Od razu mówię, nie lubię tej piosenki. Znam, bo trudno nie znać, gdy było jej pełno wszędzie swego czasu. Ale nie lubię i mnie drażni. Niemniej jednak tytuł pasuje jak żaden inny do tego o czym chcę napisać. Ale słuchać tego nie będziemy :)))
Kiedy zobaczyłam ten arkusz papieru ryżowego, to oczy mi się od razu zaświeciły. Piękne scenki rodzajowe, kobiety w długich sukniach, panowie we frakach. Jedwabne parasolki chroniące blade liczka przed słońcem, kwiaty w misternie upiętych włosach, czarne fraki i nieskazitelnie białe koszule. Wieczorki muzyczne , Chopin i Liszt, tańce pod czujnym okiem ciotek, Urok dawno minionych czasów.
Największy z motywów zachwycił mnie do tego stopnia, że już w sklepie wiedziałam, że zostawię go dla siebie. Na obrazku On i Ona, elegancko ubrani, siedzą jakby uchwyceni przez fotografa podczas dyskretnej rozmowy na jakimś raucie, wieczorku, przyjęciu... Pierwsze wrażenie - zakochani i tak właśnie zaczęłam nazywać ten papier... "Zakochani"...
Kiedy zobaczyłam ten arkusz papieru ryżowego, to oczy mi się od razu zaświeciły. Piękne scenki rodzajowe, kobiety w długich sukniach, panowie we frakach. Jedwabne parasolki chroniące blade liczka przed słońcem, kwiaty w misternie upiętych włosach, czarne fraki i nieskazitelnie białe koszule. Wieczorki muzyczne , Chopin i Liszt, tańce pod czujnym okiem ciotek, Urok dawno minionych czasów.
Największy z motywów zachwycił mnie do tego stopnia, że już w sklepie wiedziałam, że zostawię go dla siebie. Na obrazku On i Ona, elegancko ubrani, siedzą jakby uchwyceni przez fotografa podczas dyskretnej rozmowy na jakimś raucie, wieczorku, przyjęciu... Pierwsze wrażenie - zakochani i tak właśnie zaczęłam nazywać ten papier... "Zakochani"...
Długo nie miałam pomysłu co tym motywem ozdobić. Czy ma to być szkatułka, taca, a może herbaciarka? Leżał więc sobie zwinięty w rulon, od czasu do czasu wyjmowałam go, ot tak, żeby sobie popatrzeć i za każdym razem zwijałam i odkładałam z powrotem, bo wciąż nie byłam gotowa. Ale za każdym razem, za każdym odwinięciem coraz mniej w nich widziałam tego zakochania. Im dłużej się im przyglądałam tym mniej oczywista wydała mi się ich historia. No bo popatrz tylko na Nią. Niby siedzi obok Niego, ale patrzy zupełnie w inną stronę. W zasadzie nawet nie patrzy, bo to spojrzenie jest jakby zamglone, jakby patrzyła raczej do wewnątrz, jakby przyglądała się swoim myślom. Siedząc tak z wyprostowanymi plecami i dłońmi splecionymi na podołku wydaje się być bardzo dumna i wyniosła. Wystarczy jednak przyjrzeć się jej smutnym kącikom ust, by zauważyć nie dumę, ale melancholię jakąś ...
On także, przyjrzyj się dobrze, choć zwrócony w jej stronę wzrokiem omija jej postać i wędruje gdzieś dalej. I też nie na inną osobę spoza kadru patrzy, też te oczy "widzą" coś, a raczej kogoś, kogo w tym pomieszczeniu nie ma.
Kim są ci dwoje? Dlaczego siedzą tutaj, choć wcale tego nie chcą? Ktoś inny zdecydował za nich... ludzie, okoliczności, czas, w którym żyją . Oto po uroczystym obiedzie całe towarzystwo przeniosło się do biblioteki na kawę i cygaro, młodych zaś zostawiono by gawędząc w swobodniejszej atmosferze poznali się lepiej. Bo ktoś już zaplanował, że On i Ona pobiorą się. Oni poddają się tej decyzji, bo nie mają wyjścia, bo żyją w czasach, które rządzą się pewnymi regułami, bo w ich środowisku nie mam mowy o małżeństwie z miłości. Bo małżeństwo, to interes, bo ktoś już ustalił to za nich, a oni nie mogą się przeciw tym decyzjom zbuntować... bo ludzie, bo okoliczności, bo czasy, w których żyją.
O tym, co zrobię z tym papierem też w zasadzie zdecydował za mnie przypadek. Przyjaciółka-sąsiadka długo nie reagowała na moje pukanie. Czekając aż zbiegnie do drzwi gapiłam się bezmyślnie na stos drewna kominkowego ułożonego pod ścianą jej domu. Równe, okrąglutkie klocki w kilku rzędach. Oko moje wyłowiło burzący tę okrąglakową harmonię prostokątny kształt. Kawałek deski aż się prosił, żeby sięgnąć po niego ręką... niewielki ścinek drewnianego blatu, resztka, pozostała po zrobieniu jakiegoś mebla. W jednej chwili pomyślałam, że to jest to! Że nie szkatułka, nie taca, ale obrazek na starej desce. Takiej nierównej, nie wygładzonej, właśnie. A potem nie lakier na wysoki połysk, nie gładziutko i śliczniutko, ale przeciwnie... matowe wykończenie i mocno zdarta powierzchnia obrazka. Pęknięcia, przetarcia, surowość, to mi pasowało do tej smutnej historii. I tak zrobiłam. I nadal sobie na nich patrzę od czasu do czasu.
