wtorek, 22 czerwca 2010

Zapraszam na pokoje ...


Czas sobie mija jak zwykle, czyli dość szybko. Wydawało mi się, że dopiero co napisałam post o Mundialu a tu już (jak mi skrupulatnie wytknął mój wierny fan i czytelnik) mija tydzień a ja nic... No rzeczywiście, NIC. Ale to chyba normalne, że są okresy, kiedy słowa kłębią się w głowie i aż proszą się, żeby je przelać na papier (e-papier) i wtedy powstaje post za postem. A są też chwile, kiedy w naszym wnętrzu panuje cisza, kiedy nastawiamy się na branie z zewnątrz. Chłoniemy, inspirujemy się, przeciągamy przez własną wrażliwość, przetwarzamy wszystkimi zmysłami i ... czekamy. Czekamy na moment, gdy będziemy gotowi a palce położone na klawiaturze same napiszą tekst.

Gdy wiosna zamienia się w lato na blogach królują tematy, z którymi z różnych powodów nie mogę się zmierzyć. Nie mam pięknego ogrodu, więc nie mogę pokazać Wam kwitnących roślin, nie robię przetworów, więc nie pochwalę się słoiczkami prężącymi w równych rządkach swoje pękate brzuszki. Nawet moje decou-wytworki, które sobie pomalutku, acz dość regularnie tworzę nie wydają mi się dzisiaj warte osobnego posta. Cóż więc?
Ano pomyślałam sobie, że może to dobra okazja, żeby otworzyć nieco szerzej drzwi do naszego domu i zaprosić Was na pokoje, znaczy... do kuchni. :)))
Bo kuchnia, to nawet dla kogoś tak marnie gotującego jak ja, najważniejsze miejsce w domu. To przy kuchennym stole dzieci odrabiają lekcje, chociaż mają swoje biurka w swoich pokojach. To do kuchni pędzi przyjaciółka, która przyszła na plotki przy kawie i ani myśli przenieść się z ową kawą "na salony". W żadnym, choćby najwygodniejszym fotelu nie czyta mi się tak dobrze jak na kuchennym krześle pod oknem. Bo kuchnia, to dom, a dom, to kuchnia.

Nasza kuchnia jest całkiem zwyczajna, już nie tak modna, bo trendy wnętrzarskie zmieniają się w zastraszającym tempie. Ale taka miała być, przede wszystkim drewniana, trochę rustykalna w klimacie, w spokojnych brązach i zieleni, starzejąca się powoli i z godnością. Miała być i jest otwarta na salon i przedpokój, bo bardzo nie lubię, gdy kuchenne zajęcia izolują mnie od domowników czy gości. Wymusza to na nas konieczność sprzątania "garów", żeby bałagan nie straszył, ale na szczęście z tym ani ja ani reszta domowników nie ma problemu. Oczywiście nie jest to absolutnie sterylne laboratorium, pełno tu bibelotów, kurzołapów i durnostojek. Rzeczy potrzebnych i używanych na co dzień nie chowam po szufladach i półkach, bo to kuchnia do mieszkania a nie wystawka w sklepie meblowym. Zdjęcia, które tu wklejam pochodzą z mojego konta na deccorii (tak dawno nie wchodziłam na swoje konto, że dziś musiałam skorzystać z przypominacza hasła, bo je po prostu zapomniałam), więc nie są tak całkiem aktualne. Ale baza jest wciąż ta sama. Zapraszam :)))

Chyba najczęściej zmienia się u nas wystrój okna. Firanki, zasłonki, lambrekiny czy zazdrostki przewieszam co chwila. Teraz nie ma już firanek, tylko krótka babcina zasłonka i piękny "łapacz snów" wykonany przez Mirelkę.

Słój z szafki pod sufitem powędrował już do łazienki, kolekcja ciemnych butelek na drugiej szafce, dziś już znacznie większa... uwielbiam butelki po winie w ciekawych kształtach.

A tutaj widok na otwartą przestrzeń parteru.

