niedziela, 12 września 2010

Monotematyczna jestem ...

Kto zagląda do mnie w miarę regularnie i przeczyta dzisiejszy wpis może pomyśleć " O nie! Znowu to samo!". Wiem, pisałam już o S. Kingu, o tym, że lubię jego książki i kręcone na ich podstawie filmy. Oczywiście nie bezkrytycznie i nie wszystkie. Lubię atmosferę grozy tworzoną stopniowo, dozowaną małymi porcjami bez uciekania się do ociekających krwią opisów rzezi lub wyskakujących zza krzaka rozkładających się ciał. Dlatego z trudem brnę przez opasłe tomiszcze "Marzeń i koszmarów" ( dawno już nie męczyłam się z żadną książką tak długo), nie tylko z powodu jego totalnie niewygodnego formatu, ale właśnie z powodu samej treści opowiadań. Bo przeważają właśnie takie, za którymi nie przepadam, jak choćby to o maleńkim, zagubionym gdzieś na uboczu amerykańskim miasteczku, które co siedem lat nawiedza nietypowy deszcz - deszcz olbrzymich ropuch pożerających wszystko, co napotkają na swej drodze. Czytałam, bo uparta jestem, ale krzywiłam się z obrzydzenia co najmniej tak jak przypadkowi bohaterowie tej opowieści. Bo "mój" King, to ten od "Sklepiku z marzeniami" czy "Zielonej mili". Właśnie ekranizację tej ostatniej obejrzałam sobie wczoraj po raz drugi. Nie tak dawno skończyłam słuchać wersji audio i ucieszyłam się, że mogę sobie niemal na gorąco przypomnieć całą historię. Zależało mi też, żeby mój 15-letni Synio obejrzał ze mną ten film. Gdy słuchałam książki podczas prasowania, dolatywały do jego uszu fragmenty. Tak się składało, że najczęściej słyszał zdanie o "infekcji dróg moczowych" (dość ważny motyw dla całej akcji powieści), na co natychmiast reagował ironicznymi pytaniami, czy sobie słucham jakiegoś podręcznika medycyny :)). Rzeczywiście, zdanie wyrwane z kontekstu brzmiało co najmniej zabawnie. Tym bardziej chciałam, żeby Młody zobaczył całość, żeby poznał historię kilku miesięcy z życia strażnika więziennego dozorującego skazanych na śmierć. Żeby przez chwilę zatrzymał się na może mało widowiskowej jak na przyzwyczajenia współczesnego nastolatka, może trochę anachronicznej (bo akcja dzieje się w latach 30-tych XX wieku) opowieści o obdarzonym niezwykłym darem skazańcu. Mimo początkowych oporów Synio wytrwał pierwszy kwadrans a potem... potem miałam niesamowitą satysfakcję, gdy po dwugodzinnym seansie ukradkiem wycierał łzy. I Małż nosem pociągał ukradkiem, tylko ja ryczałam jak bóbr, choć przecież zakończenie nie było dla mnie niespodzianką. Bo to piękna historia była!

Żeby już do końca tego posta było monotematycznie, to zdjęcia też nie będą oryginalne. Pokazywałam już kilka razy moje decou-zakładki, ale ponieważ robię ich sporo, to wrzucę te z ostatnich dni. Mieszanka wzorów i kolorów, dla każdego...








Niedziela dobiega końca, więc życzę Wam miłego tygodnia . Mój zapowiada się dość aktywnie - same zebrania. W poniedziałek wywiadówka w szkole u Oli, we wtorek zebranie rodziców dzieci idących do komunii a w piątek dla odmiany ksiądz zaprasza rodziców dzieci przygotowujących się do bierzmowania. Tak, tak, w przyszłym roku czeka mnie prawdziwy maraton uroczystości :))

36 komentarzy:

