wtorek, 18 października 2011

Idzie...nie ma na to rady.

Nie jesień oczywiście, bo ta już się rozgościła w swej kolorowej cudowności, rozsiadła na drzewach i trawnikach i niech sobie siedzi jak najdłużej, bo piękna jest w tym roku. O tej drugiej myślę, tej, która już próbuje się wychylać. Myślałam, że tylko nieśmiało wypuści harcownika przymrozka, delikatnie desancik w postaci szronu na szyby samochodowe zrzuci, takie tam subtelne podchody poczyni dla sprawdzenia, czyśmy gotowi. Przecież wie, że nie tylko drogowcy nie lubią jak ich zaskakuje. My też chcemy, żeby nam dała znać wcześniej, to i trawnik ostatni raz skosimy i zagrabimy, roślinki ciepłolubne schowamy, wykopiemy, zasłonimy, opony zmienimy na zimowe i garderobę przewrócimy tył na przód. W zasadzie nie ma się co czepiać. No siekło mi wprawdzie pelargonie i surfinie w jedną noc , i kany, którym kwiecie nawet w tym roku nie wyszło z łodyżki (no i nie wiem, czy dostałam czerwone, czy pomarańczowe), płot jeszcze wczoraj czerwony od liści winobluszczu też nagle wyłysiał. To wszystko mieści się jeszcze w normie. Połowa października, to i ogacać się czas. Kozaczki wypastować, paltot z moli otrzepać, czapki przymierzyć, czy nie ciasne... Ale na miłość boską, przecież to wciąż jest jesień !!!! J-E-S-I-E-Ń !!!!! Jeszcze pomarańczowy rządzi, Helołiny napływowe i Zaduszki nasze tradycyjne przed nami. Jeszcze nie wszędzie nawet znicze wyległy "na sklepy".

Czemu więc tak Boga wzywam nadaremno? No bo aż mnie zmroziło (tak jak te moje kwiatki nieszczęsne), kiedy wczoraj w sklepie meblowym na I... zobaczyłam dekoracje bożonarodzeniowe. Już lampki, już ozdoby, już papiery do pakowania prezentów. Ja wiem, że czas to pieniądz, zwłaszcza w handlu, że te kontenery chińszczyzny trzeba upchnąć w polskich domach, ale kurcze, połowę października mamy!!!!! Próbowałam jakoś zrozumieć szefów sklepu na I.... ale zabrakło mi konceptu. Całe szczęście, że jeszcze kolęd z głośników nie puszczali. Przecież jak zaczniemy kolęd słuchać od października, to w grudniu na pasterce dostaniemy odruchu wymiotnego. Gdzie magia, gdzie czar? Przecież Boże Narodzenie to też urok oczekiwania. Jak konkurencja zobaczy co w sklepie na I... piętrzy się przy kasach, to żeby nie tracić czasu znicze ubierze w mikołajowe czapki. A dla pewności, że czasu nie tracą, to może jeszcze bazie i palmy w szklane świeczniki wstawi. Czy ja się czepiam? Może przesadzam, ale czy takim traktowaniem jakichkolwiek świąt sami nie spłycamy ich i nie sprowadzamy jedynie do większych niż zwykle zakupów i większego zamieszania w głowach? I jak lubię sklep na I... , co widać po naszym domu pełnym mebli i pierdółek w nim kupionych, tak sobie obiecałam, że nie kupię tam niczego, ni-cze-go, z oferty świątecznej, choćby mnie w okolicach Wigilii kusili przecenami o 99,9%. Nie kupię i już! Dla zasady i na znak protestu. Bo ja chcę mieć Boże Narodzenie w grudniu.

