Jakiś czas temu, nie do końca z własnej woli wyszłam ze stacyjki Niespieszność i wsiadłam do pociągu, który wiezie mnie do bliżej nieokreślonego celu z prędkością Pendolino. Jadę szybko, w miarę komfortowo, dostrzegam mnóstwo plusów tej sytuacji, ale nie opuszcza mnie wrażenie, że coś przy okazji tracę. Widok z okien superszybkiego pociągu to ledwie rozmazany kontur, cień koloru, mgnienie. Stacje, stacyjki i to, co pomiędzy nimi zlewa się w jeden szarobury pasek z ledwie zaznaczonymi nitkami koloru. Z okien małej, spokojnej stacyjki mogłam obserwować prawdziwe obrazy. Bywało, że przez wiele dni nic się za szybą nie zmieniało, ci sami ludzie, te same gesty, jakby zawieszone w przestrzeni, to samo tło... Nuda? Niekoniecznie. Można było pochylić się nad szczegółem, dostrzec detal, zadumać nad fragmentem. Szybki pociąg nie daje szansy na namysł. Pędzi i ode mnie też oczekuje tempa, precyzji, konkretu, zorganizowania i zaplanowania...
Nie narzekam. Jest dobrze. Czasem tylko, zanim zasnę kamiennym snem zmęczonego maszynisty zastanawiam się, czy nie za późno na takie rewolucje? Czy w moim wieku powinnam stawać na starcie wyścigu, jaki funduje nam rzeczywistość? Przecież pęd naprzód, ku zmianom to cecha młodości. Młodości odważnej marzeniami, nie zblokowanej przeżyciami, także tymi przykrymi, pełnej ufności w zwycięstwo, może trochę naiwnej. Młodości, która jeszcze może wybierać, która jeszcze na wszystko ma czas, która karmi się euforią zmian, endorfinami niespodzianek... Czy stawanie w szeregu z dwudziesto-, trzydziestoletnimi "szczurami" to już szaleństwo czy tylko poddanie się życiowej konieczności. Głupota? Desperacja? Poczucie odpowiedzialności?
Nie narzekam. Mój wiek daje mi mimo wszystko także przewagę nad młodszymi. Przeciwko ich gorącym i pełnym pomysłów głowom stawiam doświadczenie, świadomość własnych ograniczeń, poczucie wartości swojej i wartości wypowiadanych słów. Chociaż tempo Pendolino nie jest moim naturalnym tempem, to nie chcę wysiadać. Raczej próbuję się z nim oswoić. Znalazłam sobie przytulny wagonik, na końcu składu. To moje miejsce, tam chowam się od czasu do czasu. Miejsce, z którego patrzę za siebie. Bo nawet przy ogromnej prędkości widok z okna na końcu pociągu jest wyraźny To, co przez nie zobaczę, pozwala mi nie zwariować, daje poczucie, że jednak jest normalnie i bezpiecznie. Po całym dniu spędzonym w pędzącej lokomotywie muszę tam zajrzeć choćby na moment. Przypomnieć sobie, że przecież spokój i niespieszność już miałam, że wtedy, gdy inni pędzili przed siebie i robili kariery ja postawiłam na dom i dzieci. I że może ta moja droga na opak nie musi być całkiem bez sensu ...
I wtedy jest już dobrze. Nasycona spokojem tego obrazu mogę się wyciszyć, zasnąć spokojnie a po przebudzeniu zacząć kolejny dzień podróży ... szczęśliwej podróży.
Nie narzekam. Jest dobrze. Czasem tylko, zanim zasnę kamiennym snem zmęczonego maszynisty zastanawiam się, czy nie za późno na takie rewolucje? Czy w moim wieku powinnam stawać na starcie wyścigu, jaki funduje nam rzeczywistość? Przecież pęd naprzód, ku zmianom to cecha młodości. Młodości odważnej marzeniami, nie zblokowanej przeżyciami, także tymi przykrymi, pełnej ufności w zwycięstwo, może trochę naiwnej. Młodości, która jeszcze może wybierać, która jeszcze na wszystko ma czas, która karmi się euforią zmian, endorfinami niespodzianek... Czy stawanie w szeregu z dwudziesto-, trzydziestoletnimi "szczurami" to już szaleństwo czy tylko poddanie się życiowej konieczności. Głupota? Desperacja? Poczucie odpowiedzialności?
