nie bez przyjemności, chociaż nie jest to jakieś szczególnie ambitne kino. Ale dla Jodie Foster, która jest według mnie jedną z lepszych amerykańskich aktorek i dla tej piosenki warto było sobie przypomnieć historię "Odważnej". Zapraszam...
Na zakończenie koniecznie muszę podzielić się z Wami muzyką. To motyw przewodni z filmu, który wczoraj wieczorem obejrzałam. Nie bez przyjemności, chociaż nie jest to jakieś szczególnie ambitne kino. Ale dla Jodie Foster, która jest według mnie jedną z lepszych amerykańskich aktorek i dla tej piosenki warto było sobie przypomnieć historię "Odważnej". Zapraszam...
Mirko, to Ty jesteś megatalent :)
OdpowiedzUsuńJa to bym w życiu nic nie zrobiła na drutach - czarna magia. Aż dziwne bo moja babcia pracowała przez wiele lat w dziewiarstwie artystycznym.Cóż tego genu nie odziedziczyłam. Piękny komplecik i do tego w moich kolorach.
Na bezsenność zaśpiewałabym Ci "Ach śpij kochanie ", ale po tym raczej długo byś nie zasnęła dusząc się ze śmiechu,że można aż tak fałszować...Buziaki
Piękne wytwory-jak widać nie ma tego złego.... zazdroszczę WSPÓŁSPACZA , bo mój w takiej sytuacji, powiedziałby to co zwykle -gaś te JUPITERY!:)
OdpowiedzUsuńPiękny kolorek czapusi dla Oli.
OdpowiedzUsuńWspółczuję bezsenności.Ja ze spaniem nie mam raczej problemów ale jeśli czasami zdarzy mi się taka noc ,że spać nie mogę,to normalnie zła jestem i wsciekła,że wszyscy śpią a ja nie. A rano do pracy..brrr
Pozdrawiam
Śliczne!!I kolor i reszta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
J:O)
Na drutach umiem zrobić szalik i kołderkę dla lalki. Wszystko co wiąże się ze spuszczaniem i dobieraniem oczek jawi mi się magią:)
OdpowiedzUsuńMiruś nie zazdroszczę bezsennych nocy ale jak widać są bardzo twórcze...mnie na szczęście one rzadko dopadają!Czapunia śliczna i kwiatki też!Buziak ślę i wyspania życzę:)
OdpowiedzUsuńZawsze mi sie marzyła taka wersja, że po 4 godzinach snu wstaje i jestem wyspana jak po 10. Takie marzenie mam. Bezsenność mnie czasem dopada i to sa dziwne noce. Czasami przeczytane, czasami przeobejrzane filmami. Ciesze sie że ty udomowiłas swoja bezsennośc.
OdpowiedzUsuńps. Nie chce mi dzialać top lista , jutro coś innego pokombinuje.
buziolki w nosek a cwiety sa przepiekne.
Bardzo serdecznie dziekuję za odwiedziny u mnie i komplementy pod adresem patchworku-dał mi do wiwatu.
OdpowiedzUsuńA co do Twej bezsenności to jesli taki tryb nie zakłóca Twego zdrowia i samopoczucia to jest ok. ,choc mądrzy medycy twierdzą inaczej...Gdybym nie musiała rano wstawac do pracy to chodziłabym spac o 2-3 i spała dłużej rano-tak mam w czasie urlopu.
Cieszę się ,ze czytasz a jak zobaczyłam z boku książke AGATY Tuszyńskiej to uradowałam się jeszcze bardziej bo bardzo cenię jej pisarstwo.A "Wierę" mam w planach najbliższych...
Ja też widziałam wczoraj "Odważną"...Jodie Foster to świetna aktorka-masz rację,może zagrać nawet słoik z miodem i zapewne będzie rewelacyjna...Tylko nie wiem co to jest ambitne kino bo mnie film albo jest w stanie uwieść albo nie-czymkolwiek uwiesć.Może to być jedna scena ,muzyka ,klimat , zdjęcia...pewnie wiesz o czym mówię , bo poczytałam jakie filmy lubisz....pozdrawiam
Miro kochana , ja czasem tez zaliczam te bezsenne nocki i oglądam wschód słońca :)
OdpowiedzUsuńNiestey wspominam takie noce z rozpaczą - rano czuje sie jak zombie :**
Twoje poczyaniania drutowe są cudne !!! Takie mitenki to moje marzenie :)
a ja obecnie czytam - cukiernie pod amorem :)
Buziole :**
Ja czasami mam takie bezsenne noce i cierpię potem cały dzień...niestety nocny marek nie jestem i nawet jak nie mogę spać to i tak leżę bezczynnie...
