Bardzo powoli mija mi ten tydzień. Niespiesznie, ale ja tak lubię. Poukładane w jakichś ogólnych ramach dni różnią się od siebie drobiazgami. Pierwsza kawa pita "w drodze". Biegam z kubkiem po domu oddając się porannej rutynie w towarzystwie domowników. Kiedy Małż wyjdzie do pracy a Synio wyfrunie z kolegami jest czas na drugą kawę wypijaną w Waszym towarzystwie. Porcja nowych inspiracji, kilka porcji pozytywnej energii, dużo czytania i oglądania. Czasem wtrącę swoje trzy grosze w komentarzu, czasem uciekam bez śladu. A czasem, jak dziś na przykład, mam ochotę powiedzieć więcej. Wyróżnić jakiś dzień wpisem. Dlaczego akurat dzisiaj? Nie wiem. Może dlatego, że jakieś zdanie tłucze się po głowie i uwolni ją dopiero, gdy przeniosę je na ekran. A może nadmiar wrażeń i bodźców trzeba "wypocić" stukaniem w klawiaturę. To mnie uspokaja, pisząc układam sobie na półeczkach wszystko, co poplątane i wymieszane. Czasem dopiero szukając właściwego słowa, budując zdanie dostrzegam niezauważalne przedtem szczegóły. Lubię pisać. Stukot klawiszy jest dla mnie jak mantra, wycisza prawie tak samo skutecznie jak muzyka. Od wczoraj towarzyszą mi niesamowite dźwięki skomponowane przez Joaquina Rodrigo. Mam tylko jedną płytę, raptem godzinny wybór, i nie wyjmuję jej z odtwarzacza. Korzystając z nieobecności sąsiadów, mogę podkręcić gałkę i poczuć się jak na koncercie. No, prawie. Dla ciekawych, mała próbka - Adagio z Concierto de Aranjuez w dość dobrej jak na YouTube wersji.
Otoczona dźwiękami popełniam kolejne decou-wytworki. Sporo ich ostatnio zrobiłam, tylko jakoś nie mogę się zebrać, żeby popracować nad zdjęciami. Ale pokażę dziś obrazki, które powstały w ostatnie upalne dni i bardzo kojarzą mi się z latem, słońcem i leniwie mijającym czasem. Znacie na pewno te motywy, widziałam je na kilku blogach. U mnie w wersji "na okrągło".
Nie napracowałam się przy nich specjalnie. Ot, serwetka "po całości" i odrobina patyny, ale przy takim wzorze dodatkowe ozdobniki wydaja się być zupełnie niepotrzebne.
Dopijam kawę, zamykam komputer i wskakuję na rower. Codzienna przejażdżka na zakupy to obowiązkowy element każdego pogodnego dnia. Do potem!
Dopijam kawę, zamykam komputer i wskakuję na rower. Codzienna przejażdżka na zakupy to obowiązkowy element każdego pogodnego dnia. Do potem!
Pijąc kawę, w spokoju wysłuchałam tego cudownego utworu - totalny relaks. Dziękuję za miły początek dnia :)
OdpowiedzUsuńDecu śliczne i choć jak sama mówisz motyw znany, ale jakże inaczej wygląda na różnych przedmiotach.
-Pozdrawiam i życzę Mireczko miłego dnia
Fajnie, że jesteś :) lubię do Ciebie wpadać bo i zobaczyć coś pięknego można, i posłuchać a i poczytać mądre słowa, fajnie :)
OdpowiedzUsuńdo potem! (super powiedzonko)
Ech, jak zwykle pięknie...
OdpowiedzUsuńAch, jakie piękne....
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam swoją przygodę z decou i zastanawiam się gdzie można kupić takie serwetki?
Pozdrawiam
Marzena
Świetne te deseczki. Nie mam tych serwetek a widzę, że są bardzo wdzięczne. Podoba się mi ;-)
OdpowiedzUsuńDrahá Mira, krásný porcelán a decoupage podložky se ti nádherně povedly, máš šikovné ruce.
OdpowiedzUsuńKrásný slunný den
Iva
Właśnie dlatego piszemy, bo z tym nam lepiej, bo w sieci znalazłyśmy pokrewne dusze, bo miło kiedy ktos sympatyczny i życzliwy nas czyta i zaprasza na kawke do siebie:)
OdpowiedzUsuńWitaj Mireczko po urlopie, musze sobie pozaglądać, co się u Ciebie działo, na szybko zobaczyłam Czacz, uch jak zazdroszczę:) U mnie kociokwik w sensie dosłownym, a mówią,że koty uspokajają:) Pozdrawiam pourlopowo:)
O muzyce mi się nie napisało i decu. Wszystko piękne, a ja motywu serwetkowego chyba nie znam, mam podobny , ale na bardzo ciemnym tle. Jak kot pozwoli wrócę z chęcia do wyklejanek, Pozdrawiam raz jeszcze:)
OdpowiedzUsuńLubię takie monety zatrzymania U Ciebie Miruś...Nie znam tych motywów serwetkowych i bardzo ładnie się prezentują!A komplecik dzbanuszkowy też ładny...muzyka niech gra...nastraja relaksacyjnie w porze obiadowej!Buziak ślę!
OdpowiedzUsuńwszystko u Ciebie ( piękna muzyka i cudne decu) działa na mnie kojąco- dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne te deseczki, uwielbiam te motywy:). Ten koncert też uwielbiam i także mam tylko jedną płytę - pewnie tę samą... Choc jeszcze jestem daleko, codziennie staram się wpadac do Ciebie, czekając na kolejne mądre słowa. Lubię tu byc:)))Ściskam. Hania
OdpowiedzUsuńTa odrobina patyny tworzy niepowtarzalny klimat twoich prac.
OdpowiedzUsuńA teraz wysłucham koncertu! Pozdrawiam w ten czwartkowy wieczór.
Cieszę się, że spodobała Wam się muzyka J.Rodrigo. Ja jestem nią oczarowana że nie powiem zaczarowana.
OdpowiedzUsuńHaniu, to jedna z płyt sprzedawanych kilka lat temu razem z Gazetą Wyborczą - seria "Wielcy Kompozytorzy". Udało mi się skompletować całość ( 30 płyt)z założeniem, że kiedyś znajdę czas, żeby je wszystkie odsłuchać. Na razie eksploatuję Rodrigo i Griega :)))
Marzenko - serwetki kupuję w necie. Najbardziej lubię lekko "odjechany" sklep "Cuda nie widy" (www.serwetki.xip.pl).
Piękne decu tworzysz i te filiżanki obok:) cudne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
świetne obrazki i ich aranżacja zdjęciowa też;)
OdpowiedzUsuńMiro, jak ja uwielbiam Cię czytać!!! :) Cudownie piszesz :)
OdpowiedzUsuńI przepiękne te Twoje wytworki na okrągło :))) Bardzo mi się podobają! :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego weekendu :)
Miruś, ja się chyba muszę uśmiechnąć do Ciebie po dekupażowy tutorial osobisty:) Piękne wytworki wytworzyłaś!!!
OdpowiedzUsuń