poniedziałek, 27 czerwca 2011

Wakacje w rozmiarze XXS...


"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni ..."

... pobrzmiewa w radiu wakacyjnie Kazik.

Po raz kolejny w naszej rodzicielskiej karierze przeżywamy wakacje, po raz kolejny kombinujemy jak zorganizować dzieciom te dwa miesiące , by nie tylko zmieniły klimat i otoczenie, opaliły się i wypoczęły, ale też nazbierały wspomnień. Bo cóż jest ważniejsze w wakacje od zbierania przeżyć i wrażeń. Dla mnie wakacje z lat podstawówki i wczesnego liceum, to jedne z najpiękniejszych wspomnień. Potrafią one wrócić zupełnie niespodziewanie, przywołane jakimś drobiazgiem. Zapach kwitnącej lipy przypomni obóz wędrowny, na który zabrałyśmy z J. całą torbę własnoręcznie zrywanych i suszonych kwiatów... przelotny deszcz w słoneczny dzień przywiedzie obraz podobnego deszczu, który złapał nas podczas innej wędrówki po krośnieńskich szlakach ... dżem z zielonych pomidorów już zawsze będzie kojarzył się z panem S. i jego adidasami "upieczonymi" w piekarniku ... amonit znaleziony gdzieś pod Częstochową ... małe dworce kolejowe ... schroniska młodzieżowe w wiejskich szkołach...za duży sweter pożyczony od kolegi... ledwo wyraźne zdjęcia na czarno-białej kliszy... kolorowe kadry pod powiekami...

Albo tygodnie spędzane u babci. Tam była wolność od obowiązków i rygorów, totalny luz, całe dnie beztroskich zabaw, biegania po wsi od świtu do zmroku, las z jagodami i grzybami, stodoły pełne siana, na którym można było ćwiczyć salta albo kopać tunele, staw z obrzydliwie zamuloną wodą, która nie zniechęcała nas ani trochę, porzeczki, maliny i agrest na wyciągnięcie reki, mleko prosto od krowy i wielka pajda chleba ze śmietaną i cukrem na kolację...


Chciałabym aby moje dzieci też miały fajne wakacje, chociaż wiem, że to już jest pokolenie któremu trudno jest zapewnić rozrywkę bez pomocy tych wszystkich "protez" jakimi są telewizja czy komputer, że samo towarzystwo rówieśników to zbyt mało, że muszą być inne atrakcje.

Na razie wywieźliśmy dzieci do babci i tym samym zafundowaliśmy sobie mikro-wakacje. Bo nawet tych kilka okołoweekendowych dni, spędzonych troszkę inaczej, w innej scenerii może dać energetyzujący zastrzyk świeżości na kolejne tygodnie pracy. Lubię wracać w rodzinne strony, niestety zawsze pojawiam się tam jak po ogień. Zawsze mam za mało czasu by zobaczyć się ze wszystkimi, których chciałoby się przy okazji odwiedzić, albo żeby pokazać dzieciom "moje miejsca" - szkołę jedną i drugą, miejsca w lesie gdzie były najdorodniejsze maślaki, sadzawkę w której uczyłam się pływać. Zresztą wielu tych zakątków już nie ma, czas zmienia nie tylko ludzi, ale i miejsca. Szkoda, bo w moim sercu one wciąż są i będą zawsze takie, jak wówczas. Czasem tylko w przelocie, przez okna samochodu wypatrzę znajomą twarz. Na szczęście wciąż jeszcze się rozpoznajemy :)))

Tym razem znowu było szybko, ale przed wyjazdem zdążyłam zrobić coś, co już od dawna sobie obiecywałam. Właśnie tam, w wakacyjnym klimacie rodzinnego miasteczka znalazłam chwilę by tak po prostu, zwyczajnie poleżeć na trawie i pogapić się w chmury. Kilka minut kompletnego zanurzenia się w nicnierobieniu, radości z tego, że się jest, tu i teraz, że jest ciepło, że latają motyle. Tabu... dziękuję. To zdjęcie jest dla Ciebie.


