sobota, 11 czerwca 2011

Handlarze czasem ...

Wspominałam już niejednokrotnie, że oprócz tego, że czytam książki, to jeszcze je... ich... (no wstyd, nie wiem czego użyć... chyba jednak "je"... poloniści ratujcie ignorantkę!) ... słucham.
Po kilku próbach odtwarzania w samochodzie ( nie polecam jeśli ktoś ma skłonności do "zatapiania" się w treści słuchanej książki) i w łóżku ( w tym przypadku nie zajęte przemykaniem po linijkach oczy zbyt szybko zamykają się i ...wiadomo ) znalazłam idealne miejsce i czas na audiobooki. Prasowanie! Ręce i oczy zajęte przywracaniem gładkości ciuchom a głowa całkowicie wolna i gotowa na zajęcie się czymś ciekawym. Można rozmyślać, owszem, ale można też "czytać". Najlepiej coś lekkiego, o akcji łatwej do zapamiętania, bo przecież średniej wielkości audiobook to kilka (-naście) godzin nagrania , więc w zależności od naszych potrzeb i żelazkowstrętu to kilka (-naście) odcinków. Dobrze, jeśli do następnego razu nie zapomnimy zawiłości narracji. Dlatego ja na seanse w prasowalni wybieram albo książki, które dobrze znam z lektury tradycyjnej, czasem filmu, albo książki lekkie, łatwe, przyjemne i ... wywołujące uśmiech. Przy takich tekstach ta dość żmudna i raczej nielubiana czynność staje się czymś dużo przyjemniejszym. Taka psychologiczna gierka z samą sobą...nie lubisz czegoś co i tak musisz robić, dodaj do tego jakieś przyjemne skojarzenie.

Jakiś czas temu, skuszona pozytywną opinią Tabu kupiłam sobie "Handlarzy czasem" Tomasza Jachimka. Debiut znanego zapewne niektórym satyryka okazał się całkiem zgrabną opowiastką o tym co by było gdyby dało się sprzedawać i kupować czas. Temat jakże ciekawy i bardzo aktualny, bo któż nie narzeka na zbyt krótką dobę? Nawet w naszej blogosferze większość koleżanek, wspomina w swoich postach o rozciągnięciu doby przynajmniej o kilka godzin, by móc spokojnie pogodzić role kobiety pracującej, matki, żony, kochanki i oczywiście twórczyni rzeczy pięknych przeróżnie.
T. Jachimek a raczej jego bohater, wuj Franciszek..... znaleźli na to sposób - maszynę do handlu czasem. Idealne narzędzie zarówno dla tych, którym czas się dłuży niesamowicie i którzy chętnie sprzedadzą kilka godzin bezrobotnego dnia, jak i dla tych wiecznie zagonionych, którzy za kilka złotych dołożą swojej dobie godzinkę lub dwie, by dopieścić umowę, dopiąć ważny projekt czy po prostu zrobić więcej niż kolega z sąsiedniego biurka. Po spędzeniu kilku chwil w magicznej skrzyni wuja Franciszka obie strony opuszczały ją zadowolone. Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli powiem, że taki handel czasem stał się przyczyną zamieszania nie tylko w kalendarzu (no bo gdy doba ma raz 12 a raz 53 godziny to trudno się połapać jaki jest tak naprawdę dzień), ale też niemałych "zamieszań" w wielu życiorysach. "Handlarze czasem" to lekka i zabawna opowieść a nie podręcznik fizyki. Raczej dla poszukiwaczy absurdu i nienachalnej ironii niż ortodoksyjnych wyznawców teorii naukowych. Kto choć raz widział (i słyszał ) Tomasza Jachimka w "Szkle kontaktowym" ten wie, że ma on niesamowitą umiejętność inteligentnego, satyrycznego a nie złośliwego komentowania rzeczywistości. Oczywiście mówienie, że książka ta zmieniła moje myślenie byłoby ogromną przesadą, ale po jej wysłuchaniu jakoś rzadziej proszę Niebo o dłuższą dobę :)))