A do zimy przygotuję się też w swoim tempie i na swój sposób. Nawet bym zaryzykowała stwierdzenie, że to zwierzę we mnie, którego nie zagłuszyła cywilizacja samo się do zimy szykuje. Niestety pierwsze co robi, to je więcej. I inaczej. Już mi nie smakują sałata z pomidorami i mozzarellą. Już bym zjadła coś cieplejszego. Organizm funduje mi zachcianki, którymi chce przy mojej pomocy wyprodukować tłuściutkie oponki na moich boczkach. Jakby mniej z tym walczę, nie, żebym całkiem się poddała, bo czerwona lampka z napisem Sylwester jednak się nad głową zapala, ale nie bronię się już tak mocno jak latem. I wino już nie smakuje tak dobrze, już się za grzańcem zaczynam rozglądać. I herbatki już inne chcę pić, bardziej korzenne w smaku, rozgrzewające. To wszystko tak jakoś naturalnie przychodzi.

I jeszcze coś. Świece. To już prawdziwy imperatyw zimowy. Jak wiewiórka orzeszki, tak ja znoszę do domu świece, świeczuszki, świeczniki i lampiony. Nawet z warzywniaka potrafię przynieść świeczkę. I obstawiam się tym wszystkim i świecę co wieczór i niestraszne mi zimno i ciemność, bo mam swój symboliczny ogień w domu.

Jakiś czas temu pewna miła Osoba poprosiła mnie o zrobienie zestawu świeczników. Poza sugestią, żeby ozdabiał je motyw lawendy pozostawiła mi wolną rękę. No to wolna ręka zrobiła coś takiego.





Mam nadzieję, że te świeczniki uprzyjemnią Pani Agnieszce zimowe wieczory. Mnie, przygotowanie ich sprawiło tak wielką radość, że już myślę o zmalowaniu kolejnych.

A na zakończenie dla tych, co na zimę czekają z utęsknieniem i dla tych, którzy chcieliby, żeby już była wiosna. Dla tych, którzy dziś mają wspaniały humor i dla tych, których dręczą smuteczki. Dla tych, którzy mają wrażenie, że wciąż maja pod górkę i dla tych, którym wciąż się spełnia. Dla tych, którzy czarno widzą i dla tych, którym różowe okulary przyrosły do nosa. Dla tych, którzy marzą by krokiem fokstrota sunąć z nią/nim po sali i dla tych, którzy wolą tańczyć solo. Dla tych, co daleko i tych, co całkiem blisko... Smile ...





A na koniec małe PS. do Małża
Widzisz, jednak nie było o tym, o czym myślałeś że będzie :)))))


26 komentarzy:

  1. Ozdoby bożonarodzeniowe w październiku to gruba przesada !!
    Nawet na nie nie zerkam. Muszę czuć klimat. Grudzień i ani dnia wcześniej:-)
    Ja jeszcze na dobre nie pożegnałam się z latem. Dzisiaj było ostatnie koszenie trawnika, a letnie kwiaty mam jeszcze w donicach :-)
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj
    U nas już też zagościła jesień i ozdoby na Boże Narodzenie:)
    Świeczniczki śliczne - ja osobiście często wracam do motywu lawendy:)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. A kurza twarz... napisałam takiego długaśnego komenta i mi go blogger zjadł :( To tylko napiszę teraz, że świętom w październiku i ja mówię nie! I napiszę też, że wczoraj w Krakowie byłam, co prawda tylko na lotnisku, ale zawsze, a dzisiaj juz piszę do Ciebie z domu rodzinnego :) Buziol wielki ślę:)
    PS. To ja deZeal, tylko z jakichś powodów muszę wysłać jako anonim :/