Jeśli chodzi o dekupaż, to wciąż dozuję sobie tę przyjemność małymi porcjami. Ostatnio udało mi się skończyć dwa, bardzo wakacyjne w nastroju obrazki, które przypominają mi miejsca, w których już byłam, ale do których, mam nadzieję, jeszcze powrócę. Może nawet tego lata, bo czyż można nie chcieć wrócić do Paryża?




Tymczasem korzystając z nieobecności dzieci zabieram się za odgruzowanie różnych zapomnianych kątów i zakamarków naszego domu. To taka moja interpretacja Kazikowej niegrzeczności ;)). Niestety na razie zaczęłam dość pechowo, bo podczas odkurzania stłukłam na drobne kawałki łazienkową wagę ( nie pytajcie jak można stłuc wagę stojącą na podłodze, to tylko ja potrafię). Szkoda, bo mnie ten mały elektroniczny przyrządzik mocno ostatnio mobilizował do walki z nadmiarem ciała tu i ówdzie. Pocieszam się jednak, że mogło być gorzej, bo mogłam stłuc też lustro a to już byłby pech na lata.

Pozostając więc w nastroju tylko troszkę popsutym życzę Wam miłego i słonecznego tygodnia.

P.S. z 22:50
Przed chwilą przeczytałam, że zmarł Maciej Zembaty... To On pokazał mi Cohena... Smutno...


25 komentarzy:

  1. Pozycja w pełni relaksacyjna i błogość na twarzy :-)
    Tak trzymaj Miruś !

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne wytwory ale jak ty to robisz jak niedowidząca? bo ,że źle widzisz- to pewne-GDZIE TY MASZ JAKIEŚ NADMIARY?????no chyba że ja zaślepłam totalnie przy kompie:)udanego wypoczynku:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też życzę Ci udanego wypoczynku i wspaniałych wakacji:)
    Obrazki śliczne, ciekawy temat:)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na moje Candy:0

    OdpowiedzUsuń
  4. Radosnych wakacyjnych chwil!
    ja także pamiętam wakacje na wsi, niesamowite wspomnienia i przeżycia :) echh, to se ne wrati ;)

    Buziaki Mireczko!

    OdpowiedzUsuń
  5. W wakacje miewałam problemy toteż tak bardzo za nimi nie tęsknię, ale gdyby ktoś tak teraz je podarował....marzenie ściętej głowy. Ale miło poczytać, że ktoś tak pięknie wspomina i rozumie, że warto zadbać o miłe wspomnienia dla swoich dzieci, bo jest to kapitał w przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mireczko uwielbiam czytać Twoje posty :)(piszesz tak jak i ja bym chciała ;)) pochłaniam je i czasem, mam wrażenie, czuję o czym piszesz :)
    Ja również mam piękne wspomnienia z wakacji u babci na wsi :)))) właśnie sobie wspominam....i uśmiecham się do swoich wspomnień.
    Obrazeczki są wspaniałe!!!!

    Cudownego odpoczynku :)) słonka, uśmiechu i wielu niezapomnianych wrażeń :)
    Ściskam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta stłuczona waga to z pewnością znak - wystarczy już tego kontrolowania;)
    Wakacje z dzieciństwa kojarzą mi się głównie z przyjazdem "miejskiej" kuzynki i wspólnych zabawach, które poza tym towarzystwem, niczym nie różniły się od tych "niewakacyjnych" - zawsze mieszkałam na wsi. Tak pięknie opisałaś te młodzieżowe wakacyjne wspomnienia, że pozazdrościłam ich... Nie wędrowałam po Polsce z plecakiem, a szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje młodsze dziecię też zostaje wywiezione do babci jeszcze w tym tygodniu. Trochę oddechu dla mnie, ale też dużo tęsknoty.
    Obrazki cudne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje dzieci nie chcą nigdzie jechać. No chyba że z mamą :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mireczko Kochana, zycze Ci z calego mojego szalonego serca bys jaknajczesciej mogla znalezc czas na takie rozkoszne, wylaczone "dolce far niente"....
    I mogla bezmiar energii Ziemi pobierac w sposob jaki prezentujesz na fotce....sama sie rozmarzylam teraz kompletnie.....
    Obrazki bardzo paryskie, zawieszone obok siebie stworza niepowtarzalna calosc, co do tego nie mam najmniejszych watpliwosci!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mireczko,
    Nawet matka niepracująca ma w wakacje problem co zrobić z dziećmi...przecież nie zafunduje sobie 2 miesięcy wypoczynku na wczasach.
    Ja też podpieram się działką rodziców :))) a Misiek się cieszy, bo chociaż łowi sobie ryby w zalewie.
    Twoje obrazki są śliczne, wakacyjne i takie retro...Super !!!
    Na tej trawce wyglądasz wspaniale i życzę Ci- tak błogiego lenistwa przez całe wakacje :))))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Życzę Wam udanych wakacji:))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniałe są takie wakacyjne wspomnienia:) Obrazki śliczne, klimatyczne, a do Paryża zawsze chce się wracać:)). Chociaż mojej przyjaciółce Paryż nie podobał się jeszcze zanim tam pojechała i po powrocie nie zmieniła zdania, ale o gustach się nie dyskutuje:D
    Miłego wypoczynku życzę, w Paryżu też.Hania

