wtorek, 5 kwietnia 2011

"Jest dobrze chociaż nie beznadziejnie"

Drogie moje zaglądaczki-podczytywaczki. Dziewczyny kochane. Dziękuję Wam bardzo za wszystkie słowa otuchy zostawione pod poprzednim moim postem. Czytałam je i wracała mi energia, przy niektórych nawet wracał mi dobry humor (Majowababciu, rozśmieszyłaś mnie do łez tą dynią). To nie był dobry dzień... źle się zaczął i potem już tylko było gorzej... stres, nerwy, lęk, panika ... mieszanka złych emocji. Ktoś by powiedział, po co obciążać tym innych i pisać? No cóż... ten blog to rodzaj pamiętnika a pamiętnik służy też do tego, by przelewając na jego strony smutki i smuteczki zrzucić je z własnych ramion. W sumie można też wyjść gdzieś w pole i wykrzyczeć to z siebie, albo zaszyć się w kącie i wypłakać. Niestety bezludne pole mam dość daleko od domu a płakać...no cóż... czasem tak jest, że choć człowiek szlocha wewnątrz, to łzy nie przychodzą. Znacie to uczucie, gdy gdzieś wysoko w gardle tkwi wielka, dławiąca gula, która dusi i odbiera dopływ tlenu, gdy w środku wszystko się kłębi i gotuje a płacz, choć tkwi tuż tuż pod powiekami nie przychodzi. A łzy są potrzebne, oczyszczają i to nie jest żaden truizm. Pięknie o tym napisała Tabu na swoim blogu, Tabu zawsze pisze tak, jakby była tuż obok mnie i pisała o moich problemach i przemyśleniach... to niesamowite, ale tak właśnie jest. Metafizyka jakaś.
Szukałam łez...w muzyce Nicka Cave'a szukałam, ale nawet jego dołujący głos nie wystarczył.

Przyszedł wieczór i wiecie co? Znowu zdarzyło się coś niebywałego, niewytłumaczalnego. Gdy już reszta rodziny spała błogim snem a ja wciąż tłukłam się po domu pomyślałam, że może zapomnienie znajdę w filmie. Logicznym wyborem wydawała się jakaś lekka komedia, durna i bardzo śmieszna... przebiegałam palcami po kolejnych okładkach i wybrałam ...



A może to on mnie wybrał... długo stał na półce ... "Godziny" ... znacie? Czytałam książkę, na podstawie której go nakręcono, ale nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Ale może właśnie trzeba było takiego dnia, takiego nastroju, kilku kieliszków wina... Trzy kobiety... trzy różne historie ... i moja ... czwarta... Historia o tym, że wcale nie trzeba wielkiej tragedii życiowej, żeby się załamać, że to właśnie drobiazgi... maleńkie sprawy, błahe i nieszkodliwe pojedynczo, gdy jest ich więcej i więcej zabijają w człowieku energię, radość a czasami nawet wolę życia. Znacie taką grę komputerową w której z góry ekranu spadają kolorowe kulki? Trzeba do nich strzelać, likwidować je po kolei. Gdy spadają pomału, jedna po drugiej nie ma problemu, ale z czasem spadają coraz szybciej, jest ich coraz więcej, coraz trudniej jest trafić i w końcu wielką lawiną spadają na nas eliminując nas z gry. Strzelanie do kulek jako metafora codziennych zmagań ... zabawne :))).

Ale wracając do filmu. Kto oglądał wie, że bohaterkami są kobiety, które obserwowane z boku przez postronnych wydają się wieść spokojne, poukładane (nomen omen) życie. Ale na każdym z tych obrazków pojawiają się rysy... maleńkie kreseczki niezauważalne pojedynczo, ale gdy jest ich coraz więcej.... Bohaterki, każda inaczej, każda na swój sposób tłumią w sobie duszące je lęki i emocje... światu pokazują taką twarz, jakiej ten świat od nich oczekuje, ale w środku... kłębowisko emocji, obaw, niepewności. Oglądając ten film nie płakałam... ja ryczałam jak bóbr... sterta chusteczek rosła.. mój nos zaczynał przypominać nos klowna...
Zasnęłam... A potem wstał nowy dzień, zaświeciło słońce i choć kłopoty nie zniknęły to poczułam, że mam siłę się z nimi zmierzyć. Bo, jak głosi motto z mailowego "spamu", który też trafił na moją pocztę wtedy kiedy trzeba...

"Nie ważne jak minął dzień. Zawsze wracaj do domu z wysoko podniesioną głową...

