Nie jestem przesądna. Nie boję się przebiegających czarnych kotów, nie przejmuję tym, czy przechodzę pod czy za drabiną, nie liczę lat nieszczęść gdy stłukę lusterko. Nie chadzam do wróżek, horoskopy czytam tylko przeterminowane, żeby się pośmiać jak bardzo się nie sprawdzają. Ale... no właśnie. Nie straszna mi była "pluskwa milenijna" i nie przyłączałam się do ogólnego oczekiwania co to będzie gdy komputery zgłupieją przeskakując z roku 1999 na 2000. Nawet proroctwa Nostradamusów wszelakich nie budzą we mnie grozy, gdyż ich "spełnialność" jest wprost proporcjonalna do okresu jaki od tego czy owego "sprawdzonego" wydarzenia minął. Odsuwam od siebie takie wiadomości na bezpieczną odległość i nie zaprzątam nimi głowy dłużej niż kilka minut. Dlatego zadziwia mnie lęk, jaki odczuwam od kilku dni. Akurat przechodząc obok włączonego w porze wiadomości telewizora usłyszałam jednym uchem o kolejnym "pewnym i ostatecznym" terminie końca świata. I zamiast jak zwykle wypuścić tę rewelację drugim uchem i zapomnieć to polazłam do komputera, żeby wynaleźć szczegóły które mi umknęły. No i doczytałam, na swoje własne nieszczęście. I teraz cały czas dumam . No bo to niby już jutro ma być. Pierwszy rzut "sodomii i gomorii". A kolejny i ostateczny za pół roku.
A dziś jest taki piękny dzień... słońce świeci jak szalone, trawa zielona jak pomalowana, ptaki ćwierkają na moich lipach jak nakręcone...i co? I jutro już tego ma nie być?
A my właśnie na jutro zaplanowaliśmy wypad do Tatralandii. No to jechać, czy nie jechać? W obliczu proroctw, że Polska ma być oszczędzona lepiej się stąd nie ruszać. Ale przecież Słowacja nie tak daleko...
Ja wiem, że gadam teraz jak pokręcona i mnie samą to moje gadanie przeraża. Dlatego proszę Was moje kochane. Stuknijcie mnie wirtualnie w czółko albo mi powiedzcie, że to wszystko bzdury. Bo jak nie, to ja jutro zamiast podziwiać tatrzańskie krajobrazy i cieszyć się urokami ciepłych źródeł będę za każdym zakrętem wypatrywać oznak kataklizmu.
A dziś jest taki piękny dzień... słońce świeci jak szalone, trawa zielona jak pomalowana, ptaki ćwierkają na moich lipach jak nakręcone...i co? I jutro już tego ma nie być?
A my właśnie na jutro zaplanowaliśmy wypad do Tatralandii. No to jechać, czy nie jechać? W obliczu proroctw, że Polska ma być oszczędzona lepiej się stąd nie ruszać. Ale przecież Słowacja nie tak daleko...
Ja wiem, że gadam teraz jak pokręcona i mnie samą to moje gadanie przeraża. Dlatego proszę Was moje kochane. Stuknijcie mnie wirtualnie w czółko albo mi powiedzcie, że to wszystko bzdury. Bo jak nie, to ja jutro zamiast podziwiać tatrzańskie krajobrazy i cieszyć się urokami ciepłych źródeł będę za każdym zakrętem wypatrywać oznak kataklizmu.
jedyny kataklizm jaki Cię spotka to totalne spustoszenie kieszeni:) udanej zabawy!