Nie narzekam. Mój wiek daje mi mimo wszystko także przewagę nad młodszymi. Przeciwko ich gorącym i pełnym pomysłów głowom stawiam doświadczenie, świadomość własnych ograniczeń, poczucie wartości swojej i wartości wypowiadanych słów. Chociaż tempo Pendolino nie jest moim naturalnym tempem, to nie chcę wysiadać. Raczej próbuję się z nim oswoić. Znalazłam sobie przytulny wagonik, na końcu składu. To moje miejsce, tam chowam się od czasu do czasu. Miejsce, z którego patrzę za siebie. Bo nawet przy ogromnej prędkości widok z okna na końcu pociągu jest wyraźny To, co przez nie zobaczę, pozwala mi nie zwariować, daje poczucie, że jednak jest normalnie i bezpiecznie. Po całym dniu spędzonym w pędzącej lokomotywie muszę tam zajrzeć choćby na moment. Przypomnieć sobie, że przecież spokój i niespieszność już miałam, że wtedy, gdy inni pędzili przed siebie i robili kariery ja postawiłam na dom i dzieci. I że może ta moja droga na opak nie musi być całkiem bez sensu ...
I wtedy jest już dobrze. Nasycona spokojem tego obrazu mogę się wyciszyć, zasnąć spokojnie a po przebudzeniu zacząć kolejny dzień podróży ... szczęśliwej podróży.
Ale pięknie to opisałaś...... Powinnaś książki pisać z takim talentem....
OdpowiedzUsuńpięknie i mądrze napisane. Czasem mam wrażenie ,że mój pociąg ciągle na etapie kompletowania składu:)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że bez względu na tempo pociągu, wciąż wypatruję swojej stacji:)))
OdpowiedzUsuńMirko- pozbądź się myśli o 'swoim wieku'. Kochana- teraz to możeMY porządzić!Dzieci odchowane, a my wciąż młode i na dodatek doświadczone!
ps najstarsza uczestniczka tegorocznego kursu nurkowania (w ośrodku moich znajomych) miała- 74lata!!!I co???I była doskonałą uczennicą:P:D I chwała jej za to, że chciała i nie czuła żadnych ograniczeń:))
Pozdrawiam:))
Irenko - witam Cię ciepło w gronie moich Obserwatorów i dziękuję za miły komentarz.
OdpowiedzUsuńOLQA - rozważne kompletowanie składu czy wskakiwanie do już rozpędzonego pociągu? Pospieszny czy ekspres... Jak i czym by nie jechać zawsze może być ciekawie. Ściskam Cię mocno.
lejdiku - sama dobrze wiesz, że można opędzać się od tych myśli, zajmować głowę pozytywami, ale czasem i tak dopada nas poczucie, że jest już jakby z górki... Na szczęście tylko czasami ;) Na nurkowanie mnie nikt nie namówi, ale chciałabym za trzydzieści lat mieć nadal odwagę próbować, smakować i odkrywać. Ściskam!
Choc mój pociag jedzie inaczej niz Twój, to nie wiem czyj jest lepszy. Ja najwyzej za 10 lat będe mogła jako przed 50 latka pomazyć jedynie o powrocie na jakakolwiek stacje.
OdpowiedzUsuńabUziole, my nadal w szpitalu, moze jutro wreszcie wyjdziemy.
Buziole Hanku kochany, buziole dla Lwiątka Raszka i dla Padre Kota też (w noch). Wracajcie już do domu, bo szpital nawet najbardziej belgijski z belgijskich to tylko szpital. Już się nie mogę doczekać Twoich opowieści o życiu we trójkę.:)))
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co powiedzieć....zadowala mnie ostatnie zdanie, że "szczęśliwa" ta podróż i niech taka będzie Mireczko...
OdpowiedzUsuńJa na chwile obecną zostałam wypchnięta z wagonu...co dalej? na razie się "otrzepuję"...czas pokaże, jakim pociągiem pojadę...
Muzyka bajeczna, rozmarzyłam się, a tu pora spać :)))
Ściskam serdecznie :)
Pędź własnym tempem. Wagonikiem pełnym szczęścia, który wskoczył na właściwe tory :-)
OdpowiedzUsuńŚciskam weekendowo
ja od pewnego czasu jade wolnym pociągiem-retro...i ta prędkość mnie zadawala...ba uszczęśliwia..każdy ma swoja ulubioną prędkość...i dobrze jak ja odnajdzie...powodzenia ci zyczę:)) i wielu szcęśliwym i spełnionych chwil-Qra po czterdziestce...:))))
OdpowiedzUsuńna szczęście utarte schematy to przeżytek,a prędkość życia możemy swobodnie dopasować do naszych potrzeb :)
OdpowiedzUsuńświetnie napisane Miruś,jak zawsze z resztą .buziaki
Gdyby moje życie odnieść do pociągu, to jakiś czas temu świadomie przesiadłam się z Shinkansen do kolejki wąskotorowej :) Dzięki temu dowiedziałam się jak dobrze jest posiadać psychiczny luksus zwalniania, jeśli się tego zapragnie.