    OdpowiedzUsuń
  14. MariaPar - relaks i błogość na twarzy trwały do momentu, gdy dzieci mnie wypatrzyły i urządziły sobie zabawę w skakanie przez mamę ;)))

    OLQO - bo to taka sztuczka optyczna jest :)) Pozycja "na węgorza" od razu zmienia proporcje i naciąga wszystkie obłości. Gdy wracam do pionu obłości wracają na swoje miejsca :)

    Ulotne Chwile - dziękuję za zaproszenie, już stoję grzecznie w kolejce

    Ikuś - to właśnie jest najbardziej przykre, że se ne wrati ...

    Graszynko - szkoda, że Ci przykre sprawy psuły wakacje. Ale na szczęście zawsze można sobie zafundować nowe, dorosłe wspomnienia.

    Deco-pasja - wiele nas łączy, nawet te odległości od Rodziców. Tobie też życzę udanego odpoczynku na Mazurach. Mazury, to również sceneria moich wakacyjnych wspomnień.

    Sunsette - my biegaliśmy po wsi całym stadem równolatków, tambylców i przyjezdnych. Było super, chociaż oni marzyli o wakacjach w mieście :))

    Carolina - Thank you very, very much

    Mela verde - oczywiście tęsknimy, ale przecież dzieciom też należy się odpoczynek od nas :)))

    Nivejka - wszystko przyjdzie z czasem, moja przylepka też długo nie chciała się "odkleić". Ale jej jest łatwiej, bo pojechała ze starszym bratem .

    Margott - dziękuję, Ty Gosiu zawsze potrafisz znaleźć najpiękniejsze słowa...

    Ivciu - łowienie ryb to jedna z atrakcji pobytu u rodziny. Synio już nie mógł się doczekać.

    Ola_83 - nawzajem. Nabieraj sił przed nowym wyzwaniem.

    Hanutko - nie dyskutuję, ale dziwie się jak nie wiem co. Jak można nie zakochać się w Paryżu?

    OdpowiedzUsuń
  15. Obrazki bardzo mi się podobają, choć nie przepadam za niebieskościami... ale patrząc na Twoje dekupazie myślę, że dzięki Tobie może jeszcze kiedyś polubię ten kolor. ;)
    Miro - jak już uporasz się z odgruzowaniem, to daj znaki na @ - mam kilka książek do podzielenia się ę ę ;) Uściski wakacyjne (z pracki niestetyżżżż) :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miro, my też, my też !!!! zaliczyliśmy dwa dni na Mazurach:))) Raczej "musowo" tam spędzona, ale za to jak , pokażę u siebie:) Umiejętność takiego expresowego się podładowywania i efektywnego korzystania z każdej możliwej chwilki na 'reset' wyćwiczyły w nas właśnie dzieci ;)
    Nie wiem dlaczego, przecież nie zasłuchiwałam się w Zembatego, a jednak coś mnie wczoraj w dołku ścisnęło.
    Jak to, to już???
    "Miłości nie zostawiaj mnie w połowie wyboistej drogi, miłości nie obrażaj się za wszystkie grzechy przeciw Tobie.
    Wyrozumiałą dla nie bądź, cierpliwa ze mną bądź jak z dzieckiem,
    ja jeszcze tak niewiele wiem,
    ot, szczeniak ze mnie po czterdziestce..." - ta jego piosenka od studenckich czasów jest ze mną. I zostanie... Zmieniam tylko wiek...
    Pozdrawiam
    el

