Pewnych naturalnych, wypływających z najgłębszych głębin osobowości i charakteru, przyzwyczajeń nie da się zmienić. Można oczywiście próbować, przymierzać się do tego, co nie do końca nasze, albo kompletnie z innej bajki , "obwąchiwać" obce, ulegać na krótszy czy dłuższy czas. W końcu jednak i tak i tak wraca się do tego, co znane, oswojone i zrośnięte z człowiekiem. Przynajmniej ja tak mam. Kiedy natura wygasi już te wszystkie jarzeniowe kolory na drzewach, krzakach, kwiatkach, gdy obedrze ostatni listek zostawiając gołe, sterczące patyki, gdy wyłączy słońce i poleje mglistą szarością to i ja jakoś tak idę w mimikrę. I chociaż styliści i kreatorzy podsuwają na zimę taki czy siaki neonowy kolor wiodący, chociaż psychologowie namawiają do koloroterapii a i własny rozumek podpowiada, że trzeba koloru żeby odgonić nadchodzącą deprechę, to i tak uparcie owijam się w czerń, brąz i popiel. Oczywiście "szaleję" z detalami. Czapki, szaliki, chusty, rękawiczki miewam kolorowe i wzorzyste, biżuterię pstrokatą też, ale baza, podstawa jest ciemna. Bo jestem praktyczna, bo kupuję paltot nie na sezon, ale przeważnie na kilka, bo w naszej brudno-mokrej tramwajowo-samochodowej rzeczywistości nie mam zamiaru rujnować się co tydzień na pralnię. Bo nawet jak mnie zachwyci w sklepie cudny czerwony płaszczyk, albo śnieżnobiała kurteczka to przymierzywszy je czuję się raczej przebrana niż ubrana i mam wrażenie, że krzyczeć nimi będę. A nie lubię sobą krzyczeć. No to chodzę sobie od listopada do marca szara i smutna w szarych i smutnych ubraniach po szaroburym świecie.
Ostatnio zmalowane decou ... znowu takie "moje", w jednej z moich ulubionych tonacji. Tym razem poszłam w szarości, w mgły, w melancholię. Motywy znane powszechnie, widywane tu i tam, nic dziwnego, bo urokliwe bardzo...
Od czego zacząć? Może od tego małego pudełeczka.
Zrobiłam je dla Justynki, właścicielki uroczej kwiaciarni, w której mogę od czasu do czasu zostawić jakieś moje dekupażowe popełnienia. Pomimo obrzydliwie wielkiej różnicy wieku, jaka nas dzieli nadajemy (takie mam wrażenie, mam nadzieję, że Ona też) na podobnych falach i choć spotykamy się raczej w biegu to zawsze zamienimy kilka słów i o książkach i o ludziach i o życiu. Justynka jest fanką MM i już dawno chciałam podarować Jej coś z podobizną jej idolki. Ale jakoś nie mogłam natrafić na ładną serwetkę z jej wizerunkiem. Całkiem przypadkiem w Gazecie Wyborczej znalazłam to zdjęcie... No i jest gazetowa Marylin, postarzona jeszcze nad świecą, otulona delikatnym ornamentem, który jak się okazało pasuje do tapety w pokoju Justyny.
W środku ważka...taka nie całkiem dopieszczona... symbol czegoś ulotnego, delikatnego i kruchego, pięknego, ale też prawdziwego i wzruszającego w swojej niedoskonałości. Czyż nie taka była MM? Czyż nie takie same jesteśmy?
Drugie pudełko... Podoba mi się w nim tylko wieczko, reszta nie wyszła tak jak chciałam, ale im bardziej poprawiałam, tym bardziej brnęłam. Odpuściłam więc...
Środek surowy, tylko odrobina muzyki na wieczku...
A to już puzderka, kuferki, których nie zmieniłabym nawet gdyby ktoś mi w nich wytknął wszystkie techniczne niedoskonałości. Są wzruszająco proste, surowe (struktura drewna przebija przez matowy lakier) i w tym wszystkim bardzo urokliwe. Jeśli nie znajdą nowego właściciela z radością zostawię je dla siebie.