OdpowiedzUsuńMiruś jak zwykle rozpieszczasz słowem. Znów zastanawiam się nad tym, czy Twoja kolejowa teraźniejszość pozwoli Ci kiedyś wsiąść do wagonu pisarzy :)
Uściski serdeczne :)
o rany.. jak ja Cię rozumiem, Mira.. napisałaś o tym wszystkim co budzi stale we mnie niepokój, każdego dnia kiedy pędzę.. czasami mam wrażenie, że na oślep.. chwytam się pod drodze tego co napotkam w tym biegu, siebie wypuszczając z dłoni coraz częściej.. ciekawe ile ze mnie zostanie gdy dobiegnę do mety? czy to będę jeszcze ja? innym taki bieg wydaje się normalny.. być może tak u nich jest..nie kwestionuję tego.. ja stale biegnę do przodu z poczuciem, że coś tracę, że czegoś nie dostrzegam, że coś ważnego mnie omija..i najgorsze jest to, że - mimo wielu dobrym radom - wiem że nie mogę się zatrzymać.. jeszcze nie teraz.. bo kiedy ja się zatrzymam, przyblokuję sporo osób wokół mnie..
OdpowiedzUsuńMiro, tak trafnie (zresztą jak zwykle) oddałaś wszystko to, co wiele osób wokół przeżywa każdego dnia..
tym bardziej, żałuję, że nie skusiłaś się na moje candy... jestem niezmiernie ciekawa Twoich interpretacji...
Jest jeszcze trochę czasu.. zapraszam i mocno i bardzo serdecznie, pozdrawiam.
Z kim bym nie porozmawiała, to każdy narzeka na szybkość życia, często brak czasu choćby dla siebie tylko. Przykre to, że daliśmy się w to wciągnąć :(
OdpowiedzUsuńStrasznie brakuje mi życia z "czasu PRLu".....gdzie mimo tego co naprawdę było, albo brakowało, to jednak kwitło życie towarzyskie i rodzinne. I nikt nie musiał się zapowiadać telefonicznie ileś czasu wcześniej.... ech !!!
Uściski Miro wielkie :)
och Miro,to tak jakbym o sobie przeczytala...jestem w podobnej sytuacji,podobny wiek,podobny pociag i ten wagonik na koncu.Ale lubie,tak jak Ty lubisz z tego co sie doczytalam:) Z jednym sie nie zgadzam:) a mloda duchem? czy tez masz tak,ze patrzysz na tych mlodych-fizycznie mlodych i myslisz sobie -nie czuje sie wcale starsza? moze troche rozsadniejsza,pokorna,doswiadczona...:)
OdpowiedzUsuńzycze Ci wszystkiego dobrego,to takie wazne zawalczyc o siebie i w sumie mile uczucie,prawda?:)
Mireczko, najważniejsze, że ty masz ŚWIADOMOŚĆ tego pędu i nie dajesz mu sie tak do końca i bez opamiętania porwać :) dzięki za sliczną piosenkę!
OdpowiedzUsuńMiłej i wolnej niedzieli :))
Deco-pasja - Martuś, wypchnięto Cię z paskudnego wagonu przewozów regionalnych, ale cały czas masz swój własny, piękny Orient Express. Tworzysz cudowne rzeczy, jesteś wspaniałą Osobą. Może Los po prostu daje Ci znak, że to jest właśnie Twoja droga. Ściskam.
OdpowiedzUsuńMarioPar - dziękuję. Robię co mogę, żeby z tych prędkości wyciągnąć jakąś średnią ;)
Quro Domowa - pociąg retro to wspaniały pojazd, który pozwala cieszyć się obrazami zza okna. Wiem, że i ja do niego kiedyś wrócę. A na razie od czasu do czasu chwytam za hamulec bezpieczeństwa i funduję sobie krótki przystanek.
Madziko - schematy są be :))) Ściskam.
Palmette - pociąg pisarzy jeździ innymi torami, ja chciałabym przejechać się pociągiem obserwatorów rzeczy ulotnych i komentatorów wrażeń... Ściskam.
Tabu - ja szukam "siebie" u Ciebie i w Twoich przemyśleniach znajduje swoje. Tak bardzo bym chciała wziąć udział w Twojej zabawie i w ciąż nie tracę nadziei, że zdołam :))
kesler - oj tak tak...wtedy było może mniej kolorowo, ale spokojniej, był czas na wszystko, ale może tak widzi się swoje dzieciństwo po prostu...
Emocjo - możemy nie zauważać efektów upływającego czasu, wierzyć, że najważniejsza jest "ta dziewczyna w środku" a nie Pani z lustra, ale czasem jedno słowo kogoś, kto myśli, że zawsze będzie miał 20 lat kłuje jak szpila...
Ikuś - ściskam mocno !