Obolały, obdarty i wk...ony, ... zgoda, ale zawsze wyprostowany" :))))


A potem upiekłam chleb ... ale o tym i o innych "normalnościach" opowiem Wam już jutro. Ściskam Was mocno!



30 komentarzy:

  1. Bardziej adekwatnej fotki nie można znaleźć :-)
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. matko boska kobieto czuje sie jakbym to ja pisala swoimi wlanymi recami :)))))). od dluzszego czasu mam taki nastoj czasem jest dobrze czasem zle. ale to fakt lzy siedza w srodku i czasem nadbiegaja z predkscia swiatla i nikt niewie co sie z toba dzieje.potrzeba nam czasem poplakac . zdjecie swietne tylko biduka szkoda ile musial sie nacierpiec a kiedys i tak do gara trafi. dzieki za wspominke o mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jest...
    ps. ja też, masochistycznie w chwilach dołujących zapodaję sobie Cave, "lekki" film np. "Amorres Perros" ehhh
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miro, jesteś mądrą kobietą, mam wielkie szczęście, że Cię poznałam. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, fotka obłędna!!! :)))
    a 'Godziny' uwielbiam!!! i P.Glassa http://www.youtube.com/watch?v=3FniHgiyaTY
    i powiem Ci, że ta muzyka wcale nie napawa mnie melancholią, no może czasami... ;) uwielbiam tego słuchać, zawsze!!! :)
    Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oglądałam filmu, ale czytałam książkę. Niby o niczym a jednak...
    Za naszymi blogami ukrywa się życie bardzo różne, ale na pewno Miro Twoje problemy znikną kiedyś albo przynajmniej zbledną, albo się do nich przyzwyczaisz i wrócisz to tego wpisu i pomyślisz sobie było minęło. A fotka jest super.
    Pozdrawiam i głowa na takiej wysokości jak u kogucika.
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  7. Fotka z kurczakiem obłędna...też nie mam teraz zbyt dobrego czasu w moim życiu, ale Twoje motto i ten kogucik sprawiły, że uśmiech zagościł na mojej twarzy:)
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  8. PS Filmu jeszcze nie widziałam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Przesyłam ogromny uśmiech i cieszę się, ze gula jakoś przeszła i jest lepiej. uściski!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Spokój. Taki nastrój bije z tego posta i mam nadzieje, że ten spokój uzyskałaś. Godzin ani nie czytałam ani nie widziałam, ale coś czuję, że jak każdy film, który opisujesz i ten obejrzę ;)
    Mireczko ściskam mocniachno,
    bądź jak ten kogut! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten kogut mnie ubawil..wprost proporcjonalny do zyciowych trosk..i aby do przodu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bywam tu, podglądam, podczytuję - zresztą Ty o tym dobrze wiesz, ponieważ zostawiam tu swoje namacalne, choć sieciowe ślady. Za każdym razem, gdy czytam Twoje przemyślenia odnajduję w nich jakąś drobinkę z własnego życia. Patrzę na Twoje słowa napisane kilkaset kilometrów ode mnie i myślę, jakby to było fajnie móc przyjść do Ciebie w kapciach na herbatę. Nasze codzienne troski i małe problemy, które przeradzają się czasem w rwący potok zalewający dobre samopoczucie bagnistą wodą sprawiają, że pisząc o nich (lub czytając) stajemy się sobie bliższe... my Kobiety (tak, właśnie tak - przez duże K), będące podporą i ostoją dla znanego nam świata. Nie chcę teraz umniejszać zasług Panów, którzy nie boją się "jazd na szmacie", "wiraży na odkurzaczach" oraz "sklepowych zapasów", ale to do nas KOBIET świat uderza, gdy pali się... ę... ę... A gdzie my uderzamy? Hm... Dobrze jest wiedzieć, że są obok siostrzane Dusze, które "czują czaczę" i "wiedzą jak kumkają żaby". :)
    Miro.. silnaś Kobieto, silnaś - i tej wersji zeznań trzymajmy się. A jeśli zapomnisz o tym na chwilę, to krzycz - z pewnością my Kobiety (Twoje podczytywaczki) chętnie Ci o tym przypomnimy. :)
    Megapozytywną energię ślę i oby kolejne dni odpłaciły Ci dobrym samopoczuciem tamten niezbyt udany dzień. :)

    Chyba wieczorem obejrzę sobie Godziny... tak dla przypomnienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. też się uryczałam i drugi raz dlatego nie obejrzę, choć film piękny.Zdjęcie z kogutem-super!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja w takich momentach zabieram się za malowanie. Rozumiem Cię Kochana, nic się nie martw zawsze się znajdzie lepsze wyjście - trzeba tylko cierpliwie przeczekać.
    Uściski.

