Świadomie i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia większość dzisiejszego dnia spędziłam w ogrodzie, zatopiona w lekturze, zmieniając tylko kubki z kawą i pozycję na ławce, żeby to niesamowite, wielkie i gorące słońce równomiernie wygrzało i chociaż troszeczkę opaliło moje blade ciało. Gdyby nie osy i komary, które niestety po ostatnich deszczowych dniach mocno się uaktywniły,to byłoby wręcz idealnie, ale i tak do ideału było blisko. Spoglądając spod ciemnych okularów na ścianę zieleni jaka otacza nasz dom i na kwitnące wokół kwiaty przypomniałam sobie, że w aparacie mam zdjęcia dekupażowej biżuterii, którą malowałam przez cały lipiec. Za oknami było szaro, krople deszczu spływały po szybach a ja tak bardzo tęskniłam za kolorem, za słońcem, za prawdziwym latem. Zupełnie intuicyjnie powstały więc bransoletki i kolczyki pełne barw, kwiatów i motyli. Takie, które można założyć do białych, falbaniastych spódnic i małych bluzeczek, do jednokolorowych sukienek, ale też do jasnych dżinsów i prostego topu. Dziewczęce, wesołe, prawdziwie wakacyjne.
Biżutki te cieszą mnie podwójnie, bo ... szklą się, błyszczą i połyskują !!!! Do tej pory używałam tylko lakierów akrylowych, wodnych, cudownie bezzapachowych ;). Wszystko ślicznie, ładnie, ekologicznie, ale brakowało mi tego efektu. W końcu przełamałam się, kupiłam poli-śmierdziucha, rozpuszczalnik do czyszczenia pędzla i wreszcie mam to, do czego wzdychałam oglądając pięknie wykończone przedmiociki na blogach bardziej doświadczonych dekupażystek. Oczywiście musiałam uciekać z lakierowaniem do ogrodu, bo wszyscy zaczynaliśmy niebezpiecznie "odlatywać", oczywiście zmarnowałam najlepszy pędzel, ale wszystko to nic wobec efektu. Mam nadzieję, że widać to choć troszkę na moich zdjęciach.
A teraz jeszcze jeden powód mojej radości i dumy. Wisior..., to znaczy prawie wisior. Na razie jest to po prostu kulka (wielka kulka), bo zabrakło mi i rzemyków i ładnych tasiemek i zakończeń do zawieszek. Ale proszę uruchomić wyobraźnię. W produkcji są już kolejne okrąglaski, w drodze (mam nadzieję) zamówione półprodukty, więc niedługo będę mogła się znowu pochwalić wisiorem wiszącym. Może nawet na człowieku ;)))
A poniżej komplecik, który z kwiatkami ma związek mocno umowny, chociaż w obłych kształtach i zakrętaskach można się jakowegoś stylizowanego kwiecia dopatrzeć. Inspiracją dla stworzenia tego zestawu było jakieś "pudelkowe" zdjęcie celebrytek X i Y ubranych ( o zgrozo!!!) w identyczne sukienki o takich mniej więcej kolorach. Dramatyzm owego wydarzenia nie tkwił bynajmniej w odważnym zestawieniu oranżu z różem, ale w "straszliwym" fakcie pochodzenia sukienki z popularnej sieciówki. Nie zawracając sobie głowy udziałem w pasjonującej sondzie "Która z pań wyglądała w owej kreacji gorzej? " wyciągnęłam z szuflady serwetkę w najmodniejszych kolorach sezonu i machnęłam komplet biżuterii niekoniecznie dla bywalczyń bankietów z okazji otwarcia nowego butiku w "stolycy".
A teraz chyba znowu wyciągnę biżuteryjne golaski i kolorowe serwetki i będę zaklinać ładną pogodę, bo niestety po pięknym, słonecznym dniu przyszedł chłodny wieczór, chmury i ... a to niespodzianka ... deszcz. :((( No cóż, chyba nie dane nam jest lato tego lata. Mimo wszystko miłego tygodnia wszystkim życzę.
Cudne blyskotki:) Buziolek!
OdpowiedzUsuńMIRO...STOLYCA STOLYCA...A TAKIE J BIŻU W KWIATKI NIE POWSTYDZIŁABY SIE ŻADNA CELEBRYTKA...AMOŻE W KOŃCU PRZESTAŁYBY WYGLĄDAĆ TAK PLASTIKOWO...CELEBRYTKI OCZYWIŚCIE....PIEKNE!!!
OdpowiedzUsuńjak zwykle śliczności-polegiwanie w pełni zasłużone:)
OdpowiedzUsuńŚliczne biżu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
jakie kwieciste, ciepłe, urocze - po prostu śliczne!!!
OdpowiedzUsuńOczyma wyobraźni swej widzę komplet biżuterii niekoniecznie dla bywalczyń bankietów z okazji otwarcia nowego butiku w "stolycy" założony do czarnej kreacji :) I wiesz co? Wspaniały to widok Miro :)
OdpowiedzUsuńMiro, dobrze,że chociaż w Twoich pracach jest tak letnio i radośnie, bo ja już pomału wpadam w deprechę.
OdpowiedzUsuńPiękne te biżutki, a kulka przypadła mi szczególnie do gustu. Pamiętam swoje drewniane, jednobarwne kule noszone na rzemykach jeszcze w podstawówce.Wszystko powraca. I dobrze:)))
Świadoma i zupełnie bez wyrzutów sumienia przeleżałam cały dzień. Z konieczności w domu. Bo znowu pada:(
OdpowiedzUsuńTeż ubolewam nad jesiennym latem tego roku i wyczekuję słoneczka...Ale jesli chodzi o biżuterię to jest tak piękna, kolorowa, radosna i optymistyczna, że na chwilę zapomniałam o pogodzie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitaj, cudne te Twoje wytwory :-) Naprawdę letnie. Zazdroszczę. Ja uwielbiam ozdabiać biżuterię, ale taka piekna mi nie wychodzi, a teraz to nic mi niewychodzi, bo mam dzidzię 2 miesięczną i właśnie się budzi ...
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam! Iwona
iście lenie i soczyste!Super biżu!A mnie coś do biżu nie ciągnie w ogóle!!!!:( Buziaki!
OdpowiedzUsuńMoże i trochę pada, ale zeszłoroczne upały dobiły mnie bardziej. Śliczne rzeczy wyprodukowałaś zwłaszcza pierwszy komplet. Super śliczny i rzeczywiście dobry na zaklinanie pogody.
OdpowiedzUsuńFaktycznie radosna jest, Twoja biżuteria;-) Podziwiam;-)
OdpowiedzUsuńJako lijep nakit, sve pohvale:))
OdpowiedzUsuńcudowności, śliczności i tyle lata mają w sobie, ze tą deszczową porę mogą śmiało zastąpić. Pozdrawiam ciepło i w biegu:)
OdpowiedzUsuńNice!
OdpowiedzUsuńI love it!
from Chile
c@
✿ ✿ ✿ ✿
ja wszystko co w maki!! cudnie!
OdpowiedzUsuńzycze Ci sloneczka,ale z drugiej strony,gdy pada,to Ty tworzysz takie cuda...wiec sama juz nie wiem;)
Dziękuję Wam bardzo, za te wszystkie ciepłe słowa. Są jak promyki słońca w zimny dzień. Ściskam wszystkich razem i każdego z osobna.
OdpowiedzUsuń