sobota, 6 listopada 2010

Nitek plątanie ...

"Dawno nic nie napisałaś..." powiedział Ktoś, czym zmusił mnie do zerknięcia w kalendarz. E tam dawno, raptem kilka dni ... jakoś tak nie było o czym. Skoro jednak Czytelnik ;)) wyraził zaniepokojenie brakiem tekstu w nowym miesiącu to korzystając z chwili bezsenności zaczęłam dumać .... Oczywiście niczego nie wydumałam, ale jak to często u mnie bywa z pomocą przyszedł przypadek. Przyszedł wczoraj wieczorem, a raczej przyjechał na rowerze razem z naszym przemiłym Panem Listonoszem i siedział w białej, mocno wypchanej, ale mięciutkiej kopercie. Wiedziałam mniej więcej co to będzie, bo wygrałam candy u OLQI i spodziewałam się "czegoś różowego i szarego i mięciutkiego", ale wiecie jak to jest. Niby coś tam wiemy, bo fotka, bo opis, ale serducho i tak bije mocniej i łapki drżą przy otwieraniu paczuszki.

No to mam! Przecudnej urody torbę w zgaszonym różu, z cudowną kwiatuszkową podszewką, ozdobioną szarą włóczkową kryzą, do tego broszkę w tych samych kolorkach i szal przecudnie ażurowy acz ciepły. Olu! Bardzo Ci dziękuję. A Wam dziewczyny powiem, że jeśli kiedykolwiek oglądając zdjęcia toreb Oli zastanawiałyście się, kupić-nie kupić, to ja wam mówię - bierzcie! Na żywo są one dużo ładniejsze niż na fotkach. Do tego starannie uszyte i wykończone. Moja ma nawet "prawdziwą" metkę! Ale i bez metki od razu widać, że to Jej dzieło, bo Ola ma już rozpoznawalny styl.



Kiedy tak stałam sobie przed lustrem obwiązana szalikiem z broszką wpiętą w dresik i torbą na ramieniu do domu wpadła moja Córcia. Najpierw zrobiła wielkie oczy, potem krzyknęła Ooooooo! a potem przysiadła na schodach i po chwili milczenia wyparowała...
- a to dla kogo będzie?
- dla mnie oczywiście - odpowiedziałam tej, która miała nie tak dawno wyłączność na kolor różowy
Nie nalegała, ale popatrzywszy na mnie spod lekko zmrużonych powiek (tak robi zawsze, jak nad czymś intensywnie główkuje) wypaliła:
- ale jak się w to już nie zmieścisz, to będzie wtedy moje???
Pomijam, że logicznie rzecz biorąc, kwestia ewentualnego nie-zmieszczenia się w szalik nie ma prawa nastąpić nigdy, to ponieważ zdanie to padło już jakiś czas temu przy okazji przymierzania jakiejś bluzki poczułam coś więcej niż delikatny dyskomfort. No bo nie mogła zapytać na przykład "jak już ci się znudzi", albo " jak już będę duża"? Niby to samo, ale jakoś milej dla ucha. Ciąg przyczynowo-skutkowy skojarzeń, jakie wywołało to niewinne (zapewne !) pytanie doprowadził mnie jednak do wniosku, że choć zima to nie jest najlepszy czas na odchudzanie, to trzeba się za siebie zabrać, żeby zawczasu wybić potencjalnej "spadkobierczyni" przedwczesne podebranie co atrakcyjniejszych części garderoby. Trzymajcie kciuki!!

Porzucając na moment przykry temat przybywających niepostrzeżenie kilogramów powrócę do tytułowego plątania nitek i moich szydełkowo-drutowych wytworów. Ponieważ starzy Indianie, górale oraz moja zapobiegliwa sąsiadka zapowiadają nadejście zimy tysiąclecia, to wykorzystując pozostałą z robienia mitenek włóczkę zrobiłam sobie prawdziwą zimową czapkę. SOBIE, chociaż oczywiście pasuje ona również na Olę. :))) Czapka sprytnie może występować w dwóch wersjach - klasycznej i tu dla nadania choć odrobiny oryginalności nudnemu troszeczkę fasonowi dołożyłam broszkę-kwiatek. Po odwinięciu wywinięcia ;))) czapka nabiera wyrazu, staje się wariacją na temat skrzata lub krasnala. Wersja dla odważnych, znaczy nie dla mnie, co potwierdziły lekko ironiczne spojrzenia domowników. Dlatego do zdjęć pozuje Ola.




Ponieważ jak w życiu, tak i w rękoczynach nie lubię monotonii, to oprócz czapki nadziałam na druty kolejne mitenki (tym razem cieniutki moherek w kolorze ecru, którego ogromny motek, mot prawdziwy znalazłam ostatnio na strychu), czapkę dla Oli (identyczną jak moja i KONIECZNIE z kwiatkiem) do fioletowych mitenek i ni to szal, ni to narzutkę całą w warkoczach do mojego zimowego acz bardzo cieniutkiego paltota. Co skończę, to pokażę oczywiście.

A na koniec muzyka, na pozór bez związku z powyższym tekstem, ale jak się bliżej zastanowić ...




Miłego weekendu!

22 komentarze:

  1. Gratuluję wygranej. OlQa to już marka ! A Twoja czapka równie urocza. Córka jak marzenie :-)
    Pozdrawiam weekendowo

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki i na jaki to sposób się Wać Pani zdecydowała. MŻ? czy jakieś magiczne przepisy?