  1. Ach, ten Stephen King...
    Lubię go i nie lubię, ma niesamowity dar budowania napięcia, a jednocześnie w kilku powieściach zarżnął niebywale zapowiadającą się fabułę (na zasadzie "żarło, żarło i zdechło..."), czego nie mogę mu darować.
    I ma parę niesamowicie dobrze zekranizowanych opowiadań, np. "Misery" oglądam zawsze, ile razy gdzieś się pojawi.
    Ale "Zielonej mili" już nie, oglądałam dwa razy, ryczałam jak bóbr i powiedziałam: "koniec! nie będzie mi rozdzierał serca!"
    C nie zmienia faktu, że film świetny, ba! obowiązkowy!
    Zakładeczki śliczne, pomysł na końcówki świetny, pozwolisz, że go ściągnę?
    pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielona mila odbiega od innych książek Kinga. To świetna książka i jedna z moich ulubionych, film tez jest zrobiony dobrze i z przyjemnościa obejrzałam go wczoraj kolejny raz :), ale jest wiele książek Kinga , które mi zupełnie nie odpowiadają. I starszych i nowszych, wręcz śmiem twierdzić ,że im nowsze tym gorsze, ale to bardzo subiektywna ocena. Książki, które mnie męczą raczej odkładam po kilkudziesięciu kartkach, cóż szkoda mi czasu i tak nie ma go za wiele:)Zakładki śliczne:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne zakładki.
    Wczoraj po raz piąty obejrzałam Zieloną milę,,i znów ryczałam...
    Obecnie czytam "Wszystko względne"-opowiadania oraz nową powieść "Bezsenność" i 'Rose madder".

    OdpowiedzUsuń
  4. Mireczko, nawet nie wiesz, jak ucieszyłam się czytając ten post. Bo już myślałam, że ja jakaś dziwna jestem. Jak wiesz, z reguły nie gustuję w takich książkach, ale zachęcona, wypożyczyłam sobie na wakacje opowiadania S.Kinga "Po zachodzie słońca". No i zatrzymałam się na trzecim... Ogromne rozczarowanie, strata czasu, język, jakiego bardzo nie lubię. Chyba już nie skończę. Ale "Zieloną milę" oglądałam dwa razy i za każdym razem we łzach.
    A zakładki jak zwykle śliczne, mnie jakoś brakuje pomysłów:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się co do Kinga... a tydzień podobnie. Same zebrania. W tym dwie rady...;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zieloną milę" też oglądałam już któryś raz, i za każdym kolejnym oczy pełne łez...

    Zakładki śliczne, ale 6 jest PRZEŚLICZNA! (moje "zgaszone" kolorki)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana Miro, Zieloną Milę widziałam .. 5 razy .
    Za każdym razem ryczę jak bóbr.. i za każdym razem obiecuje sobie, że więcej nie obejrzę.
    Mam drugi film, który tak mocno mnie porusza - 'requiem dla snu ', jeśli nie oglądałaś, gorąco polecam .

    Zakładki rewelacyjne !!!
    buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  8. "zielona mila" to jeden z moich ulubionych filmów, a S. King to ulubiony pisarz mojego chłopaka. ja jednak wolę literaturę fantasy, więc ciężko mu namówić mnie do przeczytania czegoś King'a ;P masz świetny patent na te zakładki, moja ulubiona to ta z niezapominajkami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakładki cudowne ! Zwłaszcza ta z konwaliami i niezapominajkami, prawdziwie bajeczna .
    Zielona mila to także mój film nr 1
    A co do uroczystości; u Nas rok mija pod znakiem weselisk. Właśnie zaliczyliśmy kolejne. Oj, bolą nogi i gardło :-)
    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha ! Oglądałam w sobotę Zieloną milę z 16latkiem który chciał najpierw oglądać Mam talent(brrr). I oczywiście nie żałował ! My też :-)
    U nas imprezy "rozkładają" się na szczęście: w tym roku była komunia a w przyszłym jest bierzmowanie a potem znowu komunia ;-)
    Zakładeczki urocze- muszę wrócić do decou bo mnie uż łapki swędzą :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak na prawdziwą miłośniczkę książek przystało masz piękną i bogatą kolekcję zakładek:) Śliczne są!! Ach Stephen....jak już pisałam jestem z tych bojaźliwych duszyczek z wybujałą fantazją i jego książki niezmiennie wywołują u mnie dreszcz, czego skutkiem jest zwiększone zuzcie prądu (palę lampkę nocą)...ale zieloną milę przeczytałam jednym tchem i film był chyba pierwszym filmem, który podobał mi się tak jak książka...zawsze go ogladam i zawsze niezmiennie płaczę na końcu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mira, nie wiem jak Ty, ale ja uważam, ze oglądanie filmu z hamowaniem uczuć to jakaś bzdura..a często ludzie tak mają..dlatego cieszę się ogromnie, ze cała Twoja Rodzinka jest normalna i wzrusza się pięknymi historiami... znam ten film.. A Twoje prześliczne zakładki potwierdzają tylko Twoje wyczulenie na piękno..są prześliczne.. aż chce się czytać:) wytrwałości na ten tydzień Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. http://everythingwhatilove.blogspot.com/13 września 2010 12:07

    Zielona milę oglądałam 2 razy i również płakałam, film jest wyjątkowo wzruszający i wydaje mi się, że poruszy każdego! Już od dawna chcę się zabrać za czytanie S.Kinga, bo słyszę na temat jego książek same pochwały ;) Piękny wpis, będę tu zaglądać, pozdrawiam :)
    ps. zakładki do książek są zachwycające !