27 komentarzy:

  1. Milá Mira, máš krásnou kuchyň, vzdušnou, prostornou.
    Příjemný den
    Iva

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przytulnie.... chciałby się usiąść przy stole z dobrą herbatką... Ładnie i przytulnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie ciepło i przytulnie...barwy i styl kuchni podobne do mojej...i faktem jest, iż kuchnia to "CENTRUM DOMU"...u mnie również wszystko co ważne odbywa się w kuchni - posiłki, lekcje, plotki, spotkania, narady itp
    Ps. A za trendami nie nadążymy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To kolor litego drewna nadaje ciepłotę domu ! Nie wyobrażam sobie kuchni w innym kolorze.
    Kuchenny stół zawsze przyciaga rodzinę !
    Dziękuję za zaproszenie, miło Mi było :-) !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przytulnie i cieplutko, ja też przesiaduję najczęściej w kuchence.
    Ach i pozytywnie zazdroszczę tej przestrzeni wokół - tego mi brak u mnie :) Za modą nie podążam ślepo bo nigdy jej nie dogonię, kieruję się moim własnym upodobaniem.
    Twoje wytworki decupage są urocze.
    Serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przytulna domowa kuchnia.
    Ja również mam kolekcję zielonych butelek.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Twoja przestrzeń! chętnie usiadłabym w Twojej kuchni na kawce:) można?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciepła z klimatem, takie kuchnie bardzo lubię. Masz przestrzeń! trzeba przyznać. Chętnie bym się stała właścicielką takiego centrum dowodzenia i serca domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. nazwa blogu idealnie pasuje do Twojej kuchni, dodałabym jeszcze słowa: czysty i przytulny,
    pozdrawiam Ciebie z totalnie niepoukładanego świata ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lobię modnych kuchni. Właśnie taka mi się podoba. Ciepła i swojska:)

    OdpowiedzUsuń
  11. kuchnia to faktycznie chyba jedyna miejsce gdzie sie nawiecej przebywa,lubie w niej siedziec ale nie gotowac,ja rowniez siedzialam z kolezankami najczesciej w kuchni,przestrzen masz piekna,lubie takie odchlanie, dobrze sie w nich czuje,co tam ogrody nowe meble,to wszystko tak sie szybko zmienia ze nie sposob za tym nadazyc,a w kuchni zawsze znajdzie sie chwilke na wypicie herbaty :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś w tym jest ,że kuchnia to takie serce domu. Z przyjmowaniem gości u mnie jest podobnie. Jeśli ktoś już się rozsiądzie, to za nic w świecie nie mogę go przetransportować na ,,salony,,.

    Może dość banalnie napiszę , ale szczeże- ładnie mieszkasz...a i w takim samym czajniku podgrzewma wodę na wieczorną herbatkę;0

    OdpowiedzUsuń
  13. Kuchnia otwarta na salon i odwrotnie...
    To moje jak do tej pory niespełnione marzenie.
    Tak samo jak sypialnia, w której teraz jest pokój syna.
    Ale kiedyś nadejdzie taki dzień, że sama osobiście z dziką radością będę wielkim młotem "rąbać" cegłę po cegle, by powiększyć optycznie moje małe gniazdko :)
    Śliczną masz kuchnię.
    Też z przyjemnością wypiłabym w niej poranną kawę z mleczkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna kuchnia i jak przestrzeń- bardzo mi się u Ciebie podoba, czekam na dalsze zwiedzanie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak kiedyś będę w Krakowie to zapraszam się na herbatkę w kuchni;)
    Miło i przestronnie u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale miło!:) Tak domowo i normalnie:) Też bym się wprosiła na to krzesełko pod oknem:)
    Ja nigdy nie przesiaduję w kuchni. Z prostego powodu - jest tak mała, że siedząc w niej zajmowałabym jej pół a to niewygodne. Kuchnia jako centrum życia kojarzy mi się z tzw. mieszkaniami studenckimi. Przemieszkałam w nich całe studia i zawsze kuchnia, jako część wspólna, stawała się miejscem spotkań. Oj, nostalgicznie mi się zrobiło:/
    A może by tak urządzić blogową zdjęciową zabawę - "Mój ulubiony kącik w domu". Miejsce, gdzie idziemy, gdy jest nam źle, gdzie przesiadujemy, gdzie czytamy itp. Pozaglądałoby się do paru osób...;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyny, bardzo mi miło, że zajrzałyście do mojej kuchni. Rzeczywiście, jest gdzie odetchnąć, ale to właśnie dlatego, że się uparłam i kazałam wyburzyć ścianę oddzielającą ja od przedpokoju. Zapraszam serdecznie, gdy będziecie w Krakowie na całkiem realną herbatę lub kawę. Jasnobłękitna, odstąpię Ci nawet moje miejsce pod oknem ;)). Madziko - wierz mi, moje "poukładanie" jest mi czasem kulą u nogi. Ale pewnych rzeczy w sobie nie zmienię, choćbym nie wiem jak chciała :(((