Jedyną wątpliwość, jaka miałam przed zakupem tej książki była informacja, że czyta ją sam autor. Mam nadzieję, że nie urażę Go przyznając się do tego bądź co bądź publicznie. No bo Tomasz Jachimek nie jest znanym aktorem i jego dykcja jest taka jak nie przymierzając moja. Nie wyuczona latami ćwiczeń, tylko taka zwyczajna, ze zjadanymi końcówkami, nie takim jak trzeba r, czy sz. A gdy się książki słucha, to tembr głosu aktora, intonacja , dykcja, czyli to wszystko na co w normalnej rozmowie średnio zwracamy uwagę gra wielka rolę. Zdarzyło mi się raz jeden wyłączyć książkę tylko dlatego, że Pani czytała tekst w sposób tak nienaturalny, tak przesadzony, że zamiast skupiać się na fabule i "odlecieć w treść" cały czas słyszałam tylko tę drażniącą manierę w głosie.
Zaryzykowałam jednak i przyznam się Wam (i to nie jest żadne podlizywanie się) zostałam pozytywnie zaskoczona. Ta nieaktorska delikatnie mówiąc dykcja nie tylko przestała być słyszalna po pierwszym rozdziale, ale miałam wrażenie, że dodawała "smaczku" czytanej treści.
I nawet raz czy dwa ( i to nadal nie jest podlizywanie się) przemknęło mi przez myśl, że chyba nawet wolę taką interpretację niż profesjonalną i perfekcyjną (bo samego Zbigniewa Zapasiewicza) ze słuchanej wcześniej "Zielonej mili" Kinga.

Zbliża się pora urlopów, dla wielu z nas książka to podstawa wakacyjnego ekwipunku. Myślę sobie, że "Handlarze czasem" będą fajną rozrywką a nie literackim "nadbagażem".

A ponieważ nie lubię postów bez obrazków, to wrzucam zdjęcia może nie całkiem na temat, chociaż drogą dalekich skojarzeń można od skrzyni wuja Franciszka przejść do herbaciarki cioci Agnieszki :)))
Znowu "moje" kolory, znowu mój ulubiony papier ryżowy w pastelowe kwiaty. Prezent urodzinowy wysłany mojej kochanej Sistar. Podobno się spodobał :)))






Miłego wieczoru ... niech czas, ile by go nie było, nie przepływa nam przez palce.

28 komentarzy:

  1. Fajny pomysł z tym czasem, ale my ludzie wszystko potrafimy sp.....ć, więc się nie dziwię, że wyszły z tego jakieś perturbacje. Niestety albo stety po kilku latach zmieniana garderoby i wszystkiego, co możliwe pozbyłam się wszystkiego, co należy prasować gdyż nienawidzę tj czynności, wiec nie jest to pomysł dla mnie. Skrzynia prześliczna i bardzo mi się zaczynają podobać te Twoje zgniłe zieloności. Aż za bardzo.
    Pozdrawiam i dobrej nocki życzę.
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowna herbaciarka! zazdroszczę strasznie Twojej Siostrze!

    OdpowiedzUsuń
  3. wielokrotnie zamierzałam pójść w Twoje ślady, ale na razie filmy wygrywają a koszule mają zakładki w zupełnie nieprzewidywalnych miejscach a ja poparzeliny na łapach:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skrzynka nie podobno, tylko z pewnością się spodobała, bo nie może być inaczej. Jest śliczna.
    A jeśli chodzi o audiobooki, to masz rację, że bardzo wiele zależy od narratora. "Słucham" je tylko nocą, a następnego wieczora znowu przewijam o kilka rozdziałów, bo mi się świetnie usnęło :-)
    Pozdrowienia niedzielne