    OdpowiedzUsuń
  14. ...i ja obejrzałam ją kolejny raz i też mi łzy pociekły, chociaż znałam zakończenie. A zakładki super, mój typ nr 4!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach, ta ZIELONA MILA - PIĘKNY I WYJĄTKOWY FILM, oglądałam drugi raz i znów ryczałam.
    Poza tą pozycją nie czytałam nic Kinga i nie mam swojej opinii o Nim.:(
    Wspomniałaś tytuł "Sklepik z marzeniami" - tytuł zachęcający a treść???
    Zakładki Mireczko cudo, dla mnie ta w niebieskie kwiatuszki - Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  16. No to nie będę oryginalna tez oglądałam ten film już chyba z 3 raz i za każdym razem płaczę...lubię ten stan kiedy sztuka wyciska jakieś emocje moje: czy to łzy czy śmiech czy strach...zakładki rewelacyjne mój tyk to ten w pomarańczach kojarzy mi się z latyno!!!!Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja sobie obiecałam,że już nigdy więcej nie obejrzę tego filmu, płakałam strasznie, potem kolejne dni myślałam tylko o tym filmie...ciężka sprawa...

    Świetne zakładki:) mnie ciągle służą do tego stare bilety, muszę w końcu spróbować coś zrobić, choć nie wiem jak:/


    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  18. 'Zielona mila' jest cudowna! Nie czytałam książki, ale oglądałam film kilka razy i zawsze się wzruszam... Piękna to historia...
    Zaintrygował mnie tytuł 'Sklepik z marzeniami', muszę koniecznie poszperać i dowiedzieć się czegoś więcej :)
    Jednak S.King jest dla mnie za mocny, nie czytam wszystkich jego książek, bo po oglądnięciu kilku filmów, zawsze dochodzę do wniosku, że to jednak nie dla mnie :) Wolę coś mniej strasznego... :)
    Teraz czytam sobie Tokarczuk 'Prowadź swój pług przez kości umarłych' i choć dopiero co zaczęłam, bardzo jestem zadowolona :) też trzyma w napięciu, ale nie tak jak King, zresztą nie mozna porównywać Kinga z Tokarczuk! :)
    Nooo, i powiem Ci, że pięknie mi się czytało 'Pamiętniki Jane Austen' Syrie James! Coś cudownego :) Długo byłam pod wpływem tej książki, tego języka, scenerii... Polecam serdecznie :)

    A zakładki piękne, jak zawsze :)
    Bardzo mi się podoba Twój pomysł z tymi zawieszkami na sznureczkach :))) Czy mogę podchwycić ten pomysł i też sobie spróbować taką zrobić??? Oczywiście jeśli się zgodzisz :)

    Ale się rozpisałam... Już kończę :)
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie Miro :)
    No i zapraszam do mnie, http://arsdecoria.blogspot.com/
    urządziłam się gdzie indziej i już nie jestem Moirą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Migoshiu - "Misery" to był pierwszy film na podstawie Kinga, który widziałam, chyba wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jego. Takiego właśnie Kinga lubię, niestety im nowszy, tym więcej tego "zdechło".
    A pomysłem się częstuj, proszę, mi to tylko schlebia.

    Kaprysiu - zgadzam się z Tobą. czasem mam wrażenie, że niektóre z nich powstały na zasadzie "podpisałem kontrakt na trzy powieści rocznie, muszę śmignąć tomik,bo to już październik" ;))) Ale to tomiszcze zmogę, najwyżej potem zrobię sobie odwyk.

    Jago - "Bezsenność" miałam już w ręce, ale ...odłożyłam po przeczytaniu opisu. Za to "Rose Madder" jest następna w kolejce :))

    Hanutko - a może po prostu opowiadania to nie jego żywioł? Za mało miejsca by pobawić się psychologią postaci, zbyt szybko trzeba zmierzać do puenty stąd uproszczenia... sama nie wiem.