Zakochanych... nawet bardzo, niestety ... nie w sobie nawzajem.
Szkoda, że nie mogę zedrzeć z nich też koloru...
A do słuchania w tle zdecydowanie wolę to...
Mnie taka nostalgia i zaduma dopadła wczoraj po obejrzeniu filmu "Jane Eyre".
OdpowiedzUsuńTwój obraz w pełni oddaje nieodwzajemnioną miłość. Idealnie prezentuje się na sfatygowanej desce.
Pozdrawiam weekendowo
Cóż za historia :)
OdpowiedzUsuńkażdy motyw tak analizujesz Mireczko? ;)
Obrazek wyszedł fajny i faktycznie taki surowy, lubię takie :)
Pa!
jak dla mnie to owa pani ma babskiego focha i juz :) a może to we mnie dzisiaj za mało romantyzmu jest aby zobazcyć cos wiecej :)
OdpowiedzUsuńciekawa historia a obrazek i jego wykończenie -piękny!:)
OdpowiedzUsuńMUZYCZKĘ PODAŁAŚ PRZEDNIĄ :))) I BARDZO ALE TO BARDZO DZIĘKUJE CI ,ŻE NIE SŁUCHASZ TEJ TYTUŁOWEJ...KTÓRA DRAŻNI MNIE NIEBOTYCZNIE!!!..A MI SIE WYDAJE ,ŻE TO JUŻ MAŁŻEŃSTWO....BEZ MIŁOŚCI..ZAARANŻOWANE...STRASZNIE TO SMUTNE:((..A OBRAZEK PIEKNY....
OdpowiedzUsuńTak wiele refleksji i zamyślenia w tym Twoim poście..tak cudnie życiowo - jesiennym:) jesień ich miłości:)
OdpowiedzUsuńA może to bohaterowie "Dumy i uprzedzenia",on zbyt uprzedzony,ona zbyt dumna..tęskniłam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńblogger znowu fiksuje i mnoży moje komentarze,oooo Matko przepraszam ;(
OdpowiedzUsuńNo nie:)kawałek papieru do deku a u Ciebie cała historia nieszczęśliwej miłości,albo raczej jej braku:)))pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńMariaPar - tak, tak, to te same klimaty, powieści sióstr Bronte, albo nasza "Lalka"... czasem dobrze jest się przyjrzeć tamtym czasom, by docenić uroki życia tu i teraz. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńIkuś - nie każdy, kwiatkom i ornamentom odpuszczam :))) Kiedyś moim ulubionym zajęciem było wymyślanie historii współpasażerów autobusu, czy tramwaju. Teraz mniej mam okazji do takich obserwacji, to sobie na papierze ryżowym używam :))
JOASIU - kto wie, może to rzeczywiście foch babski z gatunku tych "a właśnie że nie!". A Jemu się pomysły na rozgonienie tego focha skończyły, ręce załamał i się już całkiem poddał
OLQO - dziękuję Kochana
QRO - podejrzewam u nas podobny gust, także muzyczny. Ja Pani Ani mówię stanowcze NIE. Chociaż nie ukrywam, że zasłyszana w sklepie, czy autobusie potrafi się skutecznie "przyczepić".
Tabu - podejrzewam, że ta ich miłość, to tylko jednej pory roku zaznała - zimy niestety.
Madziko - może i tak jest. Ile oczu ile wrażliwości tyle interpretacji tego obrazka. I mi Cię brak, czyżby Cię ten Radom dobił? ;)
Bozenas - to podobno można leczyć ;))), ale po co, skoro to takie niewinne skrzywienie... ściskam!
powiedzialabym Wokulski i Lalka.piekny obrazek
OdpowiedzUsuńUżywaj, używaj bo Ci to świetnie wychodzi :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Rzeczywiście, piosenka wyjątkowo (żeby nie użyć mocniejszych słów) drażniąca, ale do obrazka pasuje.
OdpowiedzUsuńA obrazek bardzo fajny!
Ninka.
Też od dawna mam ten papier i zastanawiam się, gdzie go użyć. W zeszłym roku damy pojawiły się na zakładce. A obrazek czeka, bo tu właśnie jest taka (smutna) historia... Tobie, Mireczko, wyszło pięknie. I muzykę dobrałaś fantastycznie. Ściskam i napiszę wkrótce, przepraszam:*
OdpowiedzUsuńŁadny obrazek. Jakie są między nimi relacje ? Kto to wie ?! Ładną historię ułożyłaś do obrazka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Piękny ten obrazek.Ślicznie opisałas relacje!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Twoja opowieść jest niezwykle wciągająca:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
I znów sprawiłaś mi prawdziwą ucztę ze słów i obrazów. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jak powieść :)
OdpowiedzUsuńA ponieważ dziś jestem nastawiona na nie ;), więc wymyśliłam, że jest to moment rozstania. On powiedział jej, że na inną i stąd jej dumna poza nasączona smutkiem "Co z nami będzie?"
Ściskam czule :*
Ja bym stawiała na to...
OdpowiedzUsuńona: "czy on poprosi mnie do tańca w końcu czy nie?!"
on: "zgodzi się czy się nie zgodzi?"
:-) Pieknię wpasowany motyw w deseczki!
Rewelacja:))) Powinnaś romanse pisać :) Może jakiś nowy Żiwago powstanie?
OdpowiedzUsuńDeseczka pomysłowa, i faktycznie,gdyby ten obrazek jeszcze odbarwić ...
Lewkonia