Z rozpędu powstało też lusterko... na żywo jeszcze bardziej mroczne niż na zdjęciach...
I zakładka. Te dzieciaki mnie rozczulają.
Na drugiej stronie skromnie...
Dopełnieniem tego szarego, jesiennego wpisu niech będzie ta piosenka... może nie na temat, może bez związku, ale za to w szarościach...
Dobranoc.
Niesamowita gama szarości. Ostatnio przyłapałam się na tym, że otwierając swoją szafę z jesienno-zimową garderobą, stwierdziłam,że w niej mam tylko czarne, szare ubrania. To uświadomiło mi jak daleka jestem od gonienia modowych trendów. Nawet biżuterię noszę srebrną, z czarną patyną.
OdpowiedzUsuńPuzderka są śliczne. Bardzo w moim guście.
Pozdrawiam ciepło, ubrana w szary golf i czarne spodnie :-)
Miro...czyzbys otworzyła moja szafę?...ja mam jeszcze trochę fioletów...przygaszonych...a biżuterię...? chyba tez kolorystycznie stonowana....może tylko forma odrobinkę czasem sobie krzyknę.....aaaa i czerwonym koralem wrzasnę....ale rzadziej ostatnio... Wiesz, ja lubię obserwować człowieki...a jak to robić w czerwonym płaszczyku? .... a jak skoczy z uśmiechniętą mordeczką na mnie Sara-psica sąsiadów....biszkoptowa labradorka -no to tejże maści płaszczyk ,-poległby jak nic:)))
OdpowiedzUsuńpudełeczko z MM.:))))..al kuferek z dziećmi..mmmmm. Dziękuję za piękny głos Radka-pozdrawiam
Bardzo mi się te dzieciaczki podobają. Mimo, że szare to jednak śliczne:)
OdpowiedzUsuńZa aniłkami jakoś nieszczególnie przepadam, ale w tym wydaniu sa po prostu świetne!
Mireczko, a coś ty taka mroczna??!
OdpowiedzUsuńna przekór temu co za oknem koloru nam trzeba! :)
PS ja też nie lubie krzyczeć sobą - ładnie to nazwałaś :)
Buziole!
ja w swojej szafie jesienno-zimowej nie mam nic z szarości...za to czernie i brązy...ale dodatki to staram się mieć roześmiane i kolorowe!Twoje szarości są urocze zwłaszcza te pudełeczka z dziećmi i zakładka!Buziaki Miruś posyłam jeszcze w ciąży choć już po terminie:)
OdpowiedzUsuńW mojej szafie też tylko czerń i brązy, szarości prawie nie ma, bo źle w tym kolorze wyglądam. Kolorowe dodatki jakieś tam mam, ale i tak nie noszę, bo dokąd ja chodzę?:( Za to mam dużo optymistycznych kolorów w domu (ale nie jest pstrokato:) i moje prace są na ogół kolorowe, więc chyba w ten sposób zaspokajam swoją potrzebę kolorów. A Twoje pudełkowe szarości śliczne i klimatyczne, zwłaszcza "nieudane" pudełeczko z aniołkami. Bardzo mi się podoba, chociaż zrobiłabym całe w kolorze wieczka, bez reliefu, ale ono jest Twoje, nie moje:)) Ściskam mocno. Hania
OdpowiedzUsuńO, don't be so sad! Your objects are so beautiful in this subtle pinkish grey colour palette! In a month time sun will start to stay with us longer and spring will be on us in no time...
OdpowiedzUsuńWychodzi na to ,że ja z tych co krzyczą sobą,bo czerwonych płaszczyków u mnie pod dostatkiem,choć szare i czarne kapotki też się znajdą.Ostatnio,dla odmiany zakupiłam puchowy "paltot" prawie do kostek w kolorze kości słoniowej.