    OdpowiedzUsuń
  5. zaintrygowałaś mnie Miro,nie wiem czym bardziej,treścią książki czy głosem autora :)kupię na pewno,buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. skrzyneczka przecudnej urody i perfekcyjna w każdym calu.xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Namówiłyście i mnie na tę książkę, chociaż ... nie trzeba się wysilać, aby tak się stało.
    Herbaciarka pełna uroku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znoszę prasowania i właśnie podsunęłaś mi fantastyczny pomysł co z tym "fantem" zrobić :)
    I znowu skrzyneczka taka moja :) kolorystycznie...istne cacko !
    Buziorki wielkie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja, jak już w ekstremalnych momentach MUSZĘ coś wyprasować-koniecznie włączam Domo, albo jakiś film-cokolwiek na odlot w inne miejsce.
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudna herbaciarka, zainspirowałaś mnie:) Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna skrzynka. Książki do słuchania jakoś do mnie nie przemawiają, choć próbowałam - i to właśnie przy prasowaniu. No trudno. Przeszkadza mi głos czytającego. Może po prostu miałam pecha trafiać na niezbyt udanego lektora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Skrzyneczka śliczna, nie miała prawa się nie spodobać:)A książki do słuchania, nie przepadam raczej. Musze czytac sama, zwykle lektor czyta dla mnie za wolno, a po książkę Jachimka chętnie sięgnę, bo chetnie kupiłabym trochę czasu:)
    Pozdrawiam najserdeczniej, choć tak rzadko:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę, lista książek mi rośnie, a czasu nie przybywa jakoś. Jaki handlarz czasem by się przydał;)

    OdpowiedzUsuń
  14. skrzyneczka cudo:)))
    może i ja w końcu skuszę sie na książki do słuchania...choć nie ma to jak szelest kartek i zapach farby drukarskiej:)))
    pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Una caja preciosa, me encanta ese papel de arroz.
    Besos desde España

    OdpowiedzUsuń
  16. Skrzyneczka cudna-romantyczna z nutką nostalgi. . Zresztą co tu duzo mówić-wszystko zawsze u Ciebie mi sie podoba. oj zdolne rączki masz Kochana , bardzo zdolne.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Herbaciarka wygląda uroczo i wcale się nie dziwię, że spodobała się swojej nowej właścicielce :) Audioksiążki także i dla mnie są formą dodatkowego umilania czasu spędzanego na pracach domowych, w czasie malowania, dekupaziowania, wyrywania chrabuziów w ogrodzie itp. Aktualnie "na tapecie" jest krrrryminałłłłł ;) Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Audiobooki to i moje ostatnie odkrycie! Najczęściej słucham w samochodzie... A że do pracy jadę 35 minut, to już kilka książek tak "przeczytałam". I też nie lubię przesadnej, napuszonej artykulacji "czytacza".
    Pozdrawiam Cię, Mirruś mocno!

    OdpowiedzUsuń
  19. Mira..już niejeden raz korzystałam z Twoich recenzji książek i sięgałam po nie.. ja nadal niestety bardziej czytać wolę niż słuchać.. może dlatego wolniej mi to idzie bo czasu wolnego mam niewiele.. dzięki serdeczne za tak obszerną recenzję.. ale muszę też o skrzyneczce dwa słowa.. WPROST UROCZA:) ale jaki autor takie dzieło..

    OdpowiedzUsuń
  20. .."podobno sie spodobał" skromna jesteś Mireczko - pudełeczko jest przepiękne! A co do recenzji - chętnie sięgnę ale w wersji papierowej. Słuchanki mi nie wychodzą przy prasowaniu. Ale zamiast słuchanek oglądam powtórki ulubionych filmów - treść znam więc nie muszę byc skupiona ;-) inaczej paluchy bym poparzyła.

    OdpowiedzUsuń
  21. Graszynko - szczęściaro...nie prasować... miła wizja, nawet jeśli bym musiała znaleźć inny czas i miejsce na słuchanie książek. Podobno zakup suszarki rozwiązuje 90% problemu, ale gdzie takiego smoka postawić?

    Edith - dziękuję, mam wielka nadzieję, że cieszyła się nie tylko dlatego, żeby mi nie było przykro.

    OLQA - znam ten ból, kiedyś też rozkładałam deskę przed tv

    MariaPar - z tego powodu właśnie nie słucham przed snem. Papierowa książka przy odrobinie szczęścia spadając mi na nos zatrzyma się na ostatnio czytanej stronie.

