Dziś w nocy niebo nad Krakowem musiało się ostro uwijać , bo poranek powitał nas bielą. Dużą porcją bieli na całej połaci. Gdy koło 6 wyglądałam przez okno śnieg w naszym zaułku był jeszcze nietknięty żadną stopą. Pięknie! Oczywiście w sensie że tak powiem artystycznym. Chwilę po tym jak zamarłam w zachwycie nad urokiem zimowego krajobrazu zadrżałam ze strachu, że to, co widzę, to nie tylko dziewicza postać bieli, ale też mokra i absolutnie nie posypana niczym jezdnia. I ślisko. A pod górkę to nawet bardziej. No nie lubię, nie lubię... znowu trzeba mnie będzie wozić w bagażniku...
Minęło kilka godzin i na ulicach mamy już miejski standard. Biel nie jest już bielą, resztki śniegu na chodnikach są już brudno-błotniste. Wrażenia artystyczne żadne, ale za to jezdnia sucha :))) Ja wiem, że z tą swoją fobią nadaję się do leczenia psychiatrycznego, ale choć się staram, jest to silniejsze ode mnie. Nic nie pomaga. Gdy jestem w aucie, nawet jako pasażer a na drodze jest śnieg, czy lód, to jadę spięta aż do bólu. Mam wrażenie, że wszyscy naokoło jadą za szybko i za blisko nas, każdy pisk opon uruchamia w głowie obrazy jak z "Oszukać przeznaczenie" . Nie wiem czy jest na to jakieś lekarstwo, ale wiem, że na pewno nie jest nim czas. Z każdą zimą jest gorzej. Ale mniejsza o moje traumy. Każdy ma jakieś i musi z nimi żyć. Wcale nie chciałam o nich pisać, tylko o przedmiociku, mebelku maleńkim, który mi się przypomniał, gdy spojrzałam koło południa przez okno i zobaczyłam te szarości.
Minęło kilka godzin i na ulicach mamy już miejski standard. Biel nie jest już bielą, resztki śniegu na chodnikach są już brudno-błotniste. Wrażenia artystyczne żadne, ale za to jezdnia sucha :))) Ja wiem, że z tą swoją fobią nadaję się do leczenia psychiatrycznego, ale choć się staram, jest to silniejsze ode mnie. Nic nie pomaga. Gdy jestem w aucie, nawet jako pasażer a na drodze jest śnieg, czy lód, to jadę spięta aż do bólu. Mam wrażenie, że wszyscy naokoło jadą za szybko i za blisko nas, każdy pisk opon uruchamia w głowie obrazy jak z "Oszukać przeznaczenie" . Nie wiem czy jest na to jakieś lekarstwo, ale wiem, że na pewno nie jest nim czas. Z każdą zimą jest gorzej. Ale mniejsza o moje traumy. Każdy ma jakieś i musi z nimi żyć. Wcale nie chciałam o nich pisać, tylko o przedmiociku, mebelku maleńkim, który mi się przypomniał, gdy spojrzałam koło południa przez okno i zobaczyłam te szarości.
Komódka. Zrobiona jesienią, sfotografowana i zawieziona do zaprzyjaźnionej kwiaciarni. Nawet nie wiem, czy znalazł się na nią jakiś amator, przyznam bez bicia i bez kokieterii, że nie za bardzo interesuje mnie "ranking sprzedaży" mojego dekupażu i zawsze gdy dostaję informację, że coś brzydko mówiąc "poszło" jestem tak samo zaskoczona jak przy debiucie dwa lata temu.
Bez kokieterii powiem także, że mi się ta komódka podoba. Mebelek ma znikomą wartość użytkową, bo szufladki są bardzo maleńkie. Niewiele zmieszczą, ale czy wszystko musi być praktyczne? Jak dla mnie, to idealna komódka do przechowywania wspomnień ...