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna torba,czapka świetna, ale Ola naj naj naj :)buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja córcia tez coraz częściej dopytuje o różne rzeczy.
    Kiedyś mierzyłam buty. Sportowe.
    - Trochę za małe, szkoda - powiedziałam i odłożyłam na półkę.
    - Mamo! Weź, no co ty! Najwyżej będą dla mnie...;)
    A jak sobie pomyślę, że jeszcze niedawno nie wyobrażałam sobie siebie w różowym, to zastanawiam się czy to aby na pewno byłam ja;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to już jest na tym świecie, że jak się ma córcię, to to co jest jej jest jej, a to co moje to nasze:)))Śliczny szalik i bardzo profesjonalny:)Wczoraj młoda wpadła, złapała złapała ostatnie korale i okrzykiem "wow, zobacz jak mi pasują" ,uprowadziła;) Samo życie:) Co do kilogramów, to im więcej o tym myślę tym jestem głodniejsza;) A serio, mam szczery zamiar wreszcie zapisać się na jakieś grupowe ćwiczenia na tłuszczyk, bo samej ni jak nie mam zaparcia żeby poćwiczyć;) Pozdrawiam i miłej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale się fajnie czyta tego posta, Miro!Tyle różnokolorowych "nitek" w Twoim życiu- niby splątane, ale takie pasujące do całej kompozycji.Ja nie mam problemu z ciuchami, bo jestem matką syna, a on w ogóle nie rozumie, o co chodzi z tym przebieraniem się, zdobieniem mieszkania, dopasowywaniem kolorów! Czy to jest wersja prostsza, nie wiem :)
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Great, looks so beautiful:))
    Hugs, Biljana

    OdpowiedzUsuń
  8. Czapka i córunia po prostu piękne! Dziękuję za tyle miłych słów i chociaż na nie chyba nie zasłużyłam -cieszę się jak nie wiem co:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, skąd ja to znam. Moja córka też doszła już do wieku "ciuchowego podbieracza". A czapencja wyszła luks i Oli bardzo w niej do twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Im dalej w jesień tym więcej u Ciebie włóczek, nitek i splotów, jak widzę:) I tak trzymać!:) Ja też siedzę w wełnie i filcuję.
    A córeczkę masz ładną:) "Koło domu ścieżka, hoduj matuś pieska...";)
    Pozdrawiam Was obie serdecznie! (i panów też:) )

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna czapuchna i na taką cieplusią wygląda:) Szkoda, że mi w czapkach nie do twarzy, znaczy sie zakładam, jak juz naprawdę jest tak zimno, że wolę wygladać jak dziwadło, niz mieć odmrożone uszy, hehehe.
    Duża buźka:) (dla Oli oczywiście też):):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooo, pozazdrościć, nie wiem czego bardziej, czy wygranej, czy córci czy wszystkiego po trochu;)))Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super wygrana.
    Czapeczka ślicznie wyglada.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Super prezenty...gratuluję wygranej!!!
    Czapka urocza, wersja wydłużona teraz na topie :)...zdolniacha z Ciebie Mireczko, - mając taki talent w rączkach to naprawdę ładne, zimowe kompleciki można stworzyć - Buziaki
    Ps.Córcia to śliczna dziewuszka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mireczko Kochana!!!!!!!!!
    Gratuluje Ci prezentow i zdolnych raczek:)
    Ja wprawdzie robilam duuuuzo na drutach ale...jakos to nie jest moije hobby a bywa koniecznoscia:))) Lubie oryginalne swetry....
    A propos "dowartosciowywania" przez pociechy....witamy w klubie... moj 3,5 letni(!!!!) synek ostatnio wypalil tekst, po ktorym malo mi serce nie wysiadlo, zlapalam megadola i stad - byc moze ta grypa, bo oslabiona psychicznie lapalam co popadlo, bakterie wirusy i inne diabelstwa.... ale do rzeczy...otoz powiedzial mi, cyt.:
    "mami (on tak mowi) ty masz ganz (calkiem) duza pupe... ja mam malutka"....
    "ganz duza pupe..." zatkalo mnie...powiedzial to FACET (!!!!) maly ale zawsze FACET!!!!!!!!
    Wskoczylam na wage..... witamy w klubie.....coz...dzieci....jedyni pozbawieni wszechobecnego obiektywizmu - KRYTYCY.....
    Pozdrawiam Cie cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  16. Czapusia Twoja jest cudna a córcia w niej super wygląda!!!Ależ zdolna z Ciebie bestyjka!Buziaki ślę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ty szczęściaro :D ale masz fajną torbę !
    A czapka naprawdę fajna i nikt takiej nie ma :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratuluję wygranej, przy okazji której dowiedziałaś się od córci, że trzeba się pilnowac, bo i w szyi można niebezpiecznie przytyć ;))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdolna jesteś kobietko !!!
    A modelka przeurocza.
    Prezenty też super.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  20. Mirus to u Cię jest szklana kula na poreczy?

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuje Wam kochane za miłe słowa i o czapeczce i o "spadkobierczyni". Dostało mi się trochę od Małża za "upublicznianie wizerunku" dziecka. Rzeczywiście, chociaż wiem, że tutaj zaglądają same dobre, ciepłe i życzliwe osoby, to jednak sieć to wielki kosmos a w nim pełno jest też ludzi o złych intencjach. A to, co wrzucamy do sieci zostaje w niej na zawsze (to też lekcja mojego komputerowo wyedukowanego Małża). Dlatego kolejne czapki będę pokazywać bez pokazywania modelki.
    Buziaki dla wszystkich, szczególnie tych na diecie ;))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie wyróżnieniem...