    OdpowiedzUsuń
  18. Mira dom jest w cudnym domowym klimacie. Dziękuję za zaproszenie - z przyjemnością obejrzałam Twój Świat.I naprawdę - piszę szczerze - barwy, klimat - taki jak lubię. To po prostu dom a nie katalogowe muzeum..a ten sterylny porządek..hm... chyba wiem co mas z na myśli pisząc , że Twoje "poukładanie" jest Ci kulą u nogi..Ileż to razy byłam rozgoryczona przez swoją pedanterię.. teraz pracuję nad sobą i odpuszczam tam gdzie mogę :) Efekt - rzadziej jestem rozgoryczona...Pozdrawiam Cę serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A czy ja też się mogę wprosić na tę kawusię? :):) Niestety nie mogę się chwilowo odwzajemnic zaproszeniem, bo u mnie.... rozsypka totalna:) Ale mam nadzieję, że już za chwileczkę, już za momencik, hehehe:):):)
    Buźki:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo przytulna kuchnia.
    Dobrze powiedziane, że to centrum domu. Choć moja kuchnia jest mała to lubię tam siedzieć i czytać, a co do książki to jeszcze nie przeczytałam, bo mama się dorwała, ale już skończyła(bardzo, ale to bardzo jej się podobała) więc niedługo zacznę;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Tabu - dziękuję. Też próbuje coraz częściej "odpuszczać", coraz mniej zauważać, ale pewne natręctwa (bo nie da się ich inaczej nazwać)są wyjątkowo odporne. Ale walczę, walczę, choć to prawdziwy "Stalingrad".

    deZeal - wpadaj, wpadaj. A jak już rozkujesz swoje ściany i dopieścisz kuchnię to ja się wproszę z rewizytą ;))

    kollorku - cieszę się, że się podobało mamie. To przyjemne "czytadło" w sam raz na taką pogodę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. O jak miło że zapraszasz do siebie...wiesz pokazanie kawałka swojej podłogi to coś osobliwego bo poznaje się przez to właściciela...po części mogę Cię Miruś lepiej poznać i powiem Ci tak że obraz jest spójny...ciepła kuchnia prosta ale z gustem...i otwarta przestrzeń na cały dom...podoba mi sie!!!Mogę na kawkę? Pozdrawiam Cie serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Aguś wpadaj na kawkę, rozgość się. Słodzisz? Może troszkę mleczka? Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dałam się zaprosić ;-)
    Lubię takie wnętrza dobrze się w nich czuję; lubię w takie przytulnej kuchni siedzieć przy stole pić kawę czy herbatę I lubię rozmawiać z gospodynią :-))

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak przyjemnie:). Zazdroszczę stołu w kuchni - w mojej, choć wcale nie jest bardzo mała, stół już się nie zmieścił:(. A drewniane meble są wyjątkowe, uwielbiam swoją kuchnię, a moje jaśniutkie jesionowe szafki to nawet czasami głaszczę, jest w nich tyle ciepła:D I też nie mam drzwi ani od strony przedpokoju, ani salonu (bo są dwa wejścia)...

    OdpowiedzUsuń
  26. Cyryllo - zaproszenie na absolutnie niewirtualną kawę lub herbatę jest wciąż aktualne. Może jak wrócisz ze swojej podróży?

    Haniu - szczerze mówiąc wolałabym w kuchni stół prostokątny, "przytulony" do ściany. Okrągły lepiej się prezentuje w bardziej otwartej przestrzeni. Ale ten jest z nami od lat, żal mi go upychać "byle gdzie", więc stoi. :))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...