Jeszcze nigdy tak szybko nie wymyśliłam tytułu posta. Za każdym razem muszę się nagłowić, żeby było krótko i na temat. Teraz tytuł przyszedł sam, gdy robiłam zdjęcia bohaterowi dzisiejszego wpisu. A że ów bohater stoi sobie w maleńkiej łazience dla gości, która ma raptem metr kwadratowy wolnej powierzchni, to musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby te fotki zrobić. Żeby uchwycić detal postawiłam go nawet na "tronie" i wtedy ustawiając ostrość zobaczyłam, że w ocynkowanych ściankach odbija się moja sylwetka. Ekspresowy ciąg skojarzeń ... zatrzymane w kadrze ... zatrzymane w wiadrze... i już śmiałam się na głos, że jeszcze nie ma zdjęć ani tekstu, ale tytuł już mam!
A teraz krótka historia. Łazieneczka, jak już wspomniałam jest malutka. Nie ma w niej miejsca na jakikolwiek mebelek szafkopodobny. A istnieje potrzeba (nawet duża, jak się kilka razy okazało), żeby była tam choćby mikroskopijna przechowalnia zapasów najcenniejszego z papierów. Marzył mi się duży kosz z rafii, najlepiej granatowy, bo łazienka jest biało-błękitna. Niestety nigdzie takiego nie znalazłam. Ostatnio jednak sporo czasu spędziłam w marketach budowlanych (wybieranie farby olejnej trzeba było odreagować w innych, bardziej przyjaznych działach) i tam zobaczyłam fajne, duże ocynkowane wiadra. Jakoś do tej pory nie zwracałam na nie uwagi, ale od kiedy popełniłam kilka decou-wiaderek w mikroskali, to i na takiego czternastolitrowego giganta spojrzałam jak na materiał wyjściowy do rękodzielniczych popełnień. Nabyłam wiadro drogą kupna i wracając do domu przemyśliwałam jak go przemaluję. Oczywiście z braku pięknego plecionego kosza, owo wiadro miało stać się wymarzonym pojemnikiem na rolki. Pierwsza wizja była taka, że przemaluję je całe na biało i dodam niebieskie motywy. Niestety chytrus we mnie (jakaś rodzina w Poznańskiem, czy co?) od razu wyliczył, że na taką powierzchnię zużyję całe zapasy primera, kleju i farby. Dlatego poszłam z chytrusem na kompromis i machnęłam tylko szlaczek i uroczą drewnianą rączkę. Wyszło jak widać. Może nie jakoś rewelacyjnie, ale w klimacie łazienki (stoi tam również słój z muszlami i mała torebka-koszyk upleciona z błękitnej rafii). A najważniejsze, że już nie będzie dramatycznych okrzyków " Mamooooooooooooo! papier się skończył!
A teraz krótka historia. Łazieneczka, jak już wspomniałam jest malutka. Nie ma w niej miejsca na jakikolwiek mebelek szafkopodobny. A istnieje potrzeba (nawet duża, jak się kilka razy okazało), żeby była tam choćby mikroskopijna przechowalnia zapasów najcenniejszego z papierów. Marzył mi się duży kosz z rafii, najlepiej granatowy, bo łazienka jest biało-błękitna. Niestety nigdzie takiego nie znalazłam. Ostatnio jednak sporo czasu spędziłam w marketach budowlanych (wybieranie farby olejnej trzeba było odreagować w innych, bardziej przyjaznych działach) i tam zobaczyłam fajne, duże ocynkowane wiadra. Jakoś do tej pory nie zwracałam na nie uwagi, ale od kiedy popełniłam kilka decou-wiaderek w mikroskali, to i na takiego czternastolitrowego giganta spojrzałam jak na materiał wyjściowy do rękodzielniczych popełnień. Nabyłam wiadro drogą kupna i wracając do domu przemyśliwałam jak go przemaluję. Oczywiście z braku pięknego plecionego kosza, owo wiadro miało stać się wymarzonym pojemnikiem na rolki. Pierwsza wizja była taka, że przemaluję je całe na biało i dodam niebieskie motywy. Niestety chytrus we mnie (jakaś rodzina w Poznańskiem, czy co?) od razu wyliczył, że na taką powierzchnię zużyję całe zapasy primera, kleju i farby. Dlatego poszłam z chytrusem na kompromis i machnęłam tylko szlaczek i uroczą drewnianą rączkę. Wyszło jak widać. Może nie jakoś rewelacyjnie, ale w klimacie łazienki (stoi tam również słój z muszlami i mała torebka-koszyk upleciona z błękitnej rafii). A najważniejsze, że już nie będzie dramatycznych okrzyków " Mamooooooooooooo! papier się skończył!
Na początek "detal". Uwielbiam, jak mi wyjdzie taka starutka przecierka.
Zbliżenie, które pozwoliło mi uwieńczyć również siebie, przy okazji pokazując wyszczuplające walory wiadra ;))
I wystarczy, w końcu to tylko zwykłe wiadro.
Miłego dnia!!!!
Miłego dnia!!!!
Prześliczne to wiadro Mireczko:) Piękny delikatny motyw i profesjonalna przecierka. Pozdrawiam juz prawie urlopowo:)
OdpowiedzUsuńhihihi podoba mi się stwierdzenie o 'wyszczuplających walorach wiadra':)) pomijając już fakt, że na miniaturce widać jaki z Ciebie "pasibrzuch"..hihihi z taką figurą to i w wiadrze do twarzy, tak?:))) hihi pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńNo, kochana, to nie jest zwykłe wiadro. Ono jest niezwykłe :-)
OdpowiedzUsuńNiby nic,a cieszy,zwłaszcza,że sprzęt "pierwszej pomocy" powstał.Pomysł przedni,a wiadro można wykorzystać do celów wszelkich,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wiadro pierwsza klasa!!!! Też by mi się takie przydało, tyle, że moja mikroskala nie pozwala na dodatkowy "mebel" w łazience.