OdpowiedzUsuńPiękny komplecik!
pozdrawiam serdecznie!
Nie śpisz pełnowymiarowo i dajesz radę ? Szczęściara :-) Też bym tak chciała. A tak serio to na razie nie znam tego stanu z autopsji tylko z opowieści.
OdpowiedzUsuńA gorące mleczko przed snem próbowałaś? Stary babciny sposób na sen.
Komplecik zrobiłaś śliczny i właśnie ta ściągaczowa czapeczka podoba mi się bardzo :-)
Dobranoc
Komplecik jest bajecznny. kolor piekny , i dekoracyjne kwiatki sa bardzo eleganckie i swietnie pasuja.
OdpowiedzUsuńsciskam mocno.
Ja też mam problemy z bezsennością. Wieczorem nie mogę zasnąć a gdy już zasnę to budzę się w nocy i znów patrze w sufit. Walczę z bezsennością już dłuższy czas i cieszę się jak dziecko kiedy prześpię choć jedną noc;-))). Komplecik fioletowy cudny i to w najmodniejszym teraz kolorze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziewczyny kochane - dopóki mnie ta bezsenność nie boli i nie uwiera, to nie narzekam. Jak się objawy zaostrzą, to będę szukać pomocy a na razie uznaję to za stan przejściowy do przeczekania. Żeby tylko takie problemy!!! :)))
OdpowiedzUsuńIzo- miło mi bardzo, że zechciałaś zajrzeć i zostawić ciepłe słowo. Wyczuwam w Tobie pokrewną duszę, przynajmniej jeśli chodzi o książki i kino :))) Ciekawa jestem Twoich wrażeń z lektury "Wiery ...". Ja na razie znam ją tylko z recenzji i wywiadów z autorką a samą Wierę Gran z kilku piosenek dostępnych na YT. Pozdrawiam ciepło.
Cyryllo - ciepłe mleko działa niestety tylko na "pierwszy sen". Potem co najwyżej 2+2+ ... zmienia się w 4+2+ ... :)))
No nie, a ja mam akurat na odwrót. Gdzie nie przyłożę głowy, to oczy mi się zamykają. Chociaż ostaniej nocy tak się zaczytałam, że trzeciej nad ranem czytałam. No i... teraz chce mi się spać, hehehe:)
OdpowiedzUsuńZestaw fioletowy genialny! Myślisz, że dało by się Olę jakoś przekupić, żeby ostąpiła:):):)??? Nie no, żartuję oczywiście, przecież dziecka bez czapki i rękawic na zimę bym nie zostawiła:)
Buźka duża dla Ciebie i Córy:)
Wiesz, ja też z tych które śpią od pierwszego wtulenia (w poduszkę;)) ale mam znajomą, która również cierpi na bezsenność,u niej- po zrobieniu wszelkich badań, cudów, etc lekarz się poddał i stwierdził, że skoro tak już jest to niech ona życie nocne prowadzi, no i babeczka w nocy szafki maluje, dekupaż uprawia, 4 godzinki pośpi, a w dzień pracuje zawodowo i nic, a nic jej się to na zdrowiu nie odbija. Taka uroda po prostu, może pod tym względem jesteście podobne:)więc chyba dobrze, że wykorzystujesz i Ty tę bezsenność w taki właśnie sposób.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńCzesto zagladam do Ciebie. Posty czytam owszem, ale bardziej interesuje mnie zawsze co czytasz :) tez jestem takim malym molem ksiazkowym ale czasami ciezko mi znalesc cos ciekawego.Tak wszystkiego jak leci czytac nie lubie i lubie zmiany. Kilka Twoich pozycji juz sobie zapisalam, ciekawe z jakimi wrazeniami nastepnym razem do Ciebie zajrze!