    Carolina - Thank You :)))

    Nivejko - byle do weekendu!

    aagaa - dziękuję :)

    ALEXO - nie da się nie płakać!

    Artambrozjo - "Requiem.." nie widziałam, ale poszukam.

    Aiwenore - to zabawne, ale podobnie jak Ty do Kinga ja podchodziłam do fantasy :))) Żadnych smoków, żadnych mrocznych rycerzy i elfów!!! A teraz co? Trylogia Tolkiena to moja ulubiona lektura:)) Warto czasem przemóc pierwsze uprzedzenia.

    MarioPar - wesela mają tę przewagę nad komuniami, że można sobie potańczyć :)))

    cyrylla - no trzeba im (ty naszym nastolatkom) czasem na siłę przed oczy coś wartościowego położyć, w końcu taka nasza rola zadbać o strawę również duchową.

    Ana - rzeczywiście, choć są pewne odstępstwa od oryginału, to nie tak wielkie, żeby rwać włosy z głowy :))))

    tabu - ale wiesz jak to jest... chłopaki nie płaczą ;)) Małż po przeczytaniu posta kategorycznie zaprzeczył jakoby pociągał nosem. No niech mu będzie ;)

    everything ... - ma facet "górki i dołki" ale chyba mimo wszystko warto poświęcić mu czas.

    Bestyjeczko - buziol wielki i zaszczyt dla mnie (no i stres, nie ukrywam też)

    Ivciu - "Sklepik z marzeniami" KONIECZNIE!!! Trudno opowiedzieć jednym zdaniem historię spełniania ludzkich marzeń. Czy zawsze warto?

    Aga - jak znam życie to i ja obejrzę jeszcze kilka razy :))

    Ola_83 - zakładki to bardzo wdzięczny obiekt do ozdabiania. Ja to uwielbiam!!!

    ARSI - czytałam "...Pług..." i bardzo mi się podobał, lubię książki Olgi Tokarczuk za to, że jest w nich ta "niespieszność" którą kocham. A na "Sklepik" skuś się, nie będziesz zawiedziona, naprawdę. Z zakładkowego pomysłu korzystaj do woli, miło mi bardzo. Byłam w Twoim nowym miejscu, żal mi trochę Moiry, ale myślę, że ARSI jest do niej bardzo podobna :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Miro, jak mi powiesz, że ta książka nie jest straszna to się skuszę :) Nie umiem już czytać thriller'ów, horrorów i innych straszących lektur... Jakoś się mi poprzestawiało po urodzeniu dziecka :) Ale to dobrze, bo na ogół jestem sama w domu, starym, w którym słychać jak w między oknami świszcze wiatr a podłoga skrzypi, więc ten... pewnie zrozumiesz... :)
    Za to lubię biografie, powieści obyczajowe, ostatnio nawet bajki dla dzieci :) No i te, które przenoszą mnie do innej epoki też lubię :)))
    I dziękuję, jak tylko coś wydziergam zaraz pokażę :)

    A Arsi jest cały czas sobą, czyli też Moirą, ale pod innym nickiem :)))
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niezabudki najsłodsze są i już! Znakomicie wychodzą Ci, Mirruś, zakładki, a chwościki przy nich po prostu mnie rozczulają...Można Ci mówić "miszczyni"? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mr King, oj też lubię, lubię się z nim pobać.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  23. ARSI - zaryzykuj :)) tylko może jak nie będziesz sama w domu. Tak na wszelki wypadek. Daj znać, jak Ci się podobało.

    sasia73 - "miszcz zmianowy" ;)))

    aurikahanna - witaj w moim świecie :)) Jedno już mamy wspólne. Pobiegnę teraz do Ciebie sprawdzić, czy znajdzie się coś jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej, jak mi miło że mnie czytasz, i dziękuje dziekuje za komentarze, a miałam na dziś zaplanowanego doła hihi
    buziole w nocha i proszę horoskop erotryczny z prezerwatym
    cyt
    Byk-erotyczny

    Gromadzenie dóbr materialnych gwarantuje bezpieczeństwo w wielu dziedzinach życia. Tak myśli sobie Byk i poniekąd ma rację. Nie należy zatem podrywać Byka na spontan i bez kasy. Takie zbyt pochopne zachowanie możesz przypłacić tym, że zostaniesz odrzucony w przedbiegach, a utraconą pozycję odzyskać jest szalenie trudno. Podejmowanie decyzji jest u niego zajęciem czasochłonnym i poważnym, bynajmniej nie z braku wrodzonej inteligencji, lecz ze świadomości konsekwencji, jakie przynoszą ze sobą postanowienia. Raz powzięta decyzja jest jedyną decyzją. Musisz wykazać się cierpliwością i dbaniem o swój wizerunek jako osoby rozsądnej, poważnej itd. Jednym zdaniem: najlepiej posiadać elegancki samochód i markowy zegarek, a kolacja w drogiej restauracji znacznie skróci czas oczekiwania.