OdpowiedzUsuńAle suuuuuper pomysł! Ja właśnie gwizdnęłam dziadkowi małe wiaderko metalowe i główkuję po co mi. A papier do... pupy wiecznie się wala.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł i świetne wykonanie:)). Jestem pod wrażeniem. A wyszczuplające wiadro też by mi się przydało:D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł! Ja mam chyba jeszcze mniejszą łazienkę, bo nawet na wiadro nie mam miejsca, a chętnie bym odgapiła :) Bardzo dobrze, że nie zamolowałaś i nie obkleiłaś całego, dzięki temu pozostało wiadrem i nabrało charakteru :) Bardzo mi się podoba. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAleż masz wiadro!!!Super pomysł Miruś!!!I muszę powiedzieć, że jakaś taka metaliczna jesteś w tym zatrzymaniu:)A przecierka wyszła ci rewelacyjna!:) uściski ślę!
OdpowiedzUsuńWiadro jest CUDNE !!!
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie przecierki :)
buziole :**
Świetne, świetne!!! Bardzo mi się podoba i pomysł, i wykonanie. Chyba wiele osób będzie teraz biegać po takie wiadra i zaraz podrożeją;)
OdpowiedzUsuńPotrzeba matką wynalazku...Jestem pod wrażeniem pomysłu i uśmialam sie też trochę:)Fajny ten pomysł by tak zaadaptować zwykłe wiadro.No i z twoim decu wkładem jest jedyne w swoim rodzaju...
OdpowiedzUsuńNiezwykle profesjonalne wiadro! I dobrze, że z chutrusem na rękę poszłaś:)
OdpowiedzUsuńBuziaczki!!!!
No, chytrusie, szlaczek chyba okazał się lepszy niż "jazda po całości";) Ja w każdym razie niedosytu nie czuję:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie!
Wow, bardzo fajny pomysł:) i niezwykle oryginalny!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj, Kochana - pomysłowy Dobromir z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńOryginalny i uroczy Pan Wiaderko...i jaki pojemny...
Mireczko kolejny, śliczny użytkowy przedmiot stworzyłaś - złote rączki - Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się, że wiaderko. Stanowczo protestuje jednak przy określeniu "zwykłe" :))))
OdpowiedzUsuńNo i popatrz... kolejny raz widać, że najważniejszy jest pomysł. Tym wiaderkiem odkryłaś nowy wymiar zdobienia. No napatrzeć się nie mogę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
owacje na stojąco za pomysł, prostotę i rok przedmiotu pierwszej potrzeby, bądź co bądź.. śliczniutkie przecierki... jako to robiłaś? uchyl rąbka tajemnicy..?
OdpowiedzUsuńZszokowana lekko ilością komentarzy pod wiaderkowym postem odpowiadam niespiesznie ;)
OdpowiedzUsuńkaprysiu - dziękuję
Klaus - zdjęcie na miniaturce zeszłoroczne. Teraz tu i ówdzie ciało wymknęło się spod kontroli. Tym bardziej się cieszę, że mam takie "przyjazne" wiaderko
MarioPar - tak, tak, z powodów, które powyżej ;))
Basiu - może mu jeszcze "R" na spodzie podkleję? ;))
bestyjeczko - pod mikro-umywaleczką się jakoś upchnęło
Aga - dziadek podpatrzy pomysł i zażąda zwrotu naczynia ;))
hanutko - nie załamuj mnie, widziałam Cię przecież w Twoich szczuplutkich spódniczkach
Aleksandro - teraz też się cieszę, ze nie poszłam na całość! Moje decou-wizje zazwyczaj zmieniają się w trakcie pracy i nigdy nie są takie jak w pierwszym projekcie.
Aguś - metaliczna mówisz? Od razu przychodzi mi do głowy ten "płynny" kosmita z Terminatora ;)))
OLQA - z koronką będzie cudne, też sobie takie zrobię do drugiej, brązowej łazienki :)). Dzięki za re-inspirację
Artambrozja - w przecierkach jesteś mistrzynią! Buziole.
Sunsette - to się nazywa dyktować trendy i nabijać sprzedaż. Na wszelki wypadek nie zdradzę, który to market ;))
ABily - jak się nie ma co się lubi, to się zakasuje rękawki :))
deZeal - a bo on, skubaniec często ma rację. Tylko nie zawsze jest przy mnie jak się zagalopuję choćby w lumpeksie :))
jasnobłękitna - teraz też tak myślę :))
Ola_83 - dziękuję i pozdrawiam
Ivciu - całe 14 litrów papieru toaletowego :)))
Nivejko - no muszę się z Tobą zgodzić, tylko co zrobić, żeby inne odbijacze rzeczywistości odbijały tak samo przyjaźnie? ;)
AgaB - komplementy z ust Mistrzyni smakują wybornie, dziękuję Aguś
Jolanna - buziaki!
tabu - przecierki jak na drewnie, pod spodem machnęłam granatem.
It is so beautifull:)))
OdpowiedzUsuńhehe usmialam sie:) a wiadro rewelacyjne! pieknie przyozdobione!
OdpowiedzUsuńBiljana - thank You very, very much!
OdpowiedzUsuńmojzaczarowanyswiat - dziękuję i witam w moim świecie :)))
Wiadro - prima sort! A przetarta rączka to już w ogóle mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńCóż za urokliwa parafraza. Zapewne niewielu wie skąd wzięła się i jak i gdzie, ale jest
OdpowiedzUsuńBo przecież najciekawsze jest to, co jest między słowami...
OdpowiedzUsuń