Pozdrawiam serdecznie
Mirulko , ja mam chyba jakieś zabezpieczenia do wgrania tej witryny. Bo wchodze na ta Twoja strone, wypełniam wszytsko i jak zatwierdzam to nowootwarta strona mi sie nie otwiera i wyskakuje komunikat o zagrozeniue wirusowym. No trudno może kiedys sie uda.
OdpowiedzUsuńŚpię jak mops, do pracy wstaję o 6.15 !!! Uwielbiam piątek po 15.30, sobotę i niedzielę. Pięknie na drutach wydziergałaś mitenki i czapeczkę. Zaraz biorę druty, mam ochotę na szaliczek z motywem skandynawskim.
OdpowiedzUsuńZawsze myślałam, że jestem nocnym markiem ...ale ostatnio ta etykieta jakoś do mnie nie pasuje. Po 20-tej zaczyna brać mnie juz mara senna i kiedy jestem jej nieposłuszna, siedząc jakby nigdy nic w pracowni, to "ona " znieczula mnie często z igłą lub nożyczkami w rekach, również nad klawiaturą komputera... właśnie z nią walczę ;)
OdpowiedzUsuńPiękne fioletowe wytwory...i za mną zaczynają druty chodzić, tylko czasu brak a spać się chce ;))
Pozdrawiam sedecznie.
Nie wiem co to jest, ale mnie też coraz częściej przytrafiają się "BIAŁE NOCE"...myślę i myślę, kręcę się z boku na bok, aż w końcu siadam i też czytam, aż oczy same padną :)
OdpowiedzUsuńFioletowa czapunia śliczna i ma fajny fason.
"Odważną" obejrzałam, również i inne filmy z jej udziałem - fajna babka
- Pozdrawiam cieplutko
Witaj Mira... jak drutowanie to niechybnie zima za progiem.. lubię ten czas..kiedyś na taki sweter zrobiony przeze mnie poderwałam swojego męża.. może warto do tego wrócić.. to zawsze kojarzy mi się z dobrym i bezpiecznym domem.. a teraz to nawet kota mam do kompletu.. i fotel i kominek..no jak nic trzeba wrócić do dziergania..
OdpowiedzUsuńdeZeal - tak pro forma spytałam, ale skubana nie chce oddać czapki... mnie to nawet cieszy, bo to znaczy, że nie ma obciachu na szkolnym "wybiegu"
OdpowiedzUsuńlejdik - a no właśnie. Ponoć Margaret Thatcher do normalnego funkcjonowania wystarczały cztery godziny snu. Nie wiem jaki to miało wpływ na jej obecny stan, ale pocieszam się że żaden:)))
amma - zapraszam częściej, czasem zdarza mi się powiedzieć to i owo o przeczytanej książce.
HANNAH - może zapytamy kogoś kto ma ten gadżet a używał innego sposobu?
Bea - nie ma to jak weekend. Moja ulubiona pora - piątkowy wieczór, tyle jeszcze wolnego przede mną!
Penelopo - ja już od dawna podejrzewałam, że Ty wcale nie sypiasz :))) Tyle rzeczy robisz, nawet przy armii krasnoludków to niemożliwe przy 8 godzinach "zmarnowanych" na sen.
Ivciu - zgadzam się z tobą, fajna babka, choć zdarzyły jej się słabsze filmy. Uwielbiam jej głos...taki chropowaty lekko. Ja w ogóle mam lekkiego hopsa na punkcie głosów. Lubie na przykład wsłuchiwać się w urocze "szeleszczenie" Seana Connery. Szuper szepleni!!!!
Tabu - tak to mniej więcej u mnie wygląda...ogień w kominku, koc na kolanach i dzierganie. Kot czasami też, ale przy machaniu drutami raczej przeszkadza :))). Fajnie, że już wróciłaś.
Jak ja bym chciała wpaść w niespieszny tryb życia, a tak to czeka zawsze poranne marudne wstawania - a czytać do nocy UWIELBIAM, chociaż wiem, że powinnam się wyspać :-(
OdpowiedzUsuńaaaa i podziwiam wszystkie Twoje włóczkowe wytwory - CUDAAAA na kiju a raczej na drutach.
OdpowiedzUsuń