OdpowiedzUsuńOj wycinam się w szarej masie o poranku,cha,cha.
Mirko kochana,kiedy pani MM zagości w Twojej poukładanej galeryjce ???Pudełeczka zapierają mi dech w piersiach...
buziak
MarioPar - moja szafa też taka ciemna, pojedyncze przebłyski koloru raczej wśród ciuchów letnich a i to bez szaleństw. Taki ze mnie trochę tchórz ubraniowy. Ściskam i dziękuję, wiesz za co.
OdpowiedzUsuńQro Domowa - fiolet tak, ostatnio nawet sporo, brudny róż (mocno brudny) też, ale tylko w bluzkach. W większych "płaszczyznach" bym chyba się bała wystąpić. Radka miałam okazję słyszeć na żywo... w małej piwnicy jego głos niemal kruszył cegły.
Nivejko - znam taka jedną, która wręcz podejrzewa tego aniołka w różowej bluzeczce o bycie przebranym szatanem i zawsze się krzywi, gdy przynoszę kolejne "wariacje" na jego temat.
Ikuś - rano mrok, po południu mrok a i za dnia szaro. Jak tu nie popaść w mroczne nastroje? Ściskam Cię.
Agusia - trzymam kciuki do niedzieli. Musisz już wypuścić maluszka i dać mu rozprostować nóżki. Będzie dobrze, mój spóźnił się 10 dni.
Hanutko - no właśnie ten pożal się Boże relief. Zachciało mi się najpierw farby, potem ratowałam to pastą strukturalną a potem już tylko dziada i baby zabrakło. Zedrzeć się nie dało, więc jest jak jest i kłuje w oczy jako nauczka na przyszłość.
Felicity - thank you for your visit and for your warm words.
Let it be spring already. Kisses.
Madziku - Bo Ty jesteś wyjątkiem cudownie potwierdzającym regułę. Dzięki Tobie na szarej ulicy zakwitają barwne plamy. A moja galeryjka zapuszczona z braku czasu. :(( Ale poszukam MM dla Ciebie. Buziak.
nacieszyłam oczy:)
OdpowiedzUsuńNo, Artystko kochana, nieźle poszalałaś! i jak pięknie. Szarość wspaniała! Musisz koniecznie zdradzić, jak osiągnęłaś taki kolor! Zdradzisz? Ciut, ciut chociaż? A motyw całuśnych dzieciaków jakoś mnie prześladuje. Widziałam go na wielu pracach, a sama go znaleźć nie potrafię:( Gdzie szukać?
OdpowiedzUsuńN i e c i e r p l i w i e czekam na odpowiedź. Gorąco pozdrawiam:)
bo człowiek jest jak koń z gieesu ( GS może ktoś pamieta co to za twór zamierzchłych czasów ), jak już sie przyzwyczai to nie ma bata i tak pijanego na umór woźnicę do domu z gieesu zawiezie :)
OdpowiedzUsuńPudełeczek nigdy za wiele!!!!A Twoje sliczne są!!
OdpowiedzUsuńIrenko - miło mi, że zajrzałaś
OdpowiedzUsuńMagdo - serwetki zapewne od Pana Serwetkowego, czyli ze stronki http://www.serwetki.xip.pl/index.php Trzeba się przekopać przez te wszystkie albumy a potem mozolnie spisać zamówienie, ale warto, bo wybór duży.
A kolor... kolor jest dla mnie zawsze zagadką :))) Bejcowanie, malowanie, przecieranie a potem wielkie oczy na widok efektu końcowego nie zawsze zamierzonego. Ale taki warsztat jaka "artystka" ;)) Ściskam.
Joasiu - pamiętam takie konie ;))
aagaa - dziękuje i ciepło pozdrawiam
..."Szara cisza na polu,
OdpowiedzUsuńszare drzewa w lesie,
szara chmura na niebie
strugi deszczu niesie..." ...tak jakoś mi się zanuciło patrząc na Twoje melancholijne szare decu. Piękne!