    P.S.
    Niebieski kolor też lubię :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Mireczko przeczytałam i wiem...rozumiem... ostatnio miałam bardzo podobnie...
    Dobrze, że już "przełknęłaś" tą gulę, oby było tylko lepiej! Tego życzę Ci z całego serca :))

    Godziny oglądałam, też się zryczałam...niesamowity film i chyba go sobie dziś przypomnę :)

    Ściskam najmocniej :)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  16. Film piękny,,
    a życie cóż pisze nam różne role...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ściskam mocno i życzę żeby był ktoś ,kto przytuli,pogłaszcze po włosach i powie że będzie dobrze.To niewiele a czasami tak dużo...........Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mirus kochana, pomimo ze tak naprawde wcale cie nie znam to wydaje mi sie...tak czuje, ze jestes kobieta BARDZO SILNA, nieugieta,wytrfala i odwazna, a przy tym ogromnie empatyczna i wrazliwa...ta mieszanka, jakze zacnych cech, pomoze ci przetrwac najtrudniejsze zyciowe chwile....
    cokolwiek by to nie bylo DASZ RADE!!!
    Film jest mi znany:)wypozyczylam go kiedys wspolnie z mezem na nasz "sobotni wieczor" (w sobote wieczorem czesto ogladam cala rodzina dvd, do tego popcorn, chips albo tzw. toasjes:))niestey mezowi nie przypadl do gustu...byl za bardzo "babski", a mnie sie bardzo spodobal...3 rozne kobiety zyja w roznym czasie...a tyle maja wspolnego...
    Mirciu, zycze ci spokojnej nocy.
    Buziaczek
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  19. Podpisuje się pod tym, co napisałaś, o potrzebie wyrzucenia swoich wezbranych żalów i bezsilności wobec ich nadmiaru. Czasem i mnie zamuruje i usztywni taka niemoc a wtedy łzy same nie chcą płynąć. Wtedy również sięgam po "dopalacz", który na bank spowoduje że się usmarkam,ale i poczuję lżejsza. Nie ma to, jak cudze problemy lub cudze ucho, które naszych wysłucha. I z tą zawsze i bez względu na położenie dumnie podniesioną głową to też prawda, ale nie chciałabym przenigdy wyglądać jak ten kogut:)))
    Godziny, jeden z filmów z Meryl Streep, stąd obowiązkowo zaliczony i przemyślany. Ale że dawno, pora może sobie odświeżyć.
    Ściskam :)
    Lewkonia

    OdpowiedzUsuń
  20. Film jest wspaniały choć bardzo depresyjny,a Nicole,Julliane i Meryl po prostu obłędne.
    Chyba żle odczytałam Twój poprzedni post,przykro mi ,że dopadło Cię takie morze łez...buziaki kochana,wrażliwa istoto.przytulam

    OdpowiedzUsuń
  21. Nasz ty kochany Koguciku.
    Buziole w zasmarkany noch.

    OdpowiedzUsuń
  22. Choć czasem jest nam (kobietom !) źle i życie kopie nas po tyłkach ile wlezie, to i tak się podnosimy, i kroczymy dalej z wysoko uniesioną głową....całkiem jak ten kogut !!!
    Miro kochana, będzie dobrze :)
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  23. Mireczko...........
    Znow piszesz o filmie, ktory wiem, ze lezy u mnie w szufladzie z innymi filmami a...ktorego nie znam lub nie pamietam....czyzby to kolejny, o ktorym zapomnialam???
    Jesli depresyjny, to i dobrze, musze osiasc na dno..by sie odbic....
    Serdecznosci Kochana sle....