    OdpowiedzUsuń
  17. ,,Jestem twój,, to kawałek który przywiewa mi wspomnienia z czasów studenckich. Nie wiedziałam o tej tragicznej nowinie ;(

    Pozdrawiam wakacyjnie i życzę wielu chwil spędzonych na ,,nic nie robieniu,,

    OdpowiedzUsuń
  18. Ach, jak miło tak poleżeć na trawce:) Ja jeszcze lubię ,żeby w zasięgu wzroku były wysokie kołyszące się sosny, ach..
    Dobrego wypoczynku, Mireczko:)

    OdpowiedzUsuń
  19. ...dziękuję za muzykę... za chwile rozmysleń... pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  20. W swoich wakacyjnych wędrówkach zawitałaś i do Krosna :) miasta, które od prawie 10 lat jest można powiedzieć trzecim miastem z którym jestem bliżej związana (wcześniej były Skierniewice i Warszawa) :)
    Coraz więcej odchodzi wspaniałych ludzi... uwielbiałam kiedyś słuchać rodziny Poszepszyńskich
    Serdeczności Anula z Chaty

    OdpowiedzUsuń
  21. Ze starszym mam ten problem, ze oprotestował wszystkie obozy i nie chce wyjeżdżać ;/. Tomek nie ma urlopu w wakacje (standard) więc młody szwenda się po dziadkach (o tyle dobrze, że dziadkowie mieszkają w fajnym miejscu)

    OdpowiedzUsuń
  22. Palmette - tło tych obrazków w rzeczywistości jest ciemnoszare, próbowałam uzyskać efekt gazetowej szarości, żeby dopasować je do tła serwetki, ale średnio mi to wyszło :(. Na książki nie musisz mnie namawiać. Napiszę, gdy tylko się ogarnę. Ściskam.

    Lewkonio- pozwól, że odpowiadając właśnie Tobie powiem, że cudownie jest wśród tylu anonimowych przecież osób odnaleźć myślących, czujących i odbierających na tych samych falach. Cudownie jest Cię znać.

    Kamilo - ściskam wakacyjnie. Piosenkę, którą wspominasz lubię we wszystkich wykonaniach a najbardziej ( i tu pewnie niektórych zaskoczę) w nonszalanckiej interpretacji B.Lindy. Dla mnie miód, choć raczej gryczany niż lipowy ;))

    Kaprysiu - niestety każdy ma taka łąkę na jaką sobie zasłużył. Moja była lekko suchawa i bez sosen czy topoli, ale wrażenie i tak było nieziemskie.

    Ines - pozdrawiam cieplutko.

    Anulo - Jasło, Krosno, Bóbrka i inne pomniejsze miejscowości to trasa obozu wędrownego z końca podstawówki. To właśnie w drodze do muzeum im. Łukasiewicza złapał nas ten pamiętny deszcz ... Piękne okolice, cudowne wspomnienia. Pozdrawiam i zapraszam częściej.

    AgaB - moje dzieci też nie zawsze chcą, ale wakacje trwają dwa miesiące, trudno przez cały ten czas być na gorącej plaży na jakichś Kanarach czy innych Rodosach. A fajne miejsca można znaleźć nawet miejscu niefajnym. Trzeba tylko poszukać. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  23. A wiesz, że bardzo Ty się mnie podobujesz taka klapnięta na trawie? :) O obrazkach nie wspomnę, bo mnie wkurzasz starannością wykonania i pięknotą ogólną :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Miro, Kochana, dopiero dziś tu zajrzałam jakoś tak z rozpędu, i powiem Ci po prostu... wzajemnie, bardzo wzajemnie :))))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...