Pozdrowienia ślę.
O... zeżarło mój komentarz... A co ja pisałam? Hm.. że też lubię poszaleć na tle ciemności z kolorowymi dodatkami, że też lubię zdjęcia z MM i że podobają mi się zaprezentowane powyżej wytwory łapek Twoich. :)
OdpowiedzUsuńA jeśli i tym razem zeżre komentarz, to chyba nawrzeszczę na blog-system :D
Uściski serdeczne Miro :)
Szaro ale jak urokliwie:)) piękne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Penelopo - nadchodzi melancholii pora...nic, tylko zasnąć, albo zakląć ją czymś... ściskam
OdpowiedzUsuńPalmette - musiał być smakowity, skoro go zeżarło ;) szkoda nerwów na twór nieczuły zero-jedynkowy. Buziaki.
P.S. jakaż ta "Ręka mistrza" niesamowicie kingowsko kingowska...
Olu - dziękuję nocny marku.:))
Lejdik również uwielbia szarości ..zwłaszcza jesienią...;):D Prawie tak, ja Zuzanna kasztany (ta od Klossa).
OdpowiedzUsuńMireczko, szczerze to ja juz zaczynam narzekać, że porządnej pluchy nie ma i solidnego doła człowiek złapać nie może, przez ta jesień przestawioną do góry nogami;/
A prace na bardzo wysokim poziomie, zakładeczka podoba mi się naj naj naj:))Pozdrowienia szaro/buro/jesienno...a jednak słoneczne:)
Piękna i bardzo klimatyczna ta seria pudełeczek i innych rzeczy Ci wyszła. Super! A dzieciaki jak zwykle niezawodne.
OdpowiedzUsuńWitaj, ja mam podobnie, uwielbiam kolory, mierzę, dotykam , czasem nawet coś kupię i nie noszę. Jesień i zima nastraja mnie do szarości , noi może jeszcze brązów. Pudełka są piękne. Przywodzą mi na myśl damy z dawnych czasów, któr w nich trzymająpuszki do pudru :-) Aż mi się zachciało "Przeminęło z wiatrem".
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
Iwona
i Radka uwielbiam i szarosci i czarne plaszcze i oczywiscie MM:) -od kilku lat mam portfel z jej podobizna
OdpowiedzUsuńwszystko napisalas tak jak i ja czuje:) ja tylko nie robie takich pieknych rzeczy,pozdrawiam!
Mirruś, powiem wprost : zdruzgotałaś mnie i sponiewierałaś tymi przecudnymi szarościami :))! I jeszcze Ci jeszcze wygarnę: uwielbiam Twoje decu! O! :))
OdpowiedzUsuńlejdiku - sama nie wiem czy chcieć tej pluchy czy nie chcieć... to słońce za oknem takie złudne, bo świeci jakby lato było a wystaw nos za okno to ziąb Ci go umaluje na czerwono. Chociaż taki czerwony nos, to akurat na dniach się przyda. można będzie Mikołaja poudawać.
OdpowiedzUsuńGraszynko - dziękuję, dziękuję Mistrzyni. Dzieciaczki rozczulą każdego a taki rozczulony nie dopatrzy się ułomności warsztatowych...mam nadzieję, że nawet jak się dopatrzy, to wybaczy amatorce.
iwona-b-30 - witaj w klubie jesienno-zimowych "burasków" :)))
Emocjo - ty nie robisz pięknych rzeczy!? Oj robisz, robisz kochana...
Carolina - Thank You!
sasiu73 - zdruzgotana i sponiewierana to ja jestem, gdy Cię podczytuję. Kocham Cię i wytwory Twoje!
Prześliczny kuferek.Ja trochę bawię się decoupagem, ale to jest fantastyczne.
OdpowiedzUsuńJowi - bardzo Ci dziękuję i cieplutko witam wśród Obserwatorów.
OdpowiedzUsuńPrześliczny motyw dzieci na pudełeczkach, piękne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,