Bez kokieterii powiem także, że mi się ta komódka podoba. Mebelek ma znikomą wartość użytkową, bo szufladki są bardzo maleńkie. Niewiele zmieszczą, ale czy wszystko musi być praktyczne? Jak dla mnie, to idealna komódka do przechowywania wspomnień ...
Przede wszystkim musi być piękne.
OdpowiedzUsuńBuziole
ps-ale masz częście-snieg rano zobaczyc to jak czterolistna koniczyna.
Milá Mira, moc krásné, ať je Krakov bílý, u nás je dost špatné počasí.
OdpowiedzUsuńIva
komódka szara jak widoki za oknem ;) ale za to ma pięknie dobrane motywy i będzie pasować do każdego wnętrza :) Myślę, że NA PEWNO się znalazł na nią amator :))
OdpowiedzUsuńUściski z szarego niczym komódka Poznania ;/
Cudna jest. Co tam, praktyczna, czy niepraktyczna, grunt, ze urocza:) Napewno "poszła" jak ciepłe bułeczki:)
OdpowiedzUsuńBuziol!
Poczułam właśnie pilną potrzebę zdekupażowania czegokolwiek ...;))I Twoja komódka będzie moją inspiracją...;))Jest naprawdę fajna, muszę sobie sprawić taki mebelek na broszki i pierścionki!:))Pozdrawiam, a śnieg...już dawno stopniał...:((
OdpowiedzUsuńps Miruś, a koleżanka się wybiera na "Dziewczynę z tatuażem" do kina...?:> Bo powiem szczerze chętnie przeczytałabym Twoją recenzję o tym filmie, gdyż jak mniemam Millenium przeczytałaś i poprzednią wersję filmową też masz zaliczoną??? Pozdrawiam:)
Urocza komódka. Zazdroszczę śniegu co chociaż przez chwilkę był. Obecnie za oknem pada +5 stopni ,paaaaskudna pogoda.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy Ci zazdrościć porannej bieli, czy nie:)Raczej chyba nie zazdroszczę, bardzo jest przyjemnie bez tej paskudnej paciaji na ulicach, bo tyle z tej bieli zostaje niestety. Za mrozem też nie tęsknimy:) Komódka na wspomnienia urokliwa. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa także mam strasznie praktyczną awersję do zimy. Wynika to stąd, iż mój mąż od nastu lat pracuje z dala od domu. Mój niepokój znika w momencie odebrania telefonu od męża z informacją, że jest już w pracy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez ostatnie 11 lat pracował w Krakowie :-)
A komódka jest piękna. Pewnie pomieści damskie precjoza.
Ściskam serdecznie
Prześliczna komódka! Kolorek mi odpowiada i motyw też - śliczna! Chyba się wreszcie wezmę za swoją 4-szufladkową. Pobieliłam ją kilka miesięcy temu, poupychałam drobnicę do szufladek i tak stoi ... i czeka :) Może się doczeka? no jak patrzę na Twoją komódkę, to tak właśnie myślę, zainspirowałaś mnie Miruś :))))dziękuję :))))
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło :*
zima podoba mi się na zdjęciach i za oknem-rozumiem Cię doskonale-mam fioła na punkcie ślizgających się butów. Komódka piękna i delikatna a ,że szara tyz piknie:)
OdpowiedzUsuńśliczna komódka na wspomnienia ;) myślę, że na biżuterię też się nada xD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
miałam podobny widok za oknem - ciekawe czemu :)
OdpowiedzUsuńdawno się nie odzywałam ale lukam do Ciebie zawsze.
Komódka jest świetna, zwłaszcza kolorystyka przypadła mi do gustu.
Piękna, piękna, piękna! Dokładnie w moim guście - te szarości i retro fotografie...
OdpowiedzUsuńA ten śnieg na drodze - oj, chyba nie muszę nic więcej pisać. U mnie dziś było to samo. Brrrr....