OdpowiedzUsuńzrobila kiedys dokladnie to samo,przeczytalam na necie wszystko co bylo do przeczytania na tema 21 maja 2011...:)
OdpowiedzUsuńno to milego weekendu w Tatrolandii:) opowiesz nam w poniedzialek;)
Łagodne jest to Wasze "pukanie w czółko" dziewczyny, ale dzięki :)
OdpowiedzUsuńnie może być! jutro moje dziecię kończy 3 latka więc mamy zaplanowaną imprezkę :)))
OdpowiedzUsuńKochana, miłego weekendu wam życzę!!! :) a w przyszłym tygodniu czekam na relację :)
Buziaki :***
Mireczko:) Jaki koniec świata:)? Gdzież tam! Nie możne być, bo ja zaraz udaję się na WIELKA WYSTAWĘ OGRODNICZĄ i zamierzam zakupić dobra do upiększenia ogródka.. A nawet jakby.. To przynajmniej w miłym otoczeniu ten koniec nastąpi:)))
OdpowiedzUsuńKomuś chyba zależy na tym, aby ludzie żyli w strachu, i w ten sposób kryzys się pogłębia, bo po co cokolwiek kupować, wyjeżdżać gdzieś jak i tak niebawem będzie koniec świata. Człowiek byłby szczęśliwszy gdyby nie bombardowały go takie informacje, taka wiedza nie jest nam do niczego potrzebna. Trzeba żyć najlepiej jak się potrafi, a na to co będzie, i tak nie mamy wpływu. Świat będzie jeszcze długo trwał,a my cieszmy się teraźniejszością. Miłego odpoczynku życzę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie...napisałam dłuuugi komentarz i mi go zeżarło.
OdpowiedzUsuńZgodnie z Twoją wolą stukam Cię uprzejmie w czółko, ha ha- jaki koniec świata?
OdpowiedzUsuńMedia naprawdę nie mają innych tematów.....
Dziewczyny, apeluję- zajmijmy się sobą, szkoda czasu! I to nie ze względu na jakieś przepowiednie.
Po prostu czas płynie jak szalony.
Pozdrawiam serdecznie
Elka znad morza
Ja też jutro odpalam brykę i w plener :-)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego powrotu
Miruś, a co nam koniec świata straszny???Człowiek nie z takimi kłopotami sobie radził i ...przeżył, więc kochana, na cuda nie licz!:P:D Końca świata nie będzie, wiem bo mi mój czarny kot, stojąc pod drabiną o tym powiedział!!!;))) Odpuść sobie, baw się dobrze, a jakbyś przehulała całą gotówkę, to zawsze możesz się pocieszyć, że a nuż... się stanie...;):D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, miłego odpoczynku życzę!!
w weekend ma dwie cudne imprezy plenerowe i nic nie zdoła zepsuć mi tej przyjemności .buziaki Madame
OdpowiedzUsuńNo i po jakiego czorta to czytałaś? Ja bym wcale nie wiedziała o tym, bo tv nie oglądam, radia słucham sporadycznie, a jakoś nikt znajomy mnie nie uświadomił, hehe. Niestety, dziś rano włączyłam 3-kę a tam pan Mann nabijał się z tej informacji. Jakoś mnie to nie wzruszyło, w końcu już parę końców świata mamy za sobą, prawda?;) Buziaki:)))
OdpowiedzUsuńNo ciekawe jak to będzie:)nie ma się czym przejmować:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
szczerze mówiąc, nic o tym nie słyszałam, również telewizor i radio nie są moimi przyjaciółmi na co dzień... no cóż poczekamy do niedzieli i zobaczymy... miłego wypoczynku i udanego weekendu... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTaaa,koniec świata to będzie rzeczywiście w moim mieście ,bo jest coś takiego jak "babskie miasto"warsztaty,spotkania i imprezy dla kobiet:))))
OdpowiedzUsuńJesteśmy drobinką w kosmosie i nie mamy wpływu na zmiany w nim zachodzące. Jeśli kiedyś nastąpi koniec (naszego) świata, to nasze zachowanie i czyny nie będą miały najmniejszego znaczenia. Jedź więc droga Mireczko w te góry i ciesz się słońcem oraz widokami razem z najbliższymi. A po powrocie pokażesz fotki i razem będziemy wzdychać przed szklanym okienkiem:)))))
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu
Tomaszowa
Witaj Mira,
OdpowiedzUsuństalam sie kolejna osoba , ktora zaglada do Twojego bloga :). Ja od niedawna zaistnialam w wirtualnym swiecie, swojego bloga zalozylam dopiero pare dni temu, tak wiec ucze sie co i jak i jakie zasady panuja w blogosferze :). Bardzo podoba mi sie Twoj Poukladany Swiat i pozwolisz , ze wpisze sie jako staly gosc:). Tym samym zapraszam z rewizyta do mnie. serdecznie pozdrawiam ula
Kiedyś się zastanawiałam gdzie jest ten koniec świata:D
OdpowiedzUsuńArsDecoria - wszystkiego najlepszego dla jubilatki. Udanej imprezy.