    Madziko - autor uroczo "zanieczyszcza", mnie tym urzekł

    Jomo - zachęcam i pozdrawiam

    Kesler - dzięki, dzięki, ściskam mocno

    HANNAH - grunt to sobie życie uprzyjemniać :))

    Hanutko - bardzo miło słyszeć takie słowa.

    AgaB - no bo niektórzy potrafią przedobrzyć. Podobnie jest chyba z lektorami w tv. Tych "sprawdzonych" po prostu nie słyszysz...kiedyś trafiłam na nowy, nieznany głos i ... nie dało się oglądać.

    Kaprysiu - oj rzadko Cie widzę, zdecydowanie za rzadko. Jachimek obowiązkowy :)))

    Nivejko - trzeba szukać innych pomysłów ... sama chętnie skorzystam

    MADA - z szeleszczenia i wąchania nie zrezygnowałam i nie zrezygnuję, audiobooki to raczej desperackie poszukiwanie możliwości "czytania" tam gdzie to tylko możliwe

    Marta - Gracias por visitar mi blog. Tan bueno que la destrucción de mí.
    Saludos desde Cracovia

    MaJu - dziękuję, ale daleko im do Twoich zręcznych łapek.

    Palmette - krrrryminałem nie pogarrrrrdzę.

    sasia73 - od kiedy "odleciałam" w treść tak bardzo, że ocknęłam się dopiero pod domem bez świadomości jak pokonałam trasę z pracy dałam sobie spokój ze słuchaniem w samochodzie.

    Tabu kochana, czas niestety pędzi i wciąż go mało. Dzięki za dobre słowo, ostatnio coraz częściej czuję się jakaś taka ... żadna. dlatego miłe słowa są jak balsam dla mojego marnego ego. Ściskam.

    Bestyjeczko - no bo wiesz jak to jest z zachwytami najbliższych. Zawsze jest to pytanie w tle, czy naprawdę im się podoba, czy po prostu nie chcą sprawić przykrości ... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mireczko,
    Bardzo lubię, kiedy piszesz o swoich książkach...bo są one inne niż moje :)ja nawet nie trafiam na te tytuły, bo szukam na innych półkach :)))
    Czas...cenny skarb i chyba nie należy go ruszać niech płynie sam.:)a ja prasuję rano, to co każdy chce założyć :) z lenistwa :)a może braku audiobooków ???
    - Pudełko...pięknie wyszło, jest delikatne i bardzo podoba mi się motyw na tym papierze...jestem zachwycona - buziaki

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie jestem fanką prasowania, do tej pory czułam się gorszą kobietą i gospodynią. Kiedy słyszę "uwielbiam prasowanie " zastanawiam się czy aby na pewno rozmówczynie jest ze mną szczera. Jak można lubić machanie gorącym żelazkiem kiedy żar z nieba leje się przez otwarte okno ( mam okna na południe) ... nie lubię i koniec, ale dzięki muzyce i książce słuchanej ta dręcząca czynność stała się znośniejsza. Z wielka przyjemnością czytam Twoje wpisy, nie dość że pięknie tworzysz to jeszcze piszesz ciekawie.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  24. Jaddis - dziękuję i pozdrawiam

    Ivciu - miło Cię znowu zobaczyć. Chyba rzeczywiście buszujemy po innych półkach z książkami i filmami, ale właśnie to mi się podoba, że potrafimy się tak pięknie różnić. Buziaki.

    Kamino - wiadomo, że prasowanie nie jest jakąś super atrakcją dnia, ale "podane" z umilającym filmem, meczem (tez nie trzeba patrzeć cały czas w ekran) czy audiobookiem smakuje lepiej. Poza tym dla mnie to jedna z niewielu chwil, gdy mogę całkiem bezkarnie pobyć sama ze sobą. Miło mi, że zaglądasz. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  25. A co to za zieloność wspaniała? Bejca pewnie, tylko jaka? Zdradzisz coś, Zdolna Kobieto?

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...