Miruś masz wspaniałe wyczucie smaku ...komódka jest urocza, nostalgiczna, tajemnicza....przyznaję że dawno już mi się tak nic nie podobało!!!!A śniegu zazdroszczę ...mi pozostaję tylko fotografie!!!:)Buziaki!
OdpowiedzUsuńMówią, że "małe jest piękne" i jak widać na powyższym przykładzie, mają absolutną rację. :)
OdpowiedzUsuńCo do Twojej ślizgowej fobii... no cóż :) Jest nas przynajmniej dwie, bo ja nie tylko, że drętwieję w czasie jazdy pojazdami, to jeszcze dostaję syndromu sztywnych nóg, jak tylko mam przejść choćby metr po śliskiej nawierzchni :D Wtedy zamiast dolnych odnóży mam parę szczudeł, których nijak nie da się opanować, a dodając do tego dodatkowe szczudła w postaci obcasów, ma się nader komiczny widok Pańciusi na szczudełkach z "torbą miminka" pod pachą, która lewitując dość niezgrabie próbuje opanować swe ciałko nie robiąc efektownego plaskacza swą pupencją o grunt ;)))
Uściski serdeczne Miro :)
Aż zazdroszczę ujrzenia tego śniegu z rana...chociaż tak troszkę to bym go chciała..
OdpowiedzUsuńa komódka sliczna!
Pozdrawiam
Kolory idealne. I to nie tylko na zimę:)
OdpowiedzUsuńOj ja dzisiaj przed 9 rano byłam świadkiem jak pan z przeciwka jadący bączka strzelił na środku skrzyżowania . Ja po prostu jeżdżę wolniej - noga z gazu i bez zbędnego nerwowego hamowania.
OdpowiedzUsuńA taki strach jak Ty Miro odczuwam tylko wtedy gdy jestem pasażerem :) Czuje się pewnie gdy sama prowadzę lub gdy prowadzi mój maż - osobom postronnym nie ufam :)))
komódka jest śliczna i byle do wiosny :) buziole :***
Fobię samochodową mam niezależnie od pogody, choć zimą jeszcze większą:(, a tu czeka mnie niedługo wyjazd na ferie. Może nie będzie śniegu?
OdpowiedzUsuńKomódka przepiękna, cudnie wyglądają te szarości.
Również jestem zdania,że te szufladki w sam raz na ulotne chwile utrwalane w drobnych pamiątkach się nadają :)))
OdpowiedzUsuńCzy już zaczęłaś myśleć o przeglądzie? Swoim natürlich.
Autkiem proszę powoli i z dystynkcją. Niech się tam spieszy, kto chce, a my musimy zachowywać się jak damy w każdych warunkach, nieprawdaż :))) (to taki mój manifest przeciw panom-poganiaczom bez zimowo-śnieżnej wyobraźni, i niech się tam stukają w głowę, albo z innymi panami zderzakami, my sobie suniemy:)
Komodka przesliczna.Jak znam zycie pewnie jest juz w nowym domu.Ja bym obojetnie obok niej nie przeszla.Ale ja to stara klamociara jestem.U nas tez zima.Zaczela sie wczoraj i pewnie jutro skonczy.Oslo bylo wczoraj tak zakorkowane,ze przejechanie odcinka obwodnicy trwajace zwykle 25-30 min wczoraj zajmowalo 4 godziny a dzis bylo pusto bo pewnie wszyscy przesiedli sie do komunikacji publicznej.
OdpowiedzUsuńMira, bardzo ładnie jak zwykle spuentowałaś: do przechowywania wspomnień...