    W ramach podtrzymywania znajomości nie zapomnij o okresowych prezentach symbolizujących (i gwarantujących) trwałość Waszego związku. Jednak nic bardziej mylnego, niż kojarzenie Byka z prostym materializmem. Cała wrażliwość i bogate wnętrze chronione jest od świata zewnętrznego bastionem z dóbr zapewniających komfort i poczucie niezależności. Byki starają się zawierać rozsądne, korzystne i trwałe związki, w których partner staje się ich własnością (uwaga bez złudzeń dla monogamistów: Byk nie czuje się własnością partnera). Rozstanie z chorobliwie zazdrosnym Bykiem jest długotrwałą, psychiczną jazdą bez trzymanki. Zdobycie Byka jest częstokroć mozolną pracą, ale nagroda, jaka czeka zwycięzcę, jest naprawdę warta wysiłku.

    Zmysłowość i seksualizm tego znaku zadowoli najbardziej wybrednych, a chęć współpracy zadziwi lubieżników. Z takim samym zaangażowaniem dbają o dobre samopoczucie oraz satysfakcję partnera, jak i o to, by wszystko odbywało się w romantycznym i komfortowym otoczeniu. Bardzo powolne i ekstatyczne chwile spędzone z Bykiem są nie do zapomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzieki aurikahanno :))) No wypisz wymaluj ja :))) Ciekawa jestem, co powie mój Małż, gdy przeczyta ten opis.

    OdpowiedzUsuń
  26. Chciałabym zapytać czy tu każdemu dają prezerwatywę z horoskopem i czy ja też mogę dostać na poprawę humoru:>;):D
    Zielona Mila- oglądałam pińcet razy, ryczałam raz (pierwszy) i mi przeszło, bo nie umiem się wzruszać za każdym razem, skoro znam zakończenie;))
    Próbowałam ostatnio przeczytać "Komórkę" Kinga, jakoś do mnie nie przemówiła, więc poooszła do kąta.
    Zakładki bardzo urokliwe, jeśli chcesz się podenerwować- wystaw je w wylęgarni;):D:D
    ps. przepraszam za mój czarny humor:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Lejdiku - pytaj aurikahannę, może zebrała cały horoskop ;))).
    A co do kilkakrotnych wzruszeń, to ja mam taki feler, przypadłość, czy jak to zwać, że szybko zapominam. Po miesiącu oglądam ten sam film i coś tam mi świta, jakieś przebłyski, ale końca nie pamiętam. No i reakcje mam wtedy świeżutkie jak za pierwszym razem. Oczywiście przy nastu razach to już nie działa, ale do pięciu w sporych odstępach się sprawdza ;))))
    A "Wylęgarnię" olej, wiesz już jak to działa i kto na tym zarabia, szkoda nerwów.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja nie zaglądam do Ciebie często bo nie znałam bloga ale ten wpis jest bardzo ciekawy.
    Natomisat zakładki są cudne. Ponieważ czytam bardzo dużo książek mam pytanie: czy mogłabym kupić u Ciebie jedną z nich?? Nie mam zakładek i noszę się od dawna z zakupem ale zawsze zapominam.
    Więc gdybyś mogła to ja bardzo chętnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Elamiko - ale mi miło! :))) Odpisałam Ci na emalię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. a ja się przyznam, ze Zielonej mili nie czytałam :( a film obejrzałam tylko raz, i to dość dawno....nie wiedziałam, ze teraz będą powtarzac, liczę oczywiście na to ze będę miała okazję obejrzec go jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
  32. You won a blog award :-) You can pick it up on http://fantastic-hobby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Fantastic hobby - Thank You very, very much :))

    OdpowiedzUsuń
  34. Ten film należy do tego grona filmów, które będę oglądać za każdym razem gdy puszczą go w tv. I oczywiście będę płakać.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...