    OdpowiedzUsuń
  4. No niestety, sklepy jak sklepy, taki marketing :/ ale już w ogóle nie rozumiem po co na blogach co nie którzy pokazują świąteczne ozdoby i rękodzieło???!!! :(
    do grudnia jeszcze daleko, cieszmy się tym co jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę przesadzają z tą komerchą, ale Polacy są tak do tradycji przywiązani i nie odpuszczą może poza nielicznymi a kryzys gniecie firmy, więc walczą o sprzedaż. Nie żebym broniła, ale chyba właśnie kryzys powoduje taką wczesną reakcję a swoja drogą Szwedzi tacy ekologiczni i z pozytywnym prądem niby. Pięknie zauważasz zmiany w przyrodzie i swoje potrzeby doskonale potrafisz rozszyfrować i tak pięknie z nimi nie walczysz a świeczniki śliczne zwłaszcza, że ostatnio jestem bardzo czuła na lawendę, bo się do niej przymierzam. Naprawdę superowe świeczniki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, wcale się nie czepiasz i masz rację - to jest dla mnie przerażające. Zastanawiam się, kiedy przyjdzie opamiętanie. Bo to przecież ludzie sami napędzają ten biznes świąteczny, sami rzucają się na te "okazyjne" ceny światecznych dekoracji. Magia Bożego Narodzenia staje się dla mnie coraz bardziej odległa - wcale nie dlatego, że moje dzieciństwo jest już tematem dość odległym;) Czy dzisiaj dzieci mogą tak naprawdę poczuć, co to znaczy czekać na pierwszą gwiazdkę? Dla mnie nawet ubieranie choinki wcześniej niż w Wigilię, to prawie świętokradztwo. Choć potrafię zrozumieć tłumaczenie tych, którzy chcą się trochę dłużej cieszyć jej urokiem. Jednak Boże Narodzenie w październiku staje mi ością (karpia) w gardle!
    Ps. Ciekawa jestem, o czym Twój mąż myślał, że będzie ten post, bardzo jestem ciekawa;))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałam napisać, że świeczniki są śliczne! Wolna ręka zrobiła dobrą robotę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak przyjdzie, to będzie, taką wyznaję zasadę. Z jesienią też nie spieszyłam się obnosić, póki faktycznie nie nastała. Po co czas popędzać, odbierać sobie radochę z tego, co trwa, byle zdążyć przed innymi.
    Generalnie wszyscy mają te same odczucia co do handlowych chwytów, wiec przerabiamy ten temat z każdą okazją świąt i przełomów kalendarzowych. A ponieważ nic się nie zmieni i tak już będzie (wiem to i już), odcinam się i nie reaguję na tego typu "ataki" marketingowe. Jakbym oślepła i ogłuchła, a ponadto nie wypuszczam się do sklepów na i :)
    Szkoda,że Ci kwiatki pomarzły, u mnie jeszcze się trzymają, choć szyby też już skrobiemy :)
    I świeczniki też już zatrudniłam na etacie :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z dziewczynami:) cieszmy się jesienią, a zima i tak przyjdzie:)

    świece wskazana o każdej porze roku:)super:)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. a w markiecie spozywczym na L co to od zachodu do nas przyszedł juz z dobre 3 tygodnie mikołaje czekoladowe zerkaja niesmiało z półek :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Swiat chyba oszalal.Lubie swieta i zaczynam o nich myslec zaraz po wyszarpaniu "Lodzi" z wody ale jak pod koniec wrzesnia zobaczylam w sklepach ozdoby swiateczne lekko sie zalamalam.Przyznam sie niesmialo,ze zakupilam juz stroje mikolajowe dla dzieciakow i zaczynam skupowanie prezentow ale tylko ze wzgledu na to,ze nie lubie i nie mam czasu latac po sklepach przed samymi swietami.Ech jak tak dalej bedzie to te swieta nie beda juz takie magiczne.A co do swiecznikow to mysle,ze rozgrzeja i rozswietla niejeden zimowy wieczor.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Prafrazując klasyka napiszę-Dawno temu w Ameryce...-dalej będzie już ode mnie-w pewien gorący lipcowy dzień ,weszłam do sklepu Michales -taki trochę art&craft i co mnie przywitałó ????Wiuelki bałwanek,a za nim cała gama zabawek i ozdób świątecznych :) Więc kochana nie biadol,bo u nas jeszcze całkiem przyzwoicie w tym temacie.A świeczniczki bardzo pikne. Buziaki i przytulasy

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta ilość literówek to "z nerw",że w robocie komentarze piszę.buziaki one more time