OdpowiedzUsuńKomódka po prostu anielska, te buziaki są takie słodkie :)
Pozdrawiam
piękna ta komódka...pozdrawiam mocno:))...no i nie martw sie zaraz wiosna:)))))
OdpowiedzUsuńPrecioso!!! me encanta, besos
OdpowiedzUsuńWłasnie trafiłam tutaj i tak szybko nie znikne :) bedę obserwować bo jest co:) Pozdrawiam i zapraszam w moje skromne progi.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie tu u Ciebie :) A prace decoupage po prostu bajeczne ;) Cieszę się, że tu trafiłam :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładna ta komódka...;)
OdpowiedzUsuńA śniegu u nas nadal brak:)
Pozdrawiam ciepło
...do przechowywania wspomnień albo marzeń-świetna komódka :)
OdpowiedzUsuńkiss,kiss
Miro komódka jest prześliczna i każdy element jest super dopasowany do całości a gdybyś zdradziła jaki to kolor bejcy, bo nie spotkałam się z taką to byłabym Ci dozgonnie wdzięczna. Piękna praca a jeśli chodzi o fobie to może warto iść do jakiegoś specjalisty, nie ma co się męczyć a potem będzie z czego się śmiać.
OdpowiedzUsuńMiro kochana,dziekuje za wiadomosc, za zyczenia...za pamiec...ja rowniez pragne zlozyc Tobie i calej twojej rodzince jak najserdeczniejsze zyczenia, duze szczescia, zdrowia oraz milosci w tym nowy 2012 roku:)
OdpowiedzUsuńw tym tygodniu dowiedzilismy sie ze moj tesc jest "wolny od raka", operacja sie powiodla, radioterapia rowniez, wprawdzie jest jeszcze oslabiony (coz, jest to czlowiek po 70-tce),ale wierze ze wszystko bedzie dobrze. caluje cie goraco i do uslyszenia
Dziękuję za komentarz na moim blogu. Wzruszyłam się, bo nie spodziewałam się takich słów...Moja przygoda blogowa zaczęła się niedawno, więc tym bardziej miło przeczytać takie słowa i to od tak doświadczonej dekupażystki. Na Twój blog trafiłam w pracy i niestety nie miałam okazji obejrzeć go od A do Z, zostawiłam sobie to na spokojną chwilę przy herbatce. Jeszcze raz dziękuję za odwiedzinki. Tak ja pisałam wcześniej - cieszę się, że tu trafiłam, będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńKitkę widziałam :) Koty to już osobna "para kaloszy" mogłabym pisać bez końca o wspaniałości tych stworzonek. A kocham wszystkie :)
i kocham Kraków...miasto artystów :)
Mira Polka z Ciebie z dziada pradziada.. no bo przecież nie przystoi pochwalić się samemu talentem i sukcesem, jak na Polaka przystało...no to ja Cię pochwalę..komódka cudna, Twój post kwiecistym i polskim językiem cudnie spisany..a Twoje prace to ja sama bym wykupowała w tej Twojej zaprzyjaźnionej kwiaciarni gdybym tylko była bliżej..:) ściskam ciepło...
OdpowiedzUsuńMiro mam nadzieję, że nie pogniewasz się na mnie za tę radę, ale miałam trochę inną przypadłość psychologiczną też niezbyt głęboką i sobie to wyleczyłam a może zaleczyłam jeszcze nie wiem i teraz jak patrzę na siebie myślę sobie, że niepotrzebnie się człowiek męczy, bo coś tam wymyślono i jest to jest dla ludzi.
OdpowiedzUsuńa u nas wlasnie sypie i sypie i ma przestac w nocy...w sobote:)
OdpowiedzUsuńMiro,oczywiscie,ze bardzo chetnie deseczke zakupie,jesli sie nie sprzeda w tej kwiaciarni:)
napisz do mnie i reszte ustalimy;) dziekuje!
mam.pytanie@yahoo.com
Pięknie brzmi komódka do przechowywania wspomnień - taka mała a jak wiele znaczy.
OdpowiedzUsuńŚliczna! Taka ... Twoja. Mnie przynajmniej tak się kojarzy...Szarości wychodzą Ci prima sort! I nie tylko one!
OdpowiedzUsuńKomódka jest śliczna, taka klimatyczna ;)
OdpowiedzUsuń