OdpowiedzUsuńAnex - mam nadzieję, że miło spędzisz czas i przywieziesz cudne roślinki do swojego ogródka.
Muno - masz rację, w takich przypadkach niewiedza jest błogosławieństwem, niestety takie wiadomości są jak nadepnięta niechcący guma do żucia - trudno ją zeskrobać z buta.
AgaB - miałam nadzieję, że "dasz ripleja" ;)))
Anonimowa Elko nadmorska - wreszcie ktoś przeszedł do rękoczynów ;)) Dzięki za zdroworozsądkowe pukanie w czoło.
MarioPar - dziękuję i nawzajem
Lejdiku - kota trzeba słuchać, zwłaszcza czarnego. Rano jeszcze rzucę okiem na swojego. W końcu powinien coś wyczuć swym szóstym kocim zmysłem.
Madziko - baw się dobrze na obu i koniecznie fotografuj wszystko.
Sunsette - a bo ja wiem po jakiego? To pewnie ten niepohamowany głód wiedzy (he, he, he). Ale skoro Mann się nabijał i Niedźwiecki ironizował to może i ja powinnam ... Buziaki.
Ola_83 - już ja wolę datę, którą podali naukowcy...jakieś biliony lat po nas.
Ines - oby do niedzieli! Chyba na żadną nie czekałam z taką niecierpliwością.
bozenas - oj tak...chyba tak mawiają mężczyźni na babskie spędy. Myślisz, że ten amerykański nawiedzony miał właśnie to na myśli? ;))
Tomaszowa - mądrze prawicie Tomaszowo, bardzo mądrze.
Uli - Jak tylko zobaczyłam Cię wśród moich obserwatorów pognałam na Twój blog nie czekając na zaproszenie. Chętnie będę wpadać żeby poznać Cię trochę bliżej.
Nivejko - geograficznie, to on był dla mnie kiedyś gdzieś tak za Mińskiem (Mazowieckim). Emocjonalnie... gdy taki jeden uporczywie nie odwzajemniał (wczesna podstawówka). Teraz wzruszam się na wspomnienie ich obu, więc może i ten wyśmieję za czas jakiś.
Nadal wszystko po staremu :) więc mam nadzieję, że jednak pojechałaś do Tatralandii :) Całuski
OdpowiedzUsuńKochana mnie nie przerażają żadne proroctwa bo w nie nie wierzę, ciesze się życiem, dopóki ono jest
OdpowiedzUsuńJedz, wypoczywaj i przywieś mase zdjęć. Relacja oczywiście musi byc po powrocie.
OdpowiedzUsuńbuziole
Witaj! Niby bzdury plecie ten amerykański "prorok", ale trochę emocji wzbudza. U mnie teraz burza jak na koniec świata, ale ja czekam na narodziny córeczki i myślę tylko o początku :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci samych dobrych początków!
Iwona
wypoczywaj i zdaj relację a koniec świat zapewne kiedyś nastąpi ale ...tego nikt nie wie kiedy!!!!Trzeba tak żyć aby cieszyć się każdym dniem!!!!Buziaki!t
OdpowiedzUsuńWciąż nas straszą końcem świata, a my wciąż żyjemy !!! Żyjmy dalej w zgodzie z sobą Miro i w zgodzie z naturą.....dla mnie to jest najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńBuziaki wielkie Miro :)
Czyli co. teraz czekamy na 2012, czy ta data akurat do ciebie nie przemawia :P?
OdpowiedzUsuń