    OdpowiedzUsuń
  14. Miruś nie czepiasz się nic a nic...bo mnie tez trafia jak widzę ozdoby w październiku ...nie potrafię tego zrozumieć...i ciągle się zastanawiam jak ustrzec przed tym córcię...że święta to grudzień a teraz jesień kaszty i ludziki...trudne to jest dla rodzica. No cóż po prostu dużym łukiem omijam markety i nie chodzę do nic w ogóle aby sobie nerwa oszczędzić!Świecznik zmalowałaś śliczne!Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świeczniki miodzio, a co do sklepowych dziwactw... też mi się nie podoba, gdy święta przeistaczają się w paromiesięczny interes.
    Uściski serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. "Całe szczęście, że jeszcze kolęd z głośników nie puszczali ..." Sie uśmiałam Mireczko...No i zgadzam się z Tobą w 100%-ach....
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  17. Do bojkotu ozdób świątecznych w sklepie I, co to prymusem chce koniecznie być i popisał się falstartem brzydkim... do tego bojkotu się przyłączam. Sama se zrobię ozdoby w odpowiednim czasie ;)
    Ja też już dolewam rumu lub amaretto do herbatki i piję wpatrując się z lubością w ogień kominka.
    Buziaki przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. piękne te świeczniki...a R.s...wiadomo..Qrcze ide sobie go zapodac....pozdrwaiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Mogę się tylko podpisać pod tym obiema rękami; całe szczęście, że jednak większość sklepów nie wystawia ozdób świątecznych przed pierwszym listopada.
    Świeczniki fajne, takie jeszcze w klimacie lata.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  20. Swietne swieczniki..letnie..na zime mamy czas..ona z pewnoscia przyjdzie .Pozdrawiam :=

    OdpowiedzUsuń
  21. Faktycznie są jakoś mocno hop do przodu:) A przecież teraz jeszcze sezon na plastikowe dynie i kościotrupy, przynajmniej w moim sklepie:)Ale widać kryzys się pogłębia i stąd te działania marketingowe, jak dłużej to może więcej się sprzeda;)
    A za przesłany w poście uśmiech bardzo dziękuję, bo bardzo potrzebny mi ostatnio. Pozdrawiam cieplutko i niedzielnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Miro,u mnie świąteczne dzwoneczki, dzwonią w uszach już od połowy września;) Musiałam wysłać przed pokazem bożonarodzeniowym, zapotrzebowanie na materiał i tym samym wykrzesać z siebie pomysły na dekoracje.
    Globalizacja narzuciła nam ten komercyjny bieg, chodź nie powiem żeby bombki w październiku do mnie przemawiały.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj, z przyjemnością nadrobiłam zaległości w wizytach u Ciebie. Problemy zdrowotne mojej córeczki bardzo ograniczyły moją aktywność.
    Ja od 2 lat mieszkam na wsi. Tu jest prawdziwa jesień. To wszystko co się dzieje na polach wokół dobrze informuje o nadchodzącej jesieni, choć mnie trochę dołuje, ale to może przez inne sprawy. Miło czytać niby takie oczywiste rzeczy a dla mnie jak objawienie. Nawet nie zauważyłam, że mi tez zmieniają się potrzeby żywieniowe i wystrój w domu. Na szczęście strasznie rzadko teraz chodzę po sklepach więc nie widzę tego psucia Świąt.
    Pozdrawiam cieplutko!
    iwona

    OdpowiedzUsuń
  24. zgadzam się z Tobą absolutnie.. to przyspieszanie ze świąteczną atmosferą w sklepach tylko skraca nam życie, przyspiesza jego bieg, dostajemy zadyszki i stale mamy wrażenie, ze nie mamy czasu już na nic..no bo przecież już Święta a my jesteśmy w lesie.. Bardzo dobrze rozumiem Twój bunt i jestem po tej samej stronie barykady... a świeczniki - cacuszko:)))

    OdpowiedzUsuń
  25. urocze te świeczniki, aż nabrałam ochoty na lawendowe decu :) trafiłaś w moje klimaty wykonaniem, kształtem, pomysłem :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...