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj,wiem doskonale o czym piszesz,mój swiat wali się od roku i końca nie widac.Kiedy łapię troche oddechu ,wszystko zaczyna sie od nowa.Jestem jak ten kogut ze zdjęcia tylko narastający lęk powoduje,ze coraz trudniej utrzymac pion.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  25. Mira..film widziałam, książkę czytałam, Glasa uwielbiam pasjami.. ale nie o tym.. znając to mogę sobie wyobrazić ten Twój wieczór. Miałam takie niejeden w swoim życiu. Jeżeli zechcesz to uwierz mi.. można wyjść z tego silniejszym niż się wchodzi. Ten kogut na zdjęciu - doskonały przykład:)"Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - i tego się trzymaj bo jesteś silną swoją mądrością - kobieto. Cokolwiek to było, co Cię spotkało (mam wrażenie, że wyczuwam ale chyba na blogu nie chcę o tym pisać)wiem, ze dasz radę. Już widzę, jak w kolejny dzień wchodzisz coraz silniejsza, z coraz bardziej uniesioną głową. Wierz mi - jak chcemy komuś udowodnić, ze nie miał racji krzywdząc nas, raniąc nasze otwarte serce, to najlepiej pokazać nasze szczęście, powodzenie, siłę, rozum, spokój, niezależność, zaradność, piękno w sobie i SZACUNEK DO SAMEGO SIEBIE.. czyli wszystko to, co brakuje złemu człowiekowi.. a jeżeli zranił Cię człowiek, to z natury nie mógł byż dobry.. Tobie takich rzeczy się nie robi.. - jeżeli nie trafiłam to wybacz.. postaraj się być silna i uwierz, ze nie jesteś sama..Ściskam i wierzę w Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kogucik oddaje wszystko doskonale!!!!Tule czule i w ogóle!!!!
    Miruś buciki zakupiłam u mnie na ryneczku...ale jak chcesz to służę pomocą!Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ściskam Was wszystkie mocno w imieniu anonimowego, jednak już jakby trochę mojego koguta. Biedak przeszedł wiele i należy mu się teraz odrobina przyjacielskiej czułości. A i ja, dostając tyle ciepła w Waszych komentarzach zaczynam przyczesywać piórka, żeby pozasłaniać łyse placki wydarte na mojej duszy i ruszam z podniesioną głową do przodu. Wiecie co wam powiem... w przyrodzie chyba naprawdę musi się wszystko równoważyć, bo po tym piątku pełnym złych słów od złych ludzi przyszły inne słowa, dobre, dodające skrzydeł. To klient i to klient...a jaka różnica. Jestem może naiwna, ale postanowiłam sobie, że moja firma będzie miała "ludzką twarz"... oczywiście chodzi o zarabianie na chleb, ale przecież można to robić nie zapominając, że wszyscy, po obu stronach (w mojej branży są nawet trzy strony)jesteśmy ludźmi i że czasem miłe słowo i życzliwe pochylenie się nad problemem daje lepsze skutki niż podniesiony głos i roszczeniowe podejście. Mam nadzieję, że właśnie tak robiąc zyskam więcej niż tylko pieniądze. Żeby ten komentarz nie stał się dłuższy niż post nad nim to powiem jeszcze, że czytając Was upewniam się coraz bardziej, że choć różne wiekiem, wyglądem i doświadczeniem, to jesteśmy takie same pod wieloma, tymi ważniejszymi od wyglądu względami. I gdybyśmy tak mogły spotkać się gdzieś na żywo, to rozmawiałybyśmy ze sobą tak jak rozmawiają stare przyjaciółki...bez skrepowania, udawania i grania ról. Dlatego wizja, jaką zaproponowała Palmette - wpaść w kapciach na herbatę wcale nie wydaje mi się taka abstrakcyjna. Bo te kapcie i szlafrok to właśnie symbol takiej bliskości, która nie potrzebuje makijażu i zapowiedzi przez telefon. Wpadajcie do mnie dziewczyny kochane na kawę, herbatę w kapciach czy na bosaka. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Mireczko,
    Minęło 5 dni...nie zaglądałam do Ciebie (z braku czasu) a Ty Kochana widzę w dołku siedzisz, smutna i z problemami...- ale widzisz Kochana, wszyscy Cię pocieszają, kochają i wspierają - NIE JESTEŚ SAMA.
    Dziś widzę już główkę unosisz, piórka układasz...dobrze, że morze łez wylałaś, bo to pomaga, przynajmniej mnie.
    Blog - pamiętnik - tu wylewasz wszystko to, co czujesz i chcesz przekazać...tu szukasz pocieszenia i zrozumienia oraz aprobaty i inspiracji...
    ***
    Ja często latam w kapciach i szlafroku po ulicy z rana (biegam do teściowej), więc pobiegnę i do Krakowa na poranną kawę :)
    Mireczko, nie oglądałam filmu i sama się zastanawiam dlaczego???
    Taka obsada i tematyka...mój błąd...muszę go naprawić:)
    Ściskam Cię cieplutko, tulę do serca i czekam na NOWY-POZYTYWNY-CHLEBOWY-PACHNĄCY I UŚMIECHNIĘTY POST - CAŁUSKI :*******
    Ps. Kogut .... po przejściach, ale
    lifowy :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Lubię cię, Mirro... Zwyczajnie i po prostu Cię lubię. Lubię Twoje przemyślenia i